04 February 2010

Chapter 2. Test

Kolejny piękny i słoneczny dzień nad Konohą. W ogóle nie zapowiadało się na deszcz ani tym bardziej na burzę. Shizue, Daizuke i Akio mieli stawić się o siódmej rano, w miejscu gdzie kazała im przyjść ich sensei. Hishidzie udało się przybyć na czas, gdyż ów chłopak był bardzo punktualny i nie przeszkadzało mu, że musi się tak wcześnie zerwać z łóżka. W przeciwieństwie do niego, błękitnooka zaspała, co w jej przypadku było jak najbardziej do przewidzenia. Gdy tylko jej budzik zadzwonił, ona po prostu go wyłączyła, przekręcając się na drugi bok. Niedane jednak było jej spać dłużej, ponieważ Shiomi pojawił się wpół do siódmej u niej w domu.
- Dzień dobry. Gdzie jest Shizue?
- Hmm najprawdopodobniej jeszcze nie wstała.
- To niedobrze. Pójdę w takim razie ją obudzić. Bo jak spóźnimy się na wyznaczone nam przez naszą sensei miejsce, nie wiem co to będzie i nie chcę wiedzieć.. A Shizue rano strasznie się grzebie. Aczkolwiek jej za to nie winię.
- Masz rację, więc idź i ją zbudź. Czas najwyższy.
- Wiem, właśnie to zamierzam zrobić. - uciął sobie krótką wymianę zdań z matką Asahi, po czym udał się na górę. Zapukał do drzwi. Cisza. Ponowił próbę. Znowu to samo.
- Shizue jesteś tam? Wstawaj, bo spóźnimy się na test, a chyba nie chciałabyś dowiedzieć się, co może nam zrobić sensei, gdy nie przyjdziemy tam na czas? - odezwał się tak głośno, aby dziewczyna mogła go usłyszeć. Lecz pomimo tego nadal żadnej reakcji nie było z jej strony. W związku z tym Daizuke musiał wejść do środka, bez pukania, ani poinformowania, że tak chce zrobić, skoro była głucha cisza, jak gdyby jego przyjaciółka spała jak zabita. Dostawszy się do środka, ruszył w stronę łóżka, gdzie spała złotowłosa i stanął obok. Szkoda mu było ją budzić, bo tak słodko wyglądała jak tak leżała, jednakże musiał to uczynić, czy tego chciał, czy też nie. Zatem szturchnął ją lekko w ramię, wypowiadając przy tym jej imię. Rezultat był taki, iż w końcu dziewczyna otworzyła swe zaspane oczy, spoglądając w górę, aby zobaczyć, kto był taki wredny, żeby przerwać jej sen.
- Ach to ty. Co ty tutaj robisz? I która jest godzina?
- Jak to co ja tutaj robię? Przyszedłem po ciebie, bo przecież mamy iść na most. A jest już za dwadzieścia siódma. Nie zdążymy jak nic..
- O cholera! Musiałam wyłączyć budzik, mówiąc sobie "jeszcze pięć minutek"  no i teraz takie są tego skutki. Ech wspominałam przecież wczoraj, że ciężko mi jest wstać o tak wczesnej porze jak ta..
- Dobra trudno. Tak czy inaczej powinnaś się pospieszyć. Idź prędko wykonać poranne czynności i od razu potem ruszamy. Postaraj się wszystko skończyć najszybciej jak się tylko da. A i pamiętaj, że nie możesz nic zjeść. Tak mówiła nam Rai.
- Postaram się.
- To ja zaczekam na ciebie w kuchni.
- W porządku. - Shizue natychmiast wstała z łóżka, przeciągając się przy tym leniwie. Również nie obyło się od przeciągłego ziewnięcia. Starała się błyskawicznie uporać z tym, co miała do zrobienia, skończywszy na ubieraniu się. Gdy była już gotowa poszła tam, gdzie żółtowłosy na nią czekał.
- Cóż.. Mamy tylko pięć minut. Już po nas!
- Przepraszam za moją ślamazarność i zaspanie, ale tak to już ze mną jest.
- Ja tam się nie gniewam, nie wiem jak zareaguje na to nasza sensei..
- Skoro tak się stało to już się nieodstanie. Chyba od dziś my będziemy cię też budzić, aby nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji. A teraz idźcie już, aby nie spóźnić się jeszcze bardziej.
- Hai! To idziemy.
- Na razie skarbie. Do widzenia Daizuke.
- Do widzenia. - po skończonej rozmowie, oboje z prędkością światła wyszli z domu. Gdy znaleźli się na dworze, zaczęli biec przed siebie. Chłopak postanowił znowu wziąć Shizue na barana, aby dostać się szybciej na most. Po prostu nie chciał, aby przypadkiem dziewczyna opadła z sił i nie mogła iść dalej. Nie wiadomo, co mogłoby się nagle z nią stać, skoro była tak bardzo ospała. Na ich szczęście most nie był daleko, więc dotarli na miejsce, spóźniając się jedynie pięć minut. Ale i tak Rai była lekko zdenerwowana, że się spóźnili, nawet jeżeli to było tylko lekkie spóźnienie. Złotooki postawił swoją przyjaciółkę na ziemi i oboje oparli się o barierkę mostu. Chłopak lekko sapał, przez ten sprint, jaki musiał wykonać, aby jak najszybciej się tu dostać. Do tego jeszcze musiał trzymać błękitnooką na karku, lecz bardziej go to tylko zmęczyło. Ale nie narzekał na to. Lubił właściwie nosić złotowłosą, ale jeżeli chodzi o bieganie to już jest nieco trudniej, zwłaszcza gdy się kogoś niesie.
- Co wy robiliście, że się spóźniliście?
- Wybaczcie, ale po prostu zaspało mi się. Następnym razem postaram się już tak nie robić..
- W porządku, ale i tak musicie ponieść tego konsekwencje.
- Ale to jedynie pięć minut.
- Aż za dużo mój drogi. Macie pojawiać się na czas, bo inaczej sobie porozmawiamy. Wasz kolega był tu punktualnie, nawet wcześniej niż ja. Powinniście brać z niego przykład.
- Dobrze już dobrze. Naprawdę tak nie chciałam.. To jaka tak to będzie nas czekać kara?
- Macie oboje zrobić dziesięć przysiadów i trafić pięcioma kunaiami w środek drzewa. Wykonacie to już w miejscu, gdzie mamy zaczynać test.
- Skoro tak, to zrobimy to, prawda Shizue?
- Tak.. A już myślałam, że będzie gorzej. - ostatnie słowa wypowiedziała cicho, tak aby tylko Daizuke je usłyszał.
- Wiesz, też tak mi się wydawało. - odszepnął i posłał jej lekki uśmiech, który oczywiście odwzajemniła.
- Skoro już wszyscy jesteśmy możemy udać się tam, gdzie mamy zacząć ten test. Nie zwlekajmy i chodźmy tam już teraz.
- Hai! - krzyknęli wszyscy jednocześnie. Po czym bez słowa poczłapali za sensei. Cała czwórka szła w milczeniu. Dostawszy się na polanę w parku, kobieta stanęła po środku niej, natomiast reszta na przeciwko szatynki.
- Teraz ty Shizue i Daizuke macie zrobić to, co wam kazałam jak byliśmy jeszcze na moście. Gdy już skończycie, dopiero wtedy możemy zaczynać test.
- Yhm. - oboje przytaknęli. Z łatwością wykonali to, co mieli. Przysiady były najłatwiejsze. Natomiast rzucanie kunaiami nieco trudniejsze, lecz poradzili sobie z tym. Szybko się z tym uwinęli, na co Ichiro była zdumiona, iż byli tacy sprytni. Uporawszy się z tą karą wrócili tam, gdzie wcześniej stali.
- Skończyliśmy już.
- Z tego co widzę, świetnie sobie radzicie. Ale to dopiero tak naprawdę początek waszej drogi ninja. Aczkolwiek widzę, iż macie niezły potencjał.
- Tak wiemy. I dziękujemy. Teraz co mamy robić?
- Mogę w końcu wam o wszystkim powiedzieć. Musicie mi odebrać te dzwoneczki, które mam przypięte do paska. Macie to zrobić tak, jakbyście chcieli mnie zabić.
- Ale czemu są tylko dwa? Nie powinny być trzy? - wtrącił się Akio, zanim szatynka skończyła mówić.
- Właśnie, że nie. I o to w tym wszystkim chodzi. Dwoje z was, gdy już je zdobędzie, wygra. A skoro są dwa, to tylko dwie osoby przejdą dalej, a ta trzecia odpadnie. Oprócz tego w tym miejscu porozstawiane są pułapki. Gdy któreś z was wpadnie w którąkolwiek, automatycznie zostaje przywiązany do konara i nie dostanie jedzenia. Należy wykonać to zadanie do wieczora. Ten test ma na celu sprawdzenia, czy nadajecie się na drużynę czy też nie. To tyle. Jakieś pytania?
- A co jeżeli żadne z nas nie zdobędzie dzwoneczków?
- Wtedy oblejecie. Zresztą niewielu się to udało. Być może z wami będzie inaczej. - skłamała im, gdyż w tym teście chodzi o to, że oni muszą ze sobą współpracować, aby udało im się wykonać to zadanie. Bo bez tego nie będą drużyną. Każde z nich usłyszawszy jej słowa, przełknęło ślinę. Lekko się wystraszyli, lecz nie mieli zamiaru poddać się tak łatwo. Poza tym oni byli całkiem mądrzy, dzięki czemu szybciej dojdą do tego, o co tak naprawdę biega w tym teście.
- Jeżeli nie macie więcej pytań, to możemy zaczynać. Tak więc do biegu.. Gotowi.. Start! - gdy znów ją usłyszeli, wyjęli kunaie z kabur, będąc w gotowości do rozpoczęcia ataku. Usłyszawszy słówko "start" pierwsze, co zrobili, to rozdzielili się. Poczęli biec przed siebie, aby każde mogło zaatakować sensei od innej strony. Każde dawało sobie znaki, co robić i wiedzieli, żeby nie podejmować pochopnych decyzji, ani nie atakować w pojedynkę, bo tak nic nie zrobią. Ale Rai była silna, a także bardzo szybka, toteż ciężko było im ją dogonić. Akio zaczął odciągać jej uwagę, aby Daizuke czy Shizue mogli ją zaatakować od tyłu. Taktyka prawie się im udała, od dzwoneczka złotowłosą dzieliły dosłownie milimetry, ale nie udało jej się go zdobyć, bowiem szatynka z łatwością ich wyczuła. Odwróciła się do tyłu i odepchnęła ich. Zrobiła to tak szybko, że tamci polecieli gdzieś w stronę drzew, a czerwonowłosy próbował to wykorzystać, atakując Ichiro techniką "Fuuton: Daitoppa". Gdy skończył, kobieta zniknęła. Pojawiła się za nim i walnęła go prosto w plecy tak, że również poleciał tam, gdzie upadli pozostali.
- Dobrzy jesteście, ale to za mało na pokonanie mnie. Takim sposobem na pewno nie zdobędziecie dzwoneczków. Dawajcie, pokażcie mi na co was stać! - wykrzyknęła w ich kierunku, a ci leżąc gdzieś pomiędzy drzewami zaczęli opracowywać jakiś plan działania.
- Słuchajcie, musimy chyba się rozdzielić. I z ukrycia ją atakować, a także spróbować odebrać te cholerstwa. Nawet, jeżeli to będzie oznaczać wojnę o nie, skoro nie ma trzeciego.. Dobra czas działać! Rozejdźmy się, teraz! - to powiedział Akio, a pozostała dwójka na to przystała. Tak więc zrobili tak jak ustalili. Każde zaczęło biec w innym kierunku, ukrywając się gdzieś pomiędzy drzewami. Byli bardzo cicho, jednakże Rai wiedziała gdzie się znajdywali. Dlatego też postanowiła spowodować, aby wpadli w panikę. Na Shizue wpierw użyła prostego Genjutsu, które powodowało osłupienie i dookoła latały jakieś liście. Dziewczyna jednak nie dała się na to nabrać i użyła prostej techniki "Kai" dzięki której uwolniła się z tej jakże banalnej iluzji. Wiedziała sporo o tej specjalizacji, toteż nauczyła się łatwego jutsu uwolnienia, wiedząc iż jest przydatne do wydostania się z takich technik jak ta. Widząc to szatynka milczała i stała dalej gdzieś w ukryciu, a Asahi nawet jej nie usłyszała, bowiem jeszcze nie potrafiła wyczuwać dokładnie u innych chakry. Zaczęła jedynie się zastanawiać, kto użył na niej to Genjutsu. Natomiast jej sensei chcąc ją przestraszyć, użyła kolejnej iluzji, która pokazała jej Daizuke z powbijanymi kunaiami na całym ciele. Był cały we krwi i kierował się w stronę dziewczyny.
- Shizue! P..pomóż mi! - złotowłosej jedynie się to zdawało, jednakże nie wiedziała o tym, że to jest iluzja. Wpadła w panikę. Zaczęła się drzeć i najzwyczajniej w świecie, odwróciła się w innym kierunku. Biegła co sił w nogach, przed siebie. O mało co nie wywaliła się o wystający z ziemi korzeń. Udało jej się go jednak ominąć. Dalej uciekała. Jej oczy zaczęły się szklić od łez, gdyż tamten widok wydawał jej się przerażający i taki realistyczny.
 - Co, jeśli to był naprawdę Daizuke? Nie on na pewno nie mógł zginąć.. Ale tak wyglądał.. Kurde.. A jednak mi coś tu nie gra, a ja dowiem się co. Spróbuję go znaleźć, a także i Akio. Może była to tylko iluzja? Mam taką nadzieję... - pomyślała, mając nadal lekkie przerażenie w oczach i dalej pędziła naprzód. Odpędziła jednak od siebie myśl, że żółtowłosy nie żyje, wydawało się to być po prostu absurdalne. To logiczne, że ich sensei by ich przecież nie zabiła. Uspokoiła się jednak, gdyż zaczęła wierzyć, iż to było jedynie jakieś Genjutsu. Natomiast Shiomi nagle zauważył szatynkę i już chciał użyć jakieś techniki, ale ona zaszła go od tyłu, poczynając tym samym z nim walczyć. On odpierał jej ataki, ale nadaremnie. Po chwili pokonała go i przywiązała go do drzewa nic nie mówiąc.
- Czemu to zrobiłaś sensei? Wróć i rozwiąż mnie! - krzyczał również bezsensownie, bo ona i tak nie zawróciła.
- No pięknie! Teraz jestem uziemiony i nie mogę nic zrobić. Szlag by to! Echh ciekawy jestem, jak sobie radzi Shizue i Akio. Może już zdobyło któreś z nich dzwoneczek? Nie no muszę się jakoś uwolnić! - zaczął rozmyślać jakiś plan wydostania się z tej beznadziejnej sytuacji. Próbował wyjąć z kabury kunaia, aby móc spróbować rozciąć linę. Nagle pojawiła się przed jego oczyma błękitnooka, w związku z czym pomyślał sobie, że może go uwolni.
- Shizue! Mam prośbę.. Czy mogłabyś mi pomóc? - zatrzymała się momentalnie, znów robiąc wystraszoną minę, po czym obróciła się w jego stronę. Zobaczyła, iż jest cały, tyle że przywiązany do drzewa. Odetchnęła z ulgą nie musząc się już martwić o niego.
- Jasne, że ci pomogę! Tylko... Kto ci to zrobił?
- Sensei. Zaatakowała mnie, gdy ja chciałem rozpocząć na niej atak. Ale jak widać zawiodłem. W ogóle to było tak szybko, że nie zauważyłem, czy ma dzwoneczki jeszcze czy nie. Zdobyłaś któryś z nich?
- A na mnie użyła dwóch iluzji. Wolę jednej z nich nie wspominać i zapomnieć, że kiedykolwiek była. Nie martw się, nie tobie jednemu się nie udało. Ja również nie zdobyłam żadnego.
- Ciekaw jestem, czy Akio się to udało. My tu gadamy, a ja nadal jestem związany!
- No ja też. Oj wybacz. Już cię rozwiązuję. - to powiedziawszy podeszła do niego, wyjęła kunaia i rozerwała więzy. Chłopak jej podziękował, tuląc do siebie, ale tylko na chwilkę.
- Dziękuję, że mnie uwolniłaś. Dobra, to teraz znajdźmy naszego kolegę, aby zobaczyć jak mu poszło.
- To drobiazg. Dobry pomysł. Tak więc nie marnujmy więcej czasu i poszukajmy go! Tylko lepiej nie tracić czujności, gdyż nie wiadomo, gdzie jest teraz sensei.
- Też prawda. - poszli więc szukać Hishidę. Z kolei on miał ogólnie problemy z namierzeniem Ichiro. Idąc i tak szukając szatynki, nie zauważył cienkiej niteczki. Potknął się o nią, uruchamiając tym samym pułapkę. Zaczął zwisać przez to do góry nogami, gdzie głowę miał skierowaną ku dołowi. Lecz to nie stanowiło dla niego zagrożenia i po prostu wyjął kunaia i przeciął linę. Spadając obrócił się, aby nie upaść na twarz. Stanął na równe nogi, ale gdy zrobił kolejny krok, wpadł w kolejną pułapkę tym razem była to siatka. Gdy zawisł, był nią cały otoczony i tym razem nic nie mógł zrobić. Liny były za grube, aby można je było przeciąć kunaiem.
- Niech to! Jak mogłem tak dać się nabrać? Cholera jasna.. I co teraz? Zapewne tamci zdobyli już dzwoneczek, a ja mam pecha. Echh.. - pomyślał, krzywiąc się na samą myśl, a także na to iż został schwytany w tak łatwą pułapkę jak ta. Po jakimś czasie ku jego oczom, ujawniła się sylwetka kobiety. Stanęła pod nim, udając, że ma zawiedzioną minę.
- Cóż. Odpadasz. Zostajesz przywiązany do konara i nie zjesz śniadania. Przykro mi. - rzekła, po czym zdjęła go, nie uwalniając jeszcze z sieci, gdyż mógłby się nadal bronić. Chłopak jeszcze bardziej się skrzywił. W końcu Daizuke i Shizue dotarli, jednakże powoli nastawał wieczór. A nikt nie zdobył dzwoneczka. Co się równało z oblaniem tego felernego testu. Dotarłszy na miejsce, zauważyli iż Akio był przywiązany. Nie mogli jednak go uwolnić, bo gdy chcieli to zrobić, pojawiła się Rai.
- Co wy robicie? On wpadł w pułapkę i przegrał, nie możecie go ruszać. Wy jeszcze macie szansę. A skoro on tu jest, wy możecie sobie zjeść śniadania. No może jakby już kolację, ale nieważne. Teraz odejdę, a wy nie możecie go nakarmić ani tym bardziej rozwiązać. Gdy tylko zrobicie coś z tych rzeczy, automatycznie oblewacie i nie będziecie już drużyną. Zrozumiano?
- Skoro tak, to w porządku.
- Zostawiam was na moment. Możecie spokojnie zjeść. - Dała dwójce posiłki i zniknęła, a błękitnooka usiadła po lewej stronie Akio, natomiast złotooki po prawej. Trzymali już w rękach miski z żarełkiem.
- Nie za bardzo wiem, o co tu chodzi. Już zbliża się wieczór, a nikt nie zdobył dzwoneczków.. Kicha, już po nas. - mruknął do nich Hishida, z wyraźnym niezadowoleniem.
- I raczej nic już na to nie poradzimy. A ja jestem taka głodna..
- Ja też. Aczkolwiek nie chcę zostać wywalonym z drużyny.
- Myślisz, że ja chcę? Też nie. - Po tych słowach dwójka ninja zabrała się za jedzenie. Czerwonowłosemu zaczęło burczeć strasznie w brzuchu. Shiomi i Asahi spojrzeli na niego ze współczuciem.
- Nie, nie przejmujcie się mną. Jedzcie.. - kolejne głośne burknięcie wydobywające się z jego organizmu.
- Ja nie mogę patrzeć, jak on nam głoduje.. Podzielę się z nim.
- Ale, sensei zabroniła. Jeżeli to zrobimy, to..
- Wiem, ale nie możemy mu pozwolić na zagłodzenie.. - dziewczyna przybliżyła do ust Akio pałeczki z kawałkami żarcia. Wiedziała, że jest związany i raczej sam nie mógłby jeść, więc musiała go nakarmić.
- Skoro ty teraz przez to odpadniesz, to ja też. Nie mam zamiaru być sam w drużynie, ani tym bardziej bez ciebie. Masz, zjedz trochę. - pierwsze słowa Daizuke skierował do Shizue. Ostatnie mówił do Akio. Gdy ten miał już otworzyć usta, aby ich koledzy mogli mu dać coś zjeść, wyskoczyła ich sensei, z wściekłą miną.
- Mieliście go nie karmić! Złamaliście zasady, więc wszyscy oblaliście ten test!
- CO?! -ryknęli tak, że szatynka aż podskoczyła. Wystraszyła ich i to nieźle. Już mieli się załamywać, gdy Rai zaczęła się śmiać.
- Ależ daliście się nabrać! Żartowałam. Wszyscy zdaliście. Tu chodziło o współpracę każdego z was, a ja widziałam jak sobie razem dobrze radziliście. Ale gdy się rozdzieliliście, wtedy źle zrobiliście, więc musiałam wam poprzeszkadzać, aby znów was złączyć, mobilizując tym samym do myślenia. I to wszystko.- szczena im opadła, gdy to usłyszeli.
- N.. naprawdę?
- Tak! Może nie zdobyliście żadnego dzwoneczka, ale pokazaliście mi, że nadajecie się do drużyny. A teraz możecie odejść. Jutro macie stawić się pod bramami Konohy. Weźcie ze sobą jakieś bronie i prowiant. Tym razem o dziesiątej macie być na miejscu. I nie życzę sobie już żadnych spóźnień, niezależnie od pory, o której macie się pojawić w wyznaczonym wam miejscu.
- To cudownie! - zaczęli się radować, gdy ona potwierdziła, że są już drużyną i że nie muszą aż tak wcześnie wstawać. Na wzmiankę o spóźnieniach, jedynie przytaknęli jej głowami na znak, że tak się już nie stanie.
- Co jutro będziemy robić? - po chwili milczenia spytała się szatynki Shizue.
- Jutro idziecie na waszą pierwszą misję. Dowiecie się na czym ona będzie polegać, ale to już nie dzisiaj. A teraz żegnam was.
- Do widzenia! - powiedzieli to wszyscy jednocześnie. Ichiro zniknęła im z oczu, a oni mogli coś jeszcze porobić, zanim wrócą do domów. Bo przecież i tak będą mogli wstać później, toteż nie muszą iść wcześniej spać.
- Dobra, to chodźmy na podwójną porcję Ramenu! Jak powiedziałem, ja stawiam. Tym właściwie się nie najadłem, więc trzeba iść na lepszy posiłek i znacznie bardziej syty.
- O tak przydałoby się. Ale najpierw musimy uwolnić Akia czyż nie?
- Masz rację. No to rozwiążmy go.
- Cieszę się, że o mnie nie zapomnieliście..
- Jakbyśmy mogli!
- No nie wiem, na przykład zaczęlibyście ze sobą gadać i byście mnie tu zostawili..
- Nieprawda. Nigdy więcej tak nie myśl! Jesteśmy drużyną, więc razem się wspieramy.
- Prawda, macie rację. W takim razie dłużej już nie czekajcie i mnie uwolnijcie.
- Jasne. A zaraz potem idziemy na ramen. - oboje wyjęli jakieś bronie, po czym rozcięli liny, które się rozluźniły i odpadły. Niebieskooki był już wolny. Bez słowa opuścili to miejsce, udając się do Ichiraku Ramen, znajdującego się nieopodal parku. Tamto jedzenie zostawili obok pniaka, bo skoro idą na lepsze danie, to tamto mogą olać. Być może jakiś głodny zwierzak się nim pożywi i się nie zmarnuje. Cała trójka dotarła do restauracji dość szybko.
- To poczekajcie na mnie, a ja pójdę nam zamówić ramen. Nie zajmie mi to długo.
- W porządku. To my już usiądziemy przy jakimś stoliku i zaczekamy tam na ciebie.
- on tylko przytaknął i ruszył w stronę lady, gdzie stał sprzedawca. Pozostała dwójka dosiadła się do jakiegoś stolika i czekało teraz na Daizuke.
- Mam do ciebie pytanie. Czy ty i on jesteście parą?
- Jeszcze nie, a co?
- A tak się tylko pytam, gdyż tak to właśnie wygląda. Na moje oko on cię kocha, choć nie wiem czy ci to powiedział. Jeżeli nie, to powinien.
- No nie wiem. Zobaczymy, czy w końcu się odważy. Ale wydaje mi się, że chyba on jest po prostu nieśmiały. Dlatego wstydzi się to z siebie wydusić.
- Rozumiem. A teraz kolejne pytanie. Czy ty go kochasz?
- Rany, ależ ty ciekawski. Ja.. -  nie dokończyła, gdyż ten o którym była właśnie mowa, przyszedł z trzema miskami zupy.
- Proszę bardzo. Jak coś, to druga porcja również będzie możliwa. Tylko powiedzcie jak zjecie, czy będziecie chcieli więcej. I o czym wy tak rozmawialiście, jak mnie nie było?
- A o niczym ciekawym.
- Może mówiliście coś o mnie?
- Nie skądże. - skłamał Akio, gdyż wolał mu nie mówić, o czym tak naprawdę gadał z Shizue. Natomiast dziewczyna nie lubiła kłamać, dlatego nic takiego nie odrzekła do niego. On jedynie wzruszył ramionami nie chcąc w sumie znać szczegółów ich wcześniejszej konwersacji i usiadł obok złotowłosej. Podał obojgu po misce i sam sobie jedną postawił przed sobą. Zaczęli wcinać danie z taką prędkością, że wszyscy co się tu znajdywali oprócz nich, byli bardzo zdziwieni. Zastanawiali się, jak mogą aż tak szybko wtranżalać jedzenie. Było to zagadkowe dla nich, jednakże nie mieli zamiaru się ich pytać, dlaczego. Na szczęście nie jedli jak świnie, więc nie zrobili z siebie pośmiewiska.
- Ja chyba wezmę dokładkę.
- I ja.
- Ok. to poproszę sprzedawcę o jeszcze jeden ramen dla nas trojga. Tym razem wezmę trochę więcej.- znów odszedł na chwilkę, aby zamówić kolejne trzy miski. Gdy już je otrzymał, wrócił do stolika, gdzie siedział z resztą swojej drużyny. Podał im po raz drugi jedzenie, klapnął na krzesło i znów zaczęli szybko pochłaniać zupę. Tym razem w końcu poczuli, iż są najedzeni, toteż nie musieli prosić żółtowłosego o kolejną dokładkę.
- Nareszcie się najadłam. Dzięki Daizuke, że nas tu zabrałeś i zapłaciłeś, bo ja nie miałam przy sobie ani grosza i do tego byłam niesamowicie głodna.
- Ja również nic przy sobie nie miałem. I ja też dziękuję, że nam postawiłeś.
- To drobiazg. W końcu jesteście moimi przyjaciółmi, więc nie mógłbym pozwolić, abyście umarli z głodu. Poza tym wolałem wziąć na wszelki wypadek pieniądze i jak widać przydały się.
- Gdyby nie ty, to nie wiem co byśmy zrobili.
- Oj przesadzacie…
- Nie bądź taki skromniś!
- Dobrze już dobrze. - zaczęli się lekko przekomarzać ze sobą. Shizue dała prztyczek w nos Shiomiemu, na co on się zadziornie uśmiechnął. Po chwili wstali i wyszli z pomieszczenia. Złotowłosy zapłacił za jedzenie już wcześniej, toteż mogli wszyscy razem wyjść, nie czekając na niego.
- Ramen jak zawsze był wyśmienity. Ale ja muszę już iść..
- A to czemu? - spytała się go dziewczyna z lekkim zdziwieniem. Nie wiedziała, że tak naprawdę chciał on jedynie zostawić ich samych, gdyż nie lubił przeszkadzać, gdy ktoś jest w sobie zakochany. Chciał dać im czas dla siebie. Lecz oni o tym nie wiedzieli.
- Bo moi rodzice chcieli, żebym po tym teście im pomógł sprzątać w domu, więc kazali mi zjawić się wcześniej.
- No skoro musisz, to w porządku, już cię nie trzymamy. W takim wypadku do jutra Akio.
- Do zobaczenia wam! - po tych słowach zniknął z ich pola widzenia.
- Co zatem będziemy teraz robić?
- Hmm chodźmy do parku, usiądźmy sobie na polance i pooglądajmy gwiazdy i księżyc. Ale to dopiero jak się ściemni. Tak czy siak udajmy się tam teraz, oczywiście o ile chcesz.
- Z chęcią pójdę tam z tobą. No to ruszajmy! - w odpowiedzi dziewczyna uśmiechnęła się do niego szeroko. Pociągnęła go za dłoń i zaczęli tak iść w stronę parku. Nie było jeszcze w ogóle ciemno, gdyż była dopiero dziewiętnasta. O tej porze w tej wiosce zawsze jest jasno i nawet jeszcze słońce świeci, a niebo jest prawie bezchmurne. Ściemnia się dopiero gdzieś tak koło dwudziestej pierwszej. Idąc tak nie wiedzieli, że się na kogoś natkną. Tym kimś był Kiba. Momentalnie, gdy tylko go zobaczyli odskoczyli od siebie, tym samym już nie trzymali się za ręce. Chłopak oczywiście dzierżył swojego psa Akamaru w swojej bluzie.
- O Shizue, Daizuke! Dokąd idziecie?
- Właśnie wybieraliśmy się do parku.. Ale skoro na ciebie się natknęliśmy, to chyba tam nie pójdziemy. No chyba, że do nas dołączysz.
- Nic ciekawego nie robię, a poza tym jutro mam misję ze swoją drużyną. I dziś ostatni raz chyba się widzimy. W związku z czym spędźmy jeszcze ten czas razem.
- Widzę, że nie masz nic przeciwko. Ani ja. Więc postanowione. Idziesz z nami.
- Taa. - mruknął jedynie w odpowiedzi na to złotowłosy. Niezbyt lubił Inuzukę, gdyż czuł z jego strony lekkie zagrożenie, ponieważ domyślał się, iż będzie próbował zdobyć Shizue za wszelką cenę. To było po prostu widać na pierwszy rzut oka i nawet głupi by się tego domyślił. Shiomi skrzyżował ręce na piersi, wysyłając Kibie piorunujące spojrzenie. On również odpowiedział podobną miną, może bardziej złowrogą.
- Em chłopaki uspokójcie się proszę. Ja nie rozumiem, o co wam chodzi?
- O nic. Wiesz co Shizue? Ja chyba już pójdę.. Pobądź sobie z nim, to może ci to dobrze zrobi.. - Daizuke miał ewidentnie focha na twarzy, odwrócił się do nich plecami, schował ręce w kieszenie i chciał właśnie odejść, gdy na ustach dziewczyny pojawił się rozbawiony uśmiech. Uniosła pięści do twarzy, mając uśmiechniętą twarz. Natomiast Kiba znów był poirytowany, robiąc wkurzoną minę. Widać było iż oboje nie lubili się zbytnio. No cóż, w końcu chodziło o Shizue, którą każdy z nich się interesował.
- Heh jaki on jest słodki, kiedy się złości. I chyba jest o mnie zazdrosny. Uroczo. - pomyślała, po czym poszła za nim i go zatrzymała.
- Nie odchodź głuptasie. Nie chcę, żebyś sobie poszedł. I nie rozumiem o co ci chodzi. Proszę, zostań. I oboje się pogódźcie, o ile macie o coś ze sobą jakiś spór.
- A już myślałem, że chcesz z nim pobyć sam na sam. My? O nic się nie kłócimy, ale..
- No coś ty! Lubię was obojga, więc chcę spędzić ten czas z wami. To coś złego?
- Nic złego. Tak czy siak jakoś go nie lubię.. On chyba cię podrywa. I dlatego irytuje mnie jego obecność..  - ostatnie słowa wypowiedział szeptem, aby tamten tego nie usłyszał. Były tylko skierowane do dziewczyny.
- Zazdrosny jesteś czy co? Nie musisz, bo mnie nie łączy z nim nic więcej niż tylko przyjaźń. Więc nie martw się i rozchmurz mi tu, ale już! Poza tym chciałabym, abyście się polubili. A teraz chodźmy w końcu do tego parku.
- Może.. Echh no dobrze. Postaram się, jednakże odechciało mi się iść do tego parku. Po prostu połaźmy po wiosce i pogadajmy o czymś.
- W porządku, skoro tak chcesz. - cały czas rozmawiali do siebie szeptem, przez co Kiba był coraz bardziej zdenerwowany.
- O czym tak ze sobą dyskutujecie? Nic nie słyszałem. Może to ja mam sobie pójść?
- O niczym takim. Nie! Zostajesz. I macie przestać ze sobą tak walczyć, bo to się irytujące już robi. Czy możecie konwersować ze sobą na spokojnie?
- Dobra już dobra.
- To teraz macie okazję. I zamiast do parku, będziemy chodzić sobie po ulicach wioski.
- A czemu taka nagła zmiana zdania?
- Bo tak i koniec.
- W porządku jak chcecie. - przez większość drogi szli w milczeniu, a Daizuke czasem łypał na Kibę takim zabójczym spojrzeniem, starając się robić to tak, żeby Shizue tego nie widziała. Tamten odpowiadał mu jedynie tym samym. Dziewczynie jednak nie umknęło to. Zauważała to kątem oka, przez co jedynie ciężko wzdychała pod nosem. Nagle przystanęli, bowiem ujrzeli jak Naruto wtranżala całą masę misek z ramenem. Obok niego było co najmniej ze dwadzieścia, a on znów krzyczał:
- Dokładkę proszę! - przez to trójka naszych bohaterów stała w szoku i rozdziawiła usta, a miny mieli takie, jakby mieli się zaraz załamać. Nie chcieli tego nawet komentować, więc ominęli obżartucha z daleka i udali się dalej przed siebie. Przez tą ciszę, a także tamten widok powoli zaczęło im się większości rzeczy odechciewać. Przystanęli nieopodal domu Shizue, nawet o tym jeszcze nie wiedząc.
- Jakoś nic mi się już nie chce robić. Ja chyba pójdę już. Nie mam nawet tematu do rozmowy. Echh.
- W sumie prawda. I wiem co to spowodowało. Najprawdopodobniej widok jedzącego taką ilość ramenu naszego Naruto..
- Chyba tak, bo ja również odczułem to co wy. To co teraz?
- Jak już powiedziałem, ja wracam do domu. - to powiedział Kiba. Po czym odwrócił się na pięcie, ruszając w innym kierunku. Błękitnooka i złotooki jedynie wzruszyli na to ramionami.
- Fajnie dzisiaj było, ale za dużo dla mnie wrażeń jak na jeden dzień. Ja chyba też już pójdę.
- To wszystko zajęło nam godzinę, bo jest dopiero dwudziesta. Aczkolwiek czuję lekkie zmęczenie. Mam tylko nadzieję, że czekająca nas misja nie będzie jakaś trudna.
- Też mam taką nadzieję. To skoro każde z nas jest zmęczone, radziłbym abyśmy poszli spać. Przynajmniej na jutro będziemy wyspani. Może spotkamy się jutro godzinę wcześniej?
- Dobry pomysł. To w takim razie dobranoc Daizuke. Do jutra!
- No, dobranoc Shizue. - podszedł do niej, jak zwykle całując ją na pożegnanie w policzek, na co znowu się lekko zarumieniła, zresztą jak i on. Pomachała mu jedynie i po chwili zniknął gdzieś za horyzontem, prawdopodobnie wracał do swojego domu. Ona uśmiechnęła się jeszcze do siebie i skierowała swe zacne cztery litery prosto do drzwi.
- Fakt, dziś był dzień pełen wrażeń. Ciekawe, czy oni przestaną się o mnie tak zaciekle kłócić.. Bo chciałabym w końcu uświadomić Kibie, że to nie jego kocham, a Daizuke. Zaś Inuzuka musi zrozumieć, że jest jedynie moim przyjacielem i nic więcej mnie z nim nie łączy. A Shiomi natomiast musi wiedzieć, że to jego kocham, bo tak coś czuję że on mnie również. Dlatego ja muszę mu to w końcu powiedzieć, bo zbyt długo to kiszę w sobie. A może on zrobi to pierwszy? Nie wiadomo.. - pomyślała sobie, znikając za drzwiami od swojego miejsca zamieszkania. O dziwo tego dnia Shiomi myślał podobnie jak Asahi. Może to przez Inuzkę tak nagle postanowili w końcu sobie coś powiedzieć? Albo przez coś innego. Któż to wie. Tylko oni tak naprawdę to wiedzą.

Ten test był lekko podobny do sposobu jego wykonywania jak Drużyna 7 w Naruto, ale jednak pozmieniałam go lekko, aby nie było tak samo o.

A teraz jak zwykle parę obrazków, do poniektórych scenek z tej części opowiadania:

No comments:

Post a Comment