Kolejny piękny i słoneczny dzień nad Konohą. W ogóle nie
zapowiadało się na deszcz ani tym bardziej na burzę. Shizue, Daizuke i Akio
mieli stawić się o siódmej rano, w miejscu gdzie kazała im przyjść ich sensei.
Hishidzie udało się przybyć na czas, gdyż ów chłopak był bardzo punktualny i
nie przeszkadzało mu, że musi się tak wcześnie zerwać z łóżka. W
przeciwieństwie do niego, błękitnooka zaspała, co w jej przypadku było jak
najbardziej do przewidzenia. Gdy tylko jej budzik zadzwonił, ona po prostu go
wyłączyła, przekręcając się na drugi bok. Niedane jednak było jej spać dłużej,
ponieważ Shiomi pojawił się wpół do siódmej u niej w domu.
- Dzień dobry. Gdzie jest Shizue?
- Hmm najprawdopodobniej jeszcze nie wstała.
- To niedobrze. Pójdę w takim razie ją obudzić. Bo jak
spóźnimy się na wyznaczone nam przez naszą sensei miejsce, nie wiem co to
będzie i nie chcę wiedzieć.. A Shizue rano strasznie się grzebie. Aczkolwiek
jej za to nie winię.
- Masz rację, więc idź i ją zbudź. Czas najwyższy.
- Wiem, właśnie to zamierzam zrobić. - uciął sobie krótką
wymianę zdań z matką Asahi, po czym udał się na górę. Zapukał do drzwi. Cisza.
Ponowił próbę. Znowu to samo.
- Shizue jesteś tam? Wstawaj, bo spóźnimy się na test, a
chyba nie chciałabyś dowiedzieć się, co może nam zrobić sensei, gdy nie
przyjdziemy tam na czas? - odezwał się tak głośno, aby dziewczyna mogła go
usłyszeć. Lecz pomimo tego nadal żadnej reakcji nie było z jej strony. W
związku z tym Daizuke musiał wejść do środka, bez pukania, ani poinformowania,
że tak chce zrobić, skoro była głucha cisza, jak gdyby jego przyjaciółka spała
jak zabita. Dostawszy się do środka, ruszył w stronę łóżka, gdzie spała
złotowłosa i stanął obok. Szkoda mu było ją budzić, bo tak słodko wyglądała jak
tak leżała, jednakże musiał to uczynić, czy tego chciał, czy też nie. Zatem
szturchnął ją lekko w ramię, wypowiadając przy tym jej imię. Rezultat był taki,
iż w końcu dziewczyna otworzyła swe zaspane oczy, spoglądając w górę, aby
zobaczyć, kto był taki wredny, żeby przerwać jej sen.
- Ach to ty. Co ty tutaj robisz? I która jest godzina?
- Jak to co ja tutaj robię? Przyszedłem po ciebie, bo
przecież mamy iść na most. A jest już za dwadzieścia siódma. Nie zdążymy jak
nic..
- O cholera! Musiałam wyłączyć budzik, mówiąc sobie
"jeszcze pięć minutek" no i
teraz takie są tego skutki. Ech wspominałam przecież wczoraj, że ciężko mi jest
wstać o tak wczesnej porze jak ta..
- Dobra trudno. Tak czy inaczej powinnaś się pospieszyć.
Idź prędko wykonać poranne czynności i od razu potem ruszamy. Postaraj się wszystko
skończyć najszybciej jak się tylko da. A i pamiętaj, że nie możesz nic zjeść.
Tak mówiła nam Rai.
- Postaram się.
- To ja zaczekam na ciebie w kuchni.
- W porządku. - Shizue natychmiast wstała z łóżka,
przeciągając się przy tym leniwie. Również nie obyło się od przeciągłego
ziewnięcia. Starała się błyskawicznie uporać z tym, co miała do zrobienia,
skończywszy na ubieraniu się. Gdy była już gotowa poszła tam, gdzie żółtowłosy
na nią czekał.
- Cóż.. Mamy tylko pięć minut. Już po nas!
- Przepraszam za moją ślamazarność i zaspanie, ale tak to
już ze mną jest.
- Ja tam się nie gniewam, nie wiem jak zareaguje na to
nasza sensei..
- Skoro tak się stało to już się nieodstanie. Chyba od
dziś my będziemy cię też budzić, aby nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji.
A teraz idźcie już, aby nie spóźnić się jeszcze bardziej.
- Hai! To idziemy.
- Na razie skarbie. Do widzenia Daizuke.
- Do widzenia. - po skończonej rozmowie, oboje z prędkością
światła wyszli z domu. Gdy znaleźli się na dworze, zaczęli biec przed siebie.
Chłopak postanowił znowu wziąć Shizue na barana, aby dostać się szybciej na
most. Po prostu nie chciał, aby przypadkiem dziewczyna opadła z sił i nie mogła
iść dalej. Nie wiadomo, co mogłoby się nagle z nią stać, skoro była tak bardzo
ospała. Na ich szczęście most nie był daleko, więc dotarli na miejsce, spóźniając
się jedynie pięć minut. Ale i tak Rai była lekko zdenerwowana, że się spóźnili,
nawet jeżeli to było tylko lekkie spóźnienie. Złotooki postawił swoją
przyjaciółkę na ziemi i oboje oparli się o barierkę mostu. Chłopak lekko sapał,
przez ten sprint, jaki musiał wykonać, aby jak najszybciej się tu dostać. Do
tego jeszcze musiał trzymać błękitnooką na karku, lecz bardziej go to tylko
zmęczyło. Ale nie narzekał na to. Lubił właściwie nosić złotowłosą, ale jeżeli
chodzi o bieganie to już jest nieco trudniej, zwłaszcza gdy się kogoś niesie.
- Co wy robiliście, że się spóźniliście?
- Wybaczcie, ale po prostu zaspało mi się. Następnym
razem postaram się już tak nie robić..
- W porządku, ale i tak musicie ponieść tego
konsekwencje.
- Ale to jedynie pięć minut.
- Aż za dużo mój drogi. Macie pojawiać się na czas, bo
inaczej sobie porozmawiamy. Wasz kolega był tu punktualnie, nawet wcześniej niż
ja. Powinniście brać z niego przykład.
- Dobrze już dobrze. Naprawdę tak nie chciałam.. To jaka
tak to będzie nas czekać kara?
- Macie oboje zrobić dziesięć przysiadów i trafić
pięcioma kunaiami w środek drzewa. Wykonacie to już w miejscu, gdzie mamy
zaczynać test.
- Skoro tak, to zrobimy to, prawda Shizue?
- Tak.. A już myślałam, że będzie gorzej. - ostatnie
słowa wypowiedziała cicho, tak aby tylko Daizuke je usłyszał.
- Wiesz, też tak mi się wydawało. - odszepnął i posłał
jej lekki uśmiech, który oczywiście odwzajemniła.
- Skoro już wszyscy jesteśmy możemy udać się tam, gdzie
mamy zacząć ten test. Nie zwlekajmy i chodźmy tam już teraz.
- Hai! - krzyknęli wszyscy jednocześnie. Po czym bez słowa
poczłapali za sensei. Cała czwórka szła w milczeniu. Dostawszy się na polanę w
parku, kobieta stanęła po środku niej, natomiast reszta na przeciwko szatynki.
- Teraz ty Shizue i Daizuke macie zrobić to, co wam
kazałam jak byliśmy jeszcze na moście. Gdy już skończycie, dopiero wtedy możemy
zaczynać test.
- Yhm. - oboje przytaknęli. Z łatwością wykonali to, co
mieli. Przysiady były najłatwiejsze. Natomiast rzucanie kunaiami nieco
trudniejsze, lecz poradzili sobie z tym. Szybko się z tym uwinęli, na co Ichiro
była zdumiona, iż byli tacy sprytni. Uporawszy się z tą karą wrócili tam, gdzie
wcześniej stali.
- Skończyliśmy już.
- Z tego co widzę, świetnie sobie radzicie. Ale to
dopiero tak naprawdę początek waszej drogi ninja. Aczkolwiek widzę, iż macie
niezły potencjał.
- Tak wiemy. I dziękujemy. Teraz co mamy robić?
- Mogę w końcu wam o wszystkim powiedzieć. Musicie mi
odebrać te dzwoneczki, które mam przypięte do paska. Macie to zrobić tak, jakbyście
chcieli mnie zabić.
- Ale czemu są tylko dwa? Nie powinny być trzy? - wtrącił
się Akio, zanim szatynka skończyła mówić.
- Właśnie, że nie. I o to w tym wszystkim chodzi. Dwoje z
was, gdy już je zdobędzie, wygra. A skoro są dwa, to tylko dwie osoby przejdą
dalej, a ta trzecia odpadnie. Oprócz tego w tym miejscu porozstawiane są
pułapki. Gdy któreś z was wpadnie w którąkolwiek, automatycznie zostaje
przywiązany do konara i nie dostanie jedzenia. Należy wykonać to zadanie do
wieczora. Ten test ma na celu sprawdzenia, czy nadajecie się na drużynę czy też
nie. To tyle. Jakieś pytania?
- A co jeżeli żadne z nas nie zdobędzie dzwoneczków?
- Wtedy oblejecie. Zresztą niewielu się to udało. Być
może z wami będzie inaczej. - skłamała im, gdyż w tym teście chodzi o to, że
oni muszą ze sobą współpracować, aby udało im się wykonać to zadanie. Bo bez
tego nie będą drużyną. Każde z nich usłyszawszy jej słowa, przełknęło ślinę.
Lekko się wystraszyli, lecz nie mieli zamiaru poddać się tak łatwo. Poza tym
oni byli całkiem mądrzy, dzięki czemu szybciej dojdą do tego, o co tak naprawdę
biega w tym teście.
- Jeżeli nie macie więcej pytań, to możemy zaczynać. Tak
więc do biegu.. Gotowi.. Start! - gdy znów ją usłyszeli, wyjęli kunaie z kabur,
będąc w gotowości do rozpoczęcia ataku. Usłyszawszy słówko "start"
pierwsze, co zrobili, to rozdzielili się. Poczęli biec przed siebie, aby każde
mogło zaatakować sensei od innej strony. Każde dawało sobie znaki, co robić i
wiedzieli, żeby nie podejmować pochopnych decyzji, ani nie atakować w
pojedynkę, bo tak nic nie zrobią. Ale Rai była silna, a także bardzo szybka,
toteż ciężko było im ją dogonić. Akio zaczął odciągać jej uwagę, aby Daizuke
czy Shizue mogli ją zaatakować od tyłu. Taktyka prawie się im udała, od
dzwoneczka złotowłosą dzieliły dosłownie milimetry, ale nie udało jej się go
zdobyć, bowiem szatynka z łatwością ich wyczuła. Odwróciła się do tyłu i
odepchnęła ich. Zrobiła to tak szybko, że tamci polecieli gdzieś w stronę
drzew, a czerwonowłosy próbował to wykorzystać, atakując Ichiro techniką
"Fuuton: Daitoppa". Gdy skończył, kobieta zniknęła. Pojawiła się za
nim i walnęła go prosto w plecy tak, że również poleciał tam, gdzie upadli
pozostali.
- Dobrzy jesteście, ale to za mało na pokonanie mnie.
Takim sposobem na pewno nie zdobędziecie dzwoneczków. Dawajcie, pokażcie mi na
co was stać! - wykrzyknęła w ich kierunku, a ci leżąc gdzieś pomiędzy drzewami
zaczęli opracowywać jakiś plan działania.
- Słuchajcie, musimy chyba się rozdzielić. I z ukrycia ją
atakować, a także spróbować odebrać te cholerstwa. Nawet, jeżeli to będzie
oznaczać wojnę o nie, skoro nie ma trzeciego.. Dobra czas działać! Rozejdźmy
się, teraz! - to powiedział Akio, a pozostała dwójka na to przystała. Tak więc
zrobili tak jak ustalili. Każde zaczęło biec w innym kierunku, ukrywając się
gdzieś pomiędzy drzewami. Byli bardzo cicho, jednakże Rai wiedziała gdzie się
znajdywali. Dlatego też postanowiła spowodować, aby wpadli w panikę. Na Shizue
wpierw użyła prostego Genjutsu, które powodowało osłupienie i dookoła latały
jakieś liście. Dziewczyna jednak nie dała się na to nabrać i użyła prostej
techniki "Kai" dzięki której uwolniła się z tej jakże banalnej
iluzji. Wiedziała sporo o tej specjalizacji, toteż nauczyła się łatwego jutsu
uwolnienia, wiedząc iż jest przydatne do wydostania się z takich technik jak
ta. Widząc to szatynka milczała i stała dalej gdzieś w ukryciu, a Asahi nawet
jej nie usłyszała, bowiem jeszcze nie potrafiła wyczuwać dokładnie u innych
chakry. Zaczęła jedynie się zastanawiać, kto użył na niej to Genjutsu.
Natomiast jej sensei chcąc ją przestraszyć, użyła kolejnej iluzji, która
pokazała jej Daizuke z powbijanymi kunaiami na całym ciele. Był cały we krwi i
kierował się w stronę dziewczyny.
- Shizue! P..pomóż mi! - złotowłosej jedynie się to zdawało,
jednakże nie wiedziała o tym, że to jest iluzja. Wpadła w panikę. Zaczęła się
drzeć i najzwyczajniej w świecie, odwróciła się w innym kierunku. Biegła co sił
w nogach, przed siebie. O mało co nie wywaliła się o wystający z ziemi korzeń.
Udało jej się go jednak ominąć. Dalej uciekała. Jej oczy zaczęły się szklić od
łez, gdyż tamten widok wydawał jej się przerażający i taki realistyczny.
- Co, jeśli to był naprawdę Daizuke? Nie on na
pewno nie mógł zginąć.. Ale tak wyglądał.. Kurde.. A jednak mi coś tu nie gra,
a ja dowiem się co. Spróbuję go znaleźć, a także i Akio. Może była to tylko
iluzja? Mam taką nadzieję... - pomyślała, mając nadal lekkie przerażenie w
oczach i dalej pędziła naprzód. Odpędziła jednak od siebie myśl, że żółtowłosy
nie żyje, wydawało się to być po prostu absurdalne. To logiczne, że ich sensei
by ich przecież nie zabiła. Uspokoiła się jednak, gdyż zaczęła wierzyć, iż to
było jedynie jakieś Genjutsu. Natomiast Shiomi nagle zauważył szatynkę i już
chciał użyć jakieś techniki, ale ona zaszła go od tyłu, poczynając tym samym z
nim walczyć. On odpierał jej ataki, ale nadaremnie. Po chwili pokonała go i
przywiązała go do drzewa nic nie mówiąc.
- Czemu to zrobiłaś sensei? Wróć i rozwiąż mnie! -
krzyczał również bezsensownie, bo ona i tak nie zawróciła.
- No pięknie! Teraz
jestem uziemiony i nie mogę nic zrobić. Szlag by to! Echh ciekawy jestem, jak
sobie radzi Shizue i Akio. Może już zdobyło któreś z nich dzwoneczek? Nie no
muszę się jakoś uwolnić! - zaczął rozmyślać jakiś plan wydostania się z tej
beznadziejnej sytuacji. Próbował wyjąć z kabury kunaia, aby móc spróbować
rozciąć linę. Nagle pojawiła się przed jego oczyma błękitnooka, w związku z
czym pomyślał sobie, że może go uwolni.
- Shizue! Mam prośbę.. Czy mogłabyś mi pomóc? -
zatrzymała się momentalnie, znów robiąc wystraszoną minę, po czym obróciła się
w jego stronę. Zobaczyła, iż jest cały, tyle że przywiązany do drzewa.
Odetchnęła z ulgą nie musząc się już martwić o niego.
- Jasne, że ci pomogę! Tylko... Kto ci to zrobił?
- Sensei. Zaatakowała mnie, gdy ja chciałem rozpocząć na
niej atak. Ale jak widać zawiodłem. W ogóle to było tak szybko, że nie
zauważyłem, czy ma dzwoneczki jeszcze czy nie. Zdobyłaś któryś z nich?
- A na mnie użyła dwóch iluzji. Wolę jednej z nich nie
wspominać i zapomnieć, że kiedykolwiek była. Nie martw się, nie tobie jednemu
się nie udało. Ja również nie zdobyłam żadnego.
- Ciekaw jestem, czy Akio się to udało. My tu gadamy, a
ja nadal jestem związany!
- No ja też. Oj wybacz. Już cię rozwiązuję. - to
powiedziawszy podeszła do niego, wyjęła kunaia i rozerwała więzy. Chłopak jej
podziękował, tuląc do siebie, ale tylko na chwilkę.
- Dziękuję, że mnie uwolniłaś. Dobra, to teraz znajdźmy
naszego kolegę, aby zobaczyć jak mu poszło.
- To drobiazg. Dobry pomysł. Tak więc nie marnujmy więcej
czasu i poszukajmy go! Tylko lepiej nie tracić czujności, gdyż nie wiadomo,
gdzie jest teraz sensei.
- Też prawda. - poszli więc szukać Hishidę. Z kolei on
miał ogólnie problemy z namierzeniem Ichiro. Idąc i tak szukając szatynki, nie
zauważył cienkiej niteczki. Potknął się o nią, uruchamiając tym samym pułapkę.
Zaczął zwisać przez to do góry nogami, gdzie głowę miał skierowaną ku dołowi.
Lecz to nie stanowiło dla niego zagrożenia i po prostu wyjął kunaia i przeciął
linę. Spadając obrócił się, aby nie upaść na twarz. Stanął na równe nogi, ale
gdy zrobił kolejny krok, wpadł w kolejną pułapkę tym razem była to siatka. Gdy
zawisł, był nią cały otoczony i tym razem nic nie mógł zrobić. Liny były za
grube, aby można je było przeciąć kunaiem.
- Niech to! Jak
mogłem tak dać się nabrać? Cholera jasna.. I co teraz? Zapewne tamci zdobyli
już dzwoneczek, a ja mam pecha. Echh.. - pomyślał, krzywiąc się na samą
myśl, a także na to iż został schwytany w tak łatwą pułapkę jak ta. Po jakimś
czasie ku jego oczom, ujawniła się sylwetka kobiety. Stanęła pod nim, udając,
że ma zawiedzioną minę.
- Cóż. Odpadasz. Zostajesz przywiązany do konara i nie
zjesz śniadania. Przykro mi. - rzekła, po czym zdjęła go, nie uwalniając
jeszcze z sieci, gdyż mógłby się nadal bronić. Chłopak jeszcze bardziej się
skrzywił. W końcu Daizuke i Shizue dotarli, jednakże powoli nastawał wieczór. A
nikt nie zdobył dzwoneczka. Co się równało z oblaniem tego felernego testu.
Dotarłszy na miejsce, zauważyli iż Akio był przywiązany. Nie mogli jednak go
uwolnić, bo gdy chcieli to zrobić, pojawiła się Rai.
- Co wy robicie? On wpadł w pułapkę i przegrał, nie
możecie go ruszać. Wy jeszcze macie szansę. A skoro on tu jest, wy możecie
sobie zjeść śniadania. No może jakby już kolację, ale nieważne. Teraz odejdę, a
wy nie możecie go nakarmić ani tym bardziej rozwiązać. Gdy tylko zrobicie coś z
tych rzeczy, automatycznie oblewacie i nie będziecie już drużyną. Zrozumiano?
- Skoro tak, to w porządku.
- Zostawiam was na moment. Możecie spokojnie zjeść. -
Dała dwójce posiłki i zniknęła, a błękitnooka usiadła po lewej stronie Akio,
natomiast złotooki po prawej. Trzymali już w rękach miski z żarełkiem.
- Nie za bardzo wiem, o co tu chodzi. Już zbliża się
wieczór, a nikt nie zdobył dzwoneczków.. Kicha, już po nas. - mruknął do nich
Hishida, z wyraźnym niezadowoleniem.
- I raczej nic już na to nie poradzimy. A ja jestem taka
głodna..
- Ja też. Aczkolwiek nie chcę zostać wywalonym z drużyny.
- Myślisz, że ja chcę? Też nie. - Po tych słowach dwójka
ninja zabrała się za jedzenie. Czerwonowłosemu zaczęło burczeć strasznie w
brzuchu. Shiomi i Asahi spojrzeli na niego ze współczuciem.
- Nie, nie przejmujcie się mną. Jedzcie.. - kolejne
głośne burknięcie wydobywające się z jego organizmu.
- Ja nie mogę patrzeć, jak on nam głoduje.. Podzielę się
z nim.
- Ale, sensei zabroniła. Jeżeli to zrobimy, to..
- Wiem, ale nie możemy mu pozwolić na zagłodzenie.. -
dziewczyna przybliżyła do ust Akio pałeczki z kawałkami żarcia. Wiedziała, że
jest związany i raczej sam nie mógłby jeść, więc musiała go nakarmić.
- Skoro ty teraz przez to odpadniesz, to ja też. Nie mam
zamiaru być sam w drużynie, ani tym bardziej bez ciebie. Masz, zjedz trochę. -
pierwsze słowa Daizuke skierował do Shizue. Ostatnie mówił do Akio. Gdy ten
miał już otworzyć usta, aby ich koledzy mogli mu dać coś zjeść, wyskoczyła ich
sensei, z wściekłą miną.
- Mieliście go nie karmić! Złamaliście zasady, więc
wszyscy oblaliście ten test!
- CO?! -ryknęli tak, że szatynka aż podskoczyła.
Wystraszyła ich i to nieźle. Już mieli się załamywać, gdy Rai zaczęła się
śmiać.
- Ależ daliście się nabrać! Żartowałam. Wszyscy
zdaliście. Tu chodziło o współpracę każdego z was, a ja widziałam jak sobie
razem dobrze radziliście. Ale gdy się rozdzieliliście, wtedy źle zrobiliście,
więc musiałam wam poprzeszkadzać, aby znów was złączyć, mobilizując tym samym
do myślenia. I to wszystko.- szczena im opadła, gdy to usłyszeli.
- N.. naprawdę?
- Tak! Może nie zdobyliście żadnego dzwoneczka, ale
pokazaliście mi, że nadajecie się do drużyny. A teraz możecie odejść. Jutro macie
stawić się pod bramami Konohy. Weźcie ze sobą jakieś bronie i prowiant. Tym
razem o dziesiątej macie być na miejscu. I nie życzę sobie już żadnych
spóźnień, niezależnie od pory, o której macie się pojawić w wyznaczonym wam
miejscu.
- To cudownie! - zaczęli się radować, gdy ona
potwierdziła, że są już drużyną i że nie muszą aż tak wcześnie wstawać. Na
wzmiankę o spóźnieniach, jedynie przytaknęli jej głowami na znak, że tak się
już nie stanie.
- Co jutro będziemy robić? - po chwili milczenia spytała
się szatynki Shizue.
- Jutro idziecie na waszą pierwszą misję. Dowiecie się na
czym ona będzie polegać, ale to już nie dzisiaj. A teraz żegnam was.
- Do widzenia! - powiedzieli to wszyscy jednocześnie. Ichiro
zniknęła im z oczu, a oni mogli coś jeszcze porobić, zanim wrócą do domów. Bo
przecież i tak będą mogli wstać później, toteż nie muszą iść wcześniej spać.
- Dobra, to chodźmy na podwójną porcję Ramenu! Jak
powiedziałem, ja stawiam. Tym właściwie się nie najadłem, więc trzeba iść na
lepszy posiłek i znacznie bardziej syty.
- O tak przydałoby się. Ale najpierw musimy uwolnić Akia
czyż nie?
- Masz rację. No to rozwiążmy go.
- Cieszę się, że o mnie nie zapomnieliście..
- Jakbyśmy mogli!
- No nie wiem, na przykład zaczęlibyście ze sobą gadać i
byście mnie tu zostawili..
- Nieprawda. Nigdy więcej tak nie myśl! Jesteśmy drużyną,
więc razem się wspieramy.
- Prawda, macie rację. W takim razie dłużej już nie
czekajcie i mnie uwolnijcie.
- Jasne. A zaraz potem idziemy na ramen. - oboje wyjęli
jakieś bronie, po czym rozcięli liny, które się rozluźniły i odpadły.
Niebieskooki był już wolny. Bez słowa opuścili to miejsce, udając się do
Ichiraku Ramen, znajdującego się nieopodal parku. Tamto jedzenie zostawili obok
pniaka, bo skoro idą na lepsze danie, to tamto mogą olać. Być może jakiś głodny
zwierzak się nim pożywi i się nie zmarnuje. Cała trójka dotarła do restauracji
dość szybko.
- To poczekajcie na mnie, a ja pójdę nam zamówić ramen.
Nie zajmie mi to długo.
- W porządku. To my już usiądziemy przy jakimś stoliku i
zaczekamy tam na ciebie.
- on tylko przytaknął i ruszył w stronę lady, gdzie stał
sprzedawca. Pozostała dwójka dosiadła się do jakiegoś stolika i czekało teraz
na Daizuke.
- Mam do ciebie pytanie. Czy ty i on jesteście parą?
- Jeszcze nie, a co?
- A tak się tylko pytam, gdyż tak to właśnie wygląda. Na
moje oko on cię kocha, choć nie wiem czy ci to powiedział. Jeżeli nie, to
powinien.
- No nie wiem. Zobaczymy, czy w końcu się odważy. Ale
wydaje mi się, że chyba on jest po prostu nieśmiały. Dlatego wstydzi się to z
siebie wydusić.
- Rozumiem. A teraz kolejne pytanie. Czy ty go kochasz?
- Rany, ależ ty ciekawski. Ja.. - nie dokończyła, gdyż ten o którym była właśnie
mowa, przyszedł z trzema miskami zupy.
- Proszę bardzo. Jak coś, to druga porcja również będzie
możliwa. Tylko powiedzcie jak zjecie, czy będziecie chcieli więcej. I o czym wy
tak rozmawialiście, jak mnie nie było?
- A o niczym ciekawym.
- Może mówiliście coś o mnie?
- Nie skądże. - skłamał Akio, gdyż wolał mu nie mówić, o
czym tak naprawdę gadał z Shizue. Natomiast dziewczyna nie lubiła kłamać,
dlatego nic takiego nie odrzekła do niego. On jedynie wzruszył ramionami nie
chcąc w sumie znać szczegółów ich wcześniejszej konwersacji i usiadł obok
złotowłosej. Podał obojgu po misce i sam sobie jedną postawił przed sobą. Zaczęli
wcinać danie z taką prędkością, że wszyscy co się tu znajdywali oprócz nich,
byli bardzo zdziwieni. Zastanawiali się, jak mogą aż tak szybko wtranżalać
jedzenie. Było to zagadkowe dla nich, jednakże nie mieli zamiaru się ich pytać,
dlaczego. Na szczęście nie jedli jak świnie, więc nie zrobili z siebie
pośmiewiska.
- Ja chyba wezmę dokładkę.
- I ja.
- Ok. to poproszę sprzedawcę o jeszcze jeden ramen dla
nas trojga. Tym razem wezmę trochę więcej.- znów odszedł na chwilkę, aby zamówić
kolejne trzy miski. Gdy już je otrzymał, wrócił do stolika, gdzie siedział z
resztą swojej drużyny. Podał im po raz drugi jedzenie, klapnął na krzesło i
znów zaczęli szybko pochłaniać zupę. Tym razem w końcu poczuli, iż są
najedzeni, toteż nie musieli prosić żółtowłosego o kolejną dokładkę.
- Nareszcie się najadłam. Dzięki Daizuke, że nas tu
zabrałeś i zapłaciłeś, bo ja nie miałam przy sobie ani grosza i do tego byłam
niesamowicie głodna.
- Ja również nic przy sobie nie miałem. I ja też dziękuję,
że nam postawiłeś.
- To drobiazg. W końcu jesteście moimi przyjaciółmi, więc
nie mógłbym pozwolić, abyście umarli z głodu. Poza tym wolałem wziąć na wszelki
wypadek pieniądze i jak widać przydały się.
- Gdyby nie ty, to nie wiem co byśmy zrobili.
- Oj przesadzacie…
- Nie bądź taki skromniś!
- Dobrze już dobrze. - zaczęli się lekko przekomarzać ze
sobą. Shizue dała prztyczek w nos Shiomiemu, na co on się zadziornie
uśmiechnął. Po chwili wstali i wyszli z pomieszczenia. Złotowłosy zapłacił za
jedzenie już wcześniej, toteż mogli wszyscy razem wyjść, nie czekając na niego.
- Ramen jak zawsze był wyśmienity. Ale ja muszę już iść..
- A to czemu? - spytała się go dziewczyna z lekkim
zdziwieniem. Nie wiedziała, że tak naprawdę chciał on jedynie zostawić ich
samych, gdyż nie lubił przeszkadzać, gdy ktoś jest w sobie zakochany. Chciał
dać im czas dla siebie. Lecz oni o tym nie wiedzieli.
- Bo moi rodzice chcieli, żebym po tym teście im pomógł
sprzątać w domu, więc kazali mi zjawić się wcześniej.
- No skoro musisz, to w porządku, już cię nie trzymamy. W
takim wypadku do jutra Akio.
- Do zobaczenia wam! - po tych słowach zniknął z ich pola
widzenia.
- Co zatem będziemy teraz robić?
- Hmm chodźmy do parku, usiądźmy sobie na polance i
pooglądajmy gwiazdy i księżyc. Ale to dopiero jak się ściemni. Tak czy siak
udajmy się tam teraz, oczywiście o ile chcesz.
- Z chęcią pójdę tam z tobą. No to ruszajmy! - w
odpowiedzi dziewczyna uśmiechnęła się do niego szeroko. Pociągnęła go za dłoń i
zaczęli tak iść w stronę parku. Nie było jeszcze w ogóle ciemno, gdyż była
dopiero dziewiętnasta. O tej porze w tej wiosce zawsze jest jasno i nawet
jeszcze słońce świeci, a niebo jest prawie bezchmurne. Ściemnia się dopiero
gdzieś tak koło dwudziestej pierwszej. Idąc tak nie wiedzieli, że się na kogoś
natkną. Tym kimś był Kiba. Momentalnie, gdy tylko go zobaczyli odskoczyli od siebie,
tym samym już nie trzymali się za ręce. Chłopak oczywiście dzierżył swojego psa
Akamaru w swojej bluzie.
- O Shizue, Daizuke! Dokąd idziecie?
- Właśnie wybieraliśmy się do parku.. Ale skoro na ciebie
się natknęliśmy, to chyba tam nie pójdziemy. No chyba, że do nas dołączysz.
- Nic ciekawego nie robię, a poza tym jutro mam misję ze
swoją drużyną. I dziś ostatni raz chyba się widzimy. W związku z czym spędźmy
jeszcze ten czas razem.
- Widzę, że nie masz nic przeciwko. Ani ja. Więc
postanowione. Idziesz z nami.
- Taa. - mruknął jedynie w odpowiedzi na to złotowłosy.
Niezbyt lubił Inuzukę, gdyż czuł z jego strony lekkie zagrożenie, ponieważ
domyślał się, iż będzie próbował zdobyć Shizue za wszelką cenę. To było po
prostu widać na pierwszy rzut oka i nawet głupi by się tego domyślił. Shiomi
skrzyżował ręce na piersi, wysyłając Kibie piorunujące spojrzenie. On również
odpowiedział podobną miną, może bardziej złowrogą.
- Em chłopaki uspokójcie się proszę. Ja nie rozumiem, o
co wam chodzi?
- O nic. Wiesz co Shizue? Ja chyba już pójdę.. Pobądź
sobie z nim, to może ci to dobrze zrobi.. - Daizuke miał ewidentnie focha na
twarzy, odwrócił się do nich plecami, schował ręce w kieszenie i chciał właśnie
odejść, gdy na ustach dziewczyny pojawił się rozbawiony uśmiech. Uniosła pięści
do twarzy, mając uśmiechniętą twarz. Natomiast Kiba znów był poirytowany,
robiąc wkurzoną minę. Widać było iż oboje nie lubili się zbytnio. No cóż, w
końcu chodziło o Shizue, którą każdy z nich się interesował.
- Heh jaki on jest słodki, kiedy się złości. I
chyba jest o mnie zazdrosny. Uroczo. - pomyślała, po czym poszła za nim i
go zatrzymała.
- Nie odchodź głuptasie. Nie chcę, żebyś sobie poszedł. I
nie rozumiem o co ci chodzi. Proszę, zostań. I oboje się pogódźcie, o ile macie
o coś ze sobą jakiś spór.
- A już myślałem, że chcesz z nim pobyć sam na sam. My? O
nic się nie kłócimy, ale..
- No coś ty! Lubię was obojga, więc chcę spędzić ten czas
z wami. To coś złego?
- Nic złego. Tak czy siak jakoś go nie lubię.. On chyba
cię podrywa. I dlatego irytuje mnie jego obecność.. - ostatnie słowa wypowiedział szeptem, aby
tamten tego nie usłyszał. Były tylko skierowane do dziewczyny.
- Zazdrosny jesteś czy co? Nie musisz, bo mnie nie łączy
z nim nic więcej niż tylko przyjaźń. Więc nie martw się i rozchmurz mi tu, ale
już! Poza tym chciałabym, abyście się polubili. A teraz chodźmy w końcu do tego
parku.
- Może.. Echh no dobrze. Postaram się, jednakże
odechciało mi się iść do tego parku. Po prostu połaźmy po wiosce i pogadajmy o
czymś.
- W porządku, skoro tak chcesz. - cały czas rozmawiali do
siebie szeptem, przez co Kiba był coraz bardziej zdenerwowany.
- O czym tak ze sobą dyskutujecie? Nic nie słyszałem.
Może to ja mam sobie pójść?
- O niczym takim. Nie! Zostajesz. I macie przestać ze
sobą tak walczyć, bo to się irytujące już robi. Czy możecie konwersować ze sobą
na spokojnie?
- Dobra już dobra.
- To teraz macie okazję. I zamiast do parku, będziemy
chodzić sobie po ulicach wioski.
- A czemu taka nagła zmiana zdania?
- Bo tak i koniec.
- W porządku jak chcecie. - przez większość drogi szli w
milczeniu, a Daizuke czasem łypał na Kibę takim zabójczym spojrzeniem, starając
się robić to tak, żeby Shizue tego nie widziała. Tamten odpowiadał mu jedynie
tym samym. Dziewczynie jednak nie umknęło to. Zauważała to kątem oka, przez co
jedynie ciężko wzdychała pod nosem. Nagle przystanęli, bowiem ujrzeli jak
Naruto wtranżala całą masę misek z ramenem. Obok niego było co najmniej ze
dwadzieścia, a on znów krzyczał:
- Dokładkę proszę! - przez to trójka naszych bohaterów
stała w szoku i rozdziawiła usta, a miny mieli takie, jakby mieli się zaraz
załamać. Nie chcieli tego nawet komentować, więc ominęli obżartucha z daleka i
udali się dalej przed siebie. Przez tą ciszę, a także tamten widok powoli
zaczęło im się większości rzeczy odechciewać. Przystanęli nieopodal domu
Shizue, nawet o tym jeszcze nie wiedząc.
- Jakoś nic mi się już nie chce robić. Ja chyba pójdę
już. Nie mam nawet tematu do rozmowy. Echh.
- W sumie prawda. I wiem co to spowodowało.
Najprawdopodobniej widok jedzącego taką ilość ramenu naszego Naruto..
- Chyba tak, bo ja również odczułem to co wy. To co
teraz?
- Jak już powiedziałem, ja wracam do domu. - to
powiedział Kiba. Po czym odwrócił się na pięcie, ruszając w innym kierunku.
Błękitnooka i złotooki jedynie wzruszyli na to ramionami.
- Fajnie dzisiaj było, ale za dużo dla mnie wrażeń jak na
jeden dzień. Ja chyba też już pójdę.
- To wszystko zajęło nam godzinę, bo jest dopiero
dwudziesta. Aczkolwiek czuję lekkie zmęczenie. Mam tylko nadzieję, że czekająca
nas misja nie będzie jakaś trudna.
- Też mam taką nadzieję. To skoro każde z nas jest
zmęczone, radziłbym abyśmy poszli spać. Przynajmniej na jutro będziemy wyspani.
Może spotkamy się jutro godzinę wcześniej?
- Dobry pomysł. To w takim razie dobranoc Daizuke. Do jutra!
- No, dobranoc Shizue. - podszedł do niej, jak zwykle
całując ją na pożegnanie w policzek, na co znowu się lekko zarumieniła, zresztą
jak i on. Pomachała mu jedynie i po chwili zniknął gdzieś za horyzontem,
prawdopodobnie wracał do swojego domu. Ona uśmiechnęła się jeszcze do siebie i
skierowała swe zacne cztery litery prosto do drzwi.
- Fakt, dziś był
dzień pełen wrażeń. Ciekawe, czy oni przestaną się o mnie tak zaciekle kłócić..
Bo chciałabym w końcu uświadomić Kibie, że to nie jego kocham, a Daizuke. Zaś
Inuzuka musi zrozumieć, że jest jedynie moim przyjacielem i nic więcej mnie z
nim nie łączy. A Shiomi natomiast musi wiedzieć, że to jego kocham, bo tak coś
czuję że on mnie również. Dlatego ja muszę mu to w końcu powiedzieć, bo zbyt
długo to kiszę w sobie. A może on zrobi to pierwszy? Nie wiadomo.. -
pomyślała sobie, znikając za drzwiami od swojego miejsca zamieszkania. O dziwo
tego dnia Shiomi myślał podobnie jak Asahi. Może to przez Inuzkę tak nagle
postanowili w końcu sobie coś powiedzieć? Albo przez coś innego. Któż to wie.
Tylko oni tak naprawdę to wiedzą.
Ten test był lekko podobny do sposobu jego wykonywania
jak Drużyna 7 w Naruto, ale jednak pozmieniałam go lekko, aby nie było tak samo
o.
A teraz jak zwykle parę obrazków, do poniektórych scenek
z tej części opowiadania:
No comments:
Post a Comment