Godzina dziewiąta rano. Daizuke przyszedł do Shizue, aby
z nią pogadać przed rozpoczęciem ich pierwszej misji. Może właśnie dzisiaj powie
jej w końcu, co do niej czuje?
Tym razem dziewczyna nie miała aż takich problemów ze
wstaniem, co zwykle, gdyż dzisiaj mogła wstać później, niż zazwyczaj. Była
bardzo wypoczęta, dzięki czemu szybko uwinęła się z porannymi czynnościami i
zaraz potem wyszła ze swoim przyjacielem z domu. Oboje mieli przy sobie plecaki
z prowiantem i broniami, ponieważ ich sensei im kazała wziąć je na drogę. Znaleźli
się w parku i właśnie teraz siedzieli na jednej z ławek w tym miejscu. Przez
całą drogę milczeli, aż do tej pory.
- Shizue... Ja muszę ci coś powiedzieć. Już dostatecznie
długo z tym zwlekałem i chciałbym to w końcu wydusić z siebie, właśnie w tej
chwili. Bo zazwyczaj ktoś mi w tym przeszkadzał... Natomiast wcześniej
wstydziłem się po prostu.. Mam nadzieję, że tym razem nikt tu nie przylezie i nic
nie popsuje..
- Rozumiem cię przecież. Być może czuję to samo do
ciebie, aczkolwiek nie wiem jeszcze, co chcesz mi powiedzieć. Choć domyślam się
o co może chodzić.. - na policzkach dziewczyny pojawił się rumieniec. Chłopak
powoli zaczął się przybliżać ku niej. Gdy był już dostatecznie blisko, ujął jej
dłonie w swoje i spojrzał głęboko w błękitne oczy Asahi.
- No to mi nie przerywaj. Ja... - niestety, nie było mu
dane powiedzieć jej tego co do niej czuł w tym momencie.
- No wyduś to z siebie w końcu. - nie zdążył już nic
rzec, bo nagle ktoś podszedł bliżej nich, stając na przeciwko ławki, na której
ta dwójka siedziała. Tym kimś była pewna różowowłosa dziewczyna. Daizuke wyczuł
jej obecność już wcześniej, dlatego też nie mógł powiedzieć Shizue, że ją kocha.
Być może nie chciał tego mówić w czyjejś obecności. Najwyraźniej jest wstydliwy
i woli o czymś takim powiedzieć sam na sam z tą osobą, do której czuje coś
więcej niż tylko przyjaźń. Owa zielonooka kunoichi po prostu przechodziła tędy,
natknąwszy się na nich. Dlatego właśnie się zatrzymała, bo może chciała jedynie
porozmawiać z nimi, gdy tylko ich ujrzała. Ona jak oni również będzie mieć
niebawem misję, więc wstała również wcześniej, aby coś ciekawego porobić, zanim
na nią wyruszy. Przez to wszystko żółtowłosy odskoczył jak poparzony od złotowłosej,
będąc bardzo zawstydzonym, a zarazem mając skrzywiony wyraz twarzy.
- Czy zawsze coś
musi mi w tym przeszkodzić? Cholera no.. Echh, kiedy uda mi się w końcu uzmysłowić
ją o tym, że ją kocham?! Szlag by to trafił. - pomyślał, nie zmieniając
miny.
- Cześć wam! Przechodziłam tędy i się na was natknęłam.
Pomyślałam sobie, że może do was podejdę i pogadam, skoro mam jeszcze czas
zanim pójdę na misję. Aczkolwiek nie wiem, czy wam przypadkiem w czymś nie
przeszkodziłam..
- Witaj. Tak się składa, że my również mamy niebawem
misję. Czyli oznacza to, iż twoja drużyna również zdała test? I nie, nie
przeszkodziłaś nam w niczym. My tylko rozmawialiśmy..
- Och to w porządku. Tak, udało się nam zdać. Jak mniemam
wam również się to udało?
- No tak. A już myślałam, że oblaliśmy.
- Heh, my mieliśmy dokładnie tą samą sytuację. Też się
nam tak zdawało. Cieszę się też, że jestem w drużynie razem z Sasuke. Jednakże
on mnie chyba olewa.. - tu zrobiła minę
zbitego psa, a Shizue była osóbką, która lubiła pomagać innym i doradzać im,
gdy mają jakiś problem. Daizuke przez ten czas w ogóle się nie odzywał. Jakoś
nie miał na to ochoty. Był nieco poirytowany tym, iż znowu jego starania szlag
trafił, toteż siedział, wgapiając się w jakiś punkt przed sobą. Skrzyżował ręce
na piersi, będąc wyraźnie nad czymś zamyślonym.
- Hej Sakura, nie martw się. Dam ci małą radę. Z tego co
widzę, to każda dziewczyna w tej wiosce się do niego podnieca, oprócz mnie.
Krzyczą do niego " Sasuke kun! " i na pierwszy rzut oka widać, iż to
go mocno irytuje. Lepiej abyś tego nie robiła. Po drugie zachowuj się przy nim
jak idiotka, bo to tylko pogarsza twoje relacje pomiędzy nim a tobą. Wiem też
to, iż on jest zamknięty w sobie, zimny i obojętny jednocześnie. Dlatego też
staraj się go jakoś wspomóc, nie wiem wesprzeć, ale nie wkurzając go rzecz
jasna. Według mnie powinnaś także być podobną do niego, a być może ciebie uzna
.
- Hmm to świetny pomysł! Dziękuję ci za rady. Tak też
postąpię. I jeszcze coś.. Skąd ty to
wszystko wiesz?
- Może z doświadczenia? Po prostu pewnego dnia
zauważyłam, jak ten cały Uchiha mi się dziwnie przyglądał. Chyba wiedział, że
nie zwracam na niego uwagi i że interesuję się kimś innym.. Dlatego
wywnioskowałam, że jeżeli ktoś chce go zdobyć, musi być obojętny wobec niego i
tak dalej. On chyba właśnie takie woli. Aczkolwiek nie jestem tego pewna, lecz
nie masz nic do stracenia. Zrób jak ci mówię, a może zmieni stosunek do ciebie.
I ostatnia mała rada dla ciebie: Jeżeli ma się to powieść właśnie tobie, to
lepiej nikomu nie mów o tym, co ja ci przekazałam.
- Jeszcze raz dziękuję! Nie jestem aż taka głupia, aby
mówić to komukolwiek. Jesteś bardzo mądra jak na ten wiek. Bo ty jako jedyna
nie zachowywałaś się tak jak ja.. A skoro jestem taka jak inne dziewczyny,
czemu mi to powiedziałaś?
- Bo jak dla mnie, ty najbardziej do niego pasujesz. Poza
tym wydajesz się być jednak nieco mądrzejsza niż reszta dziewcząt. I nie
zaprzepaść tych informacji, gdyż potem możesz tego żałować do końca życia gdy
coś schrzanisz.
- Heh, zapamiętam to. Pochlebiasz mi.. Wiesz co? Jeżeli
nie masz nic przeciwko, chciałabym stać się twoją przyjaciółką.
- To drobiazg. Nie mam nic przeciwko. Tylko musimy się
lepiej ze sobą poznać i w ogóle. Ale tak to nic nie stoi na przeszkodzie,
abyśmy miały nimi być.
- Wiem, wiem. Cieszę się jednak, iż się zgadasz. I echh
właśnie szłam na umówione miejsce, jednakże zdaję sobie sprawę z tego, iż mój
sensei się spóźni. Bo wczoraj na przykład tak zrobił. Oczywiście wmawiał nam
jakieś wymówki typu " musiałem odprowadzić starszą panią".. Akurat.
- Nasza za to jest przeciwieństwem twojego, gdyż
nienawidzi jak któreś z nas się spóźni. Nawet pięć minut to dla niej masakra.
Ja wstałam później i dostałam z Daizuke za to karę. Jednakże nie była aż taka
zła, była wręcz banalna do wykonania.
- Zdarza się. No, my tu gadu, gadu, a czas leci. Która
jest w ogóle godzina? Nie wzięłam zegarka, więc pytam.
- Już sprawdzam. O cholera! Jest za pięć dziesiąta! O
rany, jak ten czas szybko leci.. No to my musimy natychmiast wyruszyć, bo nie
chcę wiedzieć, co nam zrobi sensei, jak znowu się spóźnimy.
- A ja nie muszę się spieszyć. Jak już wcześniej
wspomniałam, nawet jak spóźnię się te pięć minut, to nic się nie stanie.
Kakashi sensei na pewno będzie znacznie później. Tak czy siak ja już też pójdę
w umówione miejsce i dłużej was już nie zatrzymuję. Tak więc do zobaczenia!
- Cześć! Myślę, że my się jeszcze spotkamy!
- Też tak sądzę. Cześć wam! - nagle Daizuke zerwał się z
ławki i zaczął ciągnąć Shizue za rękę. Pomachali Sakurze jeszcze na pożegnanie
i po chwili oboje zniknęli z jej pola widzenia, tak samo jak i ona. Błękitnooka
zdziwiła się, że tak nagle chłopak wstał, ciągnąc ją za dłoń. Oczywiście nie
trzymał jej tak, aby ją bolało, ponieważ on nigdy nie miał zamiaru zrobić jej
krzywdy. Bardzo szybko szli w kierunku bram Konohy. Z początku milczeli, lecz
Shiomi miał parę pytań do dziewczyny, toteż postanowił je zadać w trakcie, gdy
tak zachrzaniali.
- O kogo chodziło, gdy mówiłaś o tym, że nie interesujesz
się Sasuke, a kimś innym…- spytał tak nagle, że aż złotowłosa zrobiła zdziwioną
minę.
- Zanim ci odpowiem, wytłumacz mi, czemu gdy Sakura ze
mną rozmawiała ty milczałeś? I czy mógłbyś dokończyć to, co chciałeś powiedzieć
tam na ławce w parku?
- A no tak jakoś.. Nie po prostu zirytowałem się tym, iż
znowu ktoś mi przeszkodził w powiedzeniu tego.. I teraz raczej już tego nie
zrobię, bo to nieodpowiedni moment na tego typu rzeczy..
- Co to takiego jest, że boisz się to powiedzieć, nawet
gdy ktoś obok nas jest? I dlaczego nie teraz..
- Coś takiego, o czym wstydzę się mówić przy kimkolwiek.
Chciałbym ci o tym uprzytomnić sam na sam, no ale jak widzisz zawsze coś, lub
ktoś mi to popsuje i nie daję potem już rady tego zrobić. A i tak zaraz
znajdziemy się na miejscu, więc odpada..
- Echh no jak chcesz. Co do tej osoby, to miałam na
myśli.. - nie zdążyła tego dokończyć, gdyż właśnie w tym samym momencie
znaleźli się tuż przed Hishidą.
- Witajcie! - powitał ich z szerokim uśmiechem na swoich
ustach, no a Shizue speszyła się, przez co nie skończyła zdania na temat tego,
kto jej się podoba. Wymusiła na swojej twarzy uśmiech, tak samo zresztą jak i
Daizuke.
- Witaj Akio. - odpowiedzieli mu jednocześnie.
- Wiecie, że do dziesiątej pozostało już zaledwie jakieś
trzydzieści sekund?
- To się wyrobiliśmy na czas. A już myślałem, że nie
zdążymy.
- Ta i zapewne zaraz pojawi się nasza sensei. A
dokładniej za.. pięć sekund. - tak też się stało. Rai wyskoczyła z kłębu dymu,
ujawniając tym samym swoją smukłą sylwetkę. Powitała wszystkich miłym
uśmiechem, na co każde z nich odpowiedziało tym samym.
- Witajcie moi drodzy. Widzę, że jesteście na czas i
żadne się nie spóźniło. Cieszy mnie to.
- Dzień dobry Rai sensei!
- To skoro jesteście gotowi, mogę wam wyjaśnić, co będzie
celem naszej misji rangi B. Musimy odprowadzić pewną starszą kobietę do Kraju
Wody. Po drodze możemy natknąć się na wrogich shinobich, więc bądźcie czujni.
Dołączy do nas drużyna Kurenai, gdyż to nie będzie taka łatwa misja, pomimo
pozorów, w związku z tym potrzebujemy więcej ninja. Spotkamy ich po drodze. Natomiast
kobieta, o której wam mówiłam niebawem się pojawi. Nazywa się ona Namida. Misja
będzie trwać z dwa, trzy dni. Oczywiście zrobimy postój, rozbijając gdzieś
namioty, aby odpocząć. - gdy skończyła opowiadać swoim uczniom cel misji, ów
starsza pani się pojawiła. Miała już siwe włosy na głowie, a jej oczy były
koloru niebieskiego. Aczkolwiek pomimo takiego wieku, poruszała się normalnie i
w miarę szybko. Na jej twarzy widniał delikatny uśmiech.
- Dzień dobry. Czy wy jesteście tymi, którzy mają mnie
zabrać do mojego kraju?
- Tak to my. Jeszcze po drodze dołączy do nas druga
drużyna. - kobieta jedynie przytaknęła, tak samo jak trójka przyjaciół, iż
rozumieją o co chodzi i że są gotowi do rozpoczęcia tej misji.
- Skoro już wszystko uzgodnione, a także jasne, możemy
ruszać.
-Hai! - odparowali wszyscy jednocześnie. Ichiro ruszyła
pierwsza, zaraz za nią Namida, a na końcu Daizuke, Shizue i Akio. Ona musiała
być po środku, gdyż tak łatwiej było każdemu jej chronić. Trójka Geninów
zastanawiała się, czyja to drużyna, ponieważ nie kojarzyli tego, kim jest
Kurenai. Nie minęło nawet parę minut, a tamta drużyna do nich się dołączyła.
Los chciał, że była to drużyna Kiby. Shiomiemu nie bardzo przypadło to do gustu,
dlatego też przez większą część drogi miał zniesmaczony wyraz twarzy. W
przeciwieństwie do niego Asahi była zadowolona, tak samo jak i Inuzuka. Przez
to żółtowłosy był lekko przygnębiony, jak zwykle w jego obecności. Wyraźnie
posmutniał na twarzy, ale i tak byli na misji, więc raczej zatrzymywać się nie
będą po to, aby wyznawać sobie głębokie uczucia. Mogło tak się stać jedynie podczas
postoju. W trakcie wędrówki, rzeczywiście natrafiali na wrogich ninja.
Unicestwiali ich rzecz jasna z łatwością, lecz nie obyło się od pobrudzenia
ciuchów, czy też ciała kurzem i piachem. Po dwóch i pół dnia odstawili Namidę
na miejsce, a w Kraju Wody było o dziwo spokojnie. Nikt ich nie atakował w
wiosce. Więc misja była w takim wypadku wykonana. Mogli wracać już do Konohy i
zdać raport, iż misja została zakończona powodzeniem. Po drodze nie obyło się
od walk. Na szczęście wszyscy wychodzili z tego cało, bez poważniejszych
obrażeń. Był to już trzeci dzień i tego dnia właśnie wracali do domu. Byli
niesamowicie wyczerpani, gdyż dzisiaj odbyli najwięcej potyczek. Rozbili
namioty gdzieś w środku lasu, prowadzącego do Wioski Liścia. Los chciał, że
biednemu Daizuke kazano dzielić namiot z Kibą, a nie z Shizue. Natomiast ona
była z Hinatą, Akio z Shino, a Rai z Kurenai. Lecz błękitnooka nie mogła
zasnąć, granatowowłosa tak samo. Postanowiła więc porozmawiać z nią i bardziej ją
poznać.
- Nie możesz spać co?
- Echh jakoś nie mogę. Pewna sprawa nie daje mi spokoju.
- Mogłabym dowiedzieć się jaka? Poza tym chciałabym
poznać cię bliżej, bo wydajesz się być miłą dziewczyną. Lubię z kimś takim
rozmawiać.
- Miło mi. No w porządku.. Bo ja zakochałam się w
Daizuke. Jednakże wstydzę się mu to powiedzieć, a jak jest okazja to ktoś nam w
tym przerywa. Wydaje mi się, że on odwzajemnia moje uczucia, ale nie jestem
tego do końca pewna. Cały czas o nim myślę. Nie potrafię zasnąć.
- Rozumiem twój ból. Ja również jestem zakochana. Tym
kimś jest Naruto. Ale on chyba mnie nie zauważa. To mnie smuci najbardziej. Ale
powiem ci coś. On wydaje się być zazdrosny o ciebie. Widać to jak na ciebie
patrzy i jak on spogląda kątem oka na Kibę. Myśli zapewne, iż nie jego kochasz,
a mojego kolegę z drużyny. Tak to przynajmniej wygląda. Lecz nie wiem co ci
poradzić, bo ja jestem kiepska w te sprawy.
- To powinnaś mu pokazać, że ci na nim zależy. Gadaj z
nim częściej i staraj się nie czerwienić jak burak w jego obecności. Cóż, ja
widziałam jak na niego patrzysz, ale za to aż za wyraźnie się rumienisz.
Postaraj się to jakoś stłumić, bo go tylko speszysz. - przerwała na moment, po
czym nagle poczęła bardziej podnosić ton głosu, gdyż nagle dostała jakiegoś
olśnienia.
- Hmm nie no.. Muszę mu w końcu powiedzieć, że go kocham!
Zaraz.. nie teraz.. nie natychmiast!
- Tyle, że to nie jest takie proste. Ja jestem po prostu
bardzo nieśmiała. Mimo wszystko dziękuję ci za radę. Może mi jakoś pomoże to,
co mi doradziłaś. Muszę po prostu stać się bardziej odważna. - odpowiedziała
jej z uśmiechem na ustach. Gdy usłyszała jej kolejne słowa, aż podskoczyła, bo
troszkę ją tym przestraszyła.
- Eeej spokojnie! Jutro mu to wyznasz. Teraz nie pozwolą
nam wychodzić z namiotów. Coś ty nagle zrobiła się taka zdeterminowana, aby
akurat teraz to zrobić?
- Bo.. Chyba to jest najlepsza pora. Noc. Piękne niebo.
Gwiazdy. Księżyc. To takie romantyczne. Dlatego też jest to najodpowiedniejsza
chwila na powiedzenie komuś swoich uczuć. Muszę to zrobić teraz, albo nigdy.
- Ale jak? Przecież on jest w namiocie z Kibą, a gdy tam
do nich wejdziesz, nie wiem co się może stać.
- Oj nie dramatyzuj. Idę tam i tyle. Ty tu zostań i mnie
kryj, dobrze?
- Echh w porządku. I na co ja się zgadzam.. - ostatnie
słowa Hinata wymruczała pod nosem do siebie. Natomiast Shizue miała właśnie
wychodzić, gdy ujrzała jak ktoś do nich zagląda.
- Co to za wrzaski? Wydawało mi się, że jesteście
zmęczone. Powinniście pójść spać. Jutro sobie pogadacie. Jest już jedenasta w
nocy ludzie.
- Wybacz Kurenai sensei, już się kładziemy.
- I tak ma być. To dobranoc dziewczynki.
- Dobranoc sensei! - ten krótki dialog przeprowadziła
jedynie granatowłosa z jej senseiem. Złotowłosa w ogóle się nie odzywała wtedy.
Zrezygnowana ułożyła się na plecach, wgapiając się pusto w górę w jakiś jeden
punkt. Gdy Kurenai zniknęła, Hyuuga ułożyła się obok błękitnookiej.
- Beznadzieja. Nie udało mi się..
- Mówiłam, że to nienajlepszy pomysł. Sen powinien dobrze
ci zrobić. Jutro jak już wrócimy do wioski, to mu o tym powiesz, a teraz idźmy
już spać.
- No skoro tak uważasz. W takim razie dobranoc Hinata.
- Dobranoc Shizue. - w tym momencie obie dziewczyny
zgasiły małe światełka, palące się w namiocie. Asahi w ogóle nie mogła usnąć,
gdyż cały czas myślała o Daizuke, natomiast tą drugą bardzo szybko zmorzył sen.
W tym samym czasie w namiocie Shiomiego i Inuzuki z
początku była cisza. Potem nastąpiła sprzeczka pomiędzy nimi..
- Ty chyba chcesz odebrać mi Shizue..
- Wcale nie! Lubię ją, ale nic więcej..
- Nie wydaje mi się. Ona ciebie pociąga i chcesz ją
zdobyć. Nie uda ci się to. To ja ją kocham nie ty! To ja z nią spędzałem
większość czasu, więc nie pozwolę ci na to, abyś mi ją zabrał!
- Dobra masz mnie. Podoba mi się i tak samo jak ty się w
niej zakochałem. I nie wmawiaj mi
inaczej.. I co z tego? Równie dobrze może wybrać mnie na chłopaka, a nie
ciebie.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia?!
- Tak. Ona kocha mnie nie ciebie! To po niej widać, gdyż
jak tylko z nią jestem, to śmieje się razem ze mną z moich żartów. Uwielbia to,
a ty nie znasz żadnego, a ona zapewne woli takich jak ja!
- Zamknij się, stul pysk! Tak naprawdę nic o niej nie
wiesz.. Poza tym to ona zadecyduje, którego woli!
- A w ogóle powiedziałeś jej chociaż, co do niej czujesz?
Wątpię w to..
- Jeszcze nie, ale zamierzam to zrobić, jakbyś nie
wiedział..
- Ja zrobię to szybciej i zobaczymy kto wygra.
- Ty parszywy łajdaku! Jak ja mam ochotę ci przyłożyć w
ten twój okropny ryj!
- Chcesz się ze mną bić? CHCESZ SIĘ ZE MNĄ BIĆ?!
- Czemu nie! Może nauczę cię rozsądku frajerze!
- No to chodź, zobaczymy kto jest frajerem! - Daizuke
rozpoczął atak i przywalił mu mocno w twarz, tak że strużka krwi wytrysnęła mu
z ust, przez co wyleciał z namiotu, a ten za nim wybiegł. Brązowowłosy cicho
jęknął, lecz nie chciał robić mu satysfakcji z wygranej, bo nie miał zamiaru
się tak łatwo poddać. Żółtowłosy z łatwością unikał jego pięści i udawało mu
się dokopać Inuzuce. Raz tylko Akamaru dziabnął go w nogę, tak że prawie
stracił równowagę, ale udało mu się ustać na nogach. Kiba próbował to
wykorzystać i zaatakować, lecz walkę pomiędzy nimi przerwała Rai, która
wtargnęła tam w ostatniej chwili. Na szczęście ani Shizue ani Hinata ich nie
słyszały, bowiem były bardziej oddalone od nich, niż obie sensei. W tym właśnie
momencie Kurenai poszła do dziewcząt, usłyszawszy jakieś krzyki. Pewno przez to
też, nie wiedziały o kłótni chłopaków...
- Co tu się do cholery dzieje?! - oboje podskoczyli i dreszcze im przeszły po
ciele.
- To on zaczął! - wydarł się właściciel psa.
- Ja? Właśnie, że ty!
- Dość tego! Muszę was w takim wypadku rozdzielić, bo nie
mam zamiaru słuchać waszych durnych kłótni o nie wiadomo co. Ty Daizuke
zostajesz w tym namiocie. A ty Kiba idziesz ze mną do Shino. Zaraz wrócę, a ty
nie waż się stąd ruszyć!
- Hai.. - mruknął tylko tyle, po czym wrócił do miejsca
swojego odpoczynku. Od razu położył się pod śpiwór, i począł rozmyślać i mieć
złe przeczucia.
- A jeżeli on ma
rację? Nie! Nie może tak być. Ona nie może go kochać.. A jeżeli jednak? Nie,
nie i jeszcze raz nie.. Ech. Muszę się tego dowiedzieć. Jak tylko wszyscy
zasną, ja wykradnę się stąd, pójdę do Shizue.. W końcu jej powiem co do niej
czuje. A raz kozie śmierć! - tak rozmyślał młody chłopak w swoim
przepełnionym chaosem umyśle.
Po chwili szatynka wróciła z Hishidą.
- Mam nadzieję, że teraz będzie spokój.
- Jasne, że tak. Ja lubię Daizuke. Jeszcze się z nim o
nic nie kłóciłem.
- To dobrze, A teraz idź spać, bo ja też chcę się wyspać.
Dobranoc wam.
- Dobranoc sensei. - kobieta odeszła, natomiast Akio
wszedł do namiotu, gdzie przebywał złotooki.
- Hej. Wiem, że tak dobrze się nie znamy, ale mógłbyś mi
powiedzieć, o co pożarłeś się z Kibą? - gdy tylko usłyszał ów pytanie, wyrwał
się ze swoich przemyśleń i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Powiem ci. O Shizue..
- O nią?
- Tak o nią. Bo chyba wiesz, że jestem w niej zakochany.
Kiba również, dlatego powstał spór. A teraz mam obawy po tym, gdyż on może mi
ją odebrać, jak tak dalej pójdzie.
- Ej, nie mów tak! Może i jest zakochany jak ty, ale ja
widziałem, jak ona na ciebie patrzy. Wydaje mi się, że ona traktuje go tylko
jako dobrego przyjaciela, ciebie natomiast kocha. To widać na pierwszy rzut
oka. Poza tym, powiedziałeś jej co do niej czujesz?
- Jeszcze nie. Tylko to, że mi się ona podoba. Ona w
sumie odpowiedziała tak samo, no ale teraz nie mam pewności co do jej uczuć.
- To na co czekasz? Idź do niej i wyznaj jej miłość. Bo
jeżeli będziesz zwlekał, może być potem na to za późno.
- Wiem.. Ja chciałem to zrobić teraz, ale nie wiem jak.
- Poczekaj, aż wszyscy zasną, skradnij się tam do niej,
zbudź ją delikatnie i weź ją gdzieś na zewnątrz. Tam pod gołym niebem jej to
powiedz. Poza tym jest tak tam romantycznie, a takie chwile zdarzają się
rzadko. Musisz to wykorzystać!
- Postaram się, aczkolwiek nie mam bladego pojęcia, czy
mi się to uda.
- Dasz radę!
- Dzięki za wspieranie mnie. Ty to nadajesz się na
przyjaciela, nie to co Kiba..
- Cieszę się. A teraz ja idę spać, bo zmęczony jestem.
Dobranoc Daizuke i pamiętaj, nie zepsuj tego.
- Dobranoc Akio. Wiem, wiem. - odpowiedział do niego z
lekkim uśmiechem. Czerwonowłosy dość szybko zasnął. Natomiast Shiomi w ogóle
nie mógł paść w objęcia Morfeusza.
Cały czas rozmyślał o błękitnookiej. A ona o nim. Nagle
złotowłosa nie mogąc już wytrzymać tego napięcia, wyszła na zewnątrz. Poszła
nad jeziorko, które tam się znajdywało nieopodal ich namiotów. Usiadła na
polance, przed zbiornikiem wodnym. Poczęła wpatrywać się w rozgwieżdżone niebo.
Jej myśli znów były skupione na jej ulubionym przyjacielu.
- Echh pewno on już
śpi. Nie chcę go budzić, ale za nic nie zasnę. Nie wytrzymam już dłużej. Muszę
w końcu mu to wyjawić. Bo jeśli mi się to nie uda, zwariuję. - dziewczyna
westchnęła. Siedziała dalej, będąc pogrążoną w swoich rozmyśleniach. Nie
wiedziała jednak o tym, że zaraz po niej wylazł Kiba. On tylko na to czekał.
Powoli za nią podążał, a gdy ją dogonił, ujrzał jak siedzi i wpatruje się w
górę. Bardzo wolno szedł w jej stronę.
Niestety, Daizuke był tak padnięty, że sen go zmorzył po
dłuższym czekaniu. Jednakże usłyszał jakieś głośne szmery na zewnątrz. Wtedy
jakimś cudem się obudził i skorcił w myślach za to, że zamiast czekać, stracił
kontakt z rzeczywistością na jakiś czas.
- Cholera! Byłem
chyba aż za bardzo zmęczony. Nie no, wszyscy już dawno śpią. Czas stąd wyjść.
- pomyślał, po czym szybko wybiegł z namiotu. Spostrzegł w oddali czyjąś
sylwetkę, więc podążył za nią, robiąc to po cichu. Nie chcąc, aby ów ktoś go
zauważył, skradał się mozolnie za tą postacią. Był nią Kiba, jednak żółtowłosy
o tym nie wiedział. Gdy tylko począł suwać się ku przodowi w stronę jeziorka,
Shiomi zobaczył, iż ktoś siedzi nieopodal brzegu. Ukrył się w krzakach i
obserwował co zamierza zrobić ten osobnik podchodzący do drugiego z nich. Postanowił
przyjrzeć się dokładniej kim były te postaci, lecz był zbyt daleko od nich, aby
odkryć ich dokładną tożsamość. Chciał również podsłuchać, co oni mówili, ale
niestety nie mógł się bardziej zbliżyć, gdyż dalej była już tylko szeroka
przestrzeń i brak jakichkolwiek krzaków. Mimo to, starał się zidentyfikować ów
osoby. Inuzuka w końcu doszedł do dziewczyny. Dotknął ją lekko palcem do
ramienia, co oznaczało, aby się do niego odwróciła. Oczywiście się trochę
wystraszyła i wzdrygnęła. Dowiedziawszy się, że to nikt z wrogów odetchnęła z
ulgą. Wstała z polany, kierując twarz w stronę chłopaka. Uśmiechnęła się słabo
do niego.
- Czemu nie śpisz?
- Nie mogłem jakoś usnąć.
- Ja właśnie też. Ale, co tak właściwie tu robisz?
- Skoro nie mogłem spać, to przyszedłem tutaj i
zobaczyłem, że ty tu jesteś. Dlatego podszedłem do ciebie. - skłamał, bowiem
wiedział, że ona wyszła i wykorzystał to, iż to zrobiła. Musiał tak uczynić, gdyż
nie chciał aby się dowiedziała, że on najnormalniej w świecie za nią poszedł.
Wtedy raczej wszystko by się zepsuło.
- Mogę zostać sama? Nie mam ochoty na rozmowę, a szczególnie
o tej porze. Więc czego chcesz?
- Daj mi jeszcze chwilę czasu, bo muszę ci coś wyznać.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo przecież ci powiedziałam, że nie chcę nikogo
słuchać. Rozumiesz?
- Gdyby zamiast mnie przyszedł Daizuke, na pewno byś mu
nie odmówiła.
- Mylisz się. - teraz to ona skłamała, gdyż nie chciała
go urazić. Ona czekała właśnie na niego, nie na Inuzukę. Pragnęła w końcu
powiedzieć żółtowłosemu, że go kocha. Ale coś tak czuła, że Kiba zaraz zrobi
coś, co wszystko spieprzy. Nie żeby go nie lubiła, ale miała nadzieję, iż ktoś
inny tu zawita.
- Mówisz poważnie?
- Tak. A teraz daj mi spokój. Czy wyrażam się niejasno?
- Nie, ale...
- To zostawisz mnie wreszcie? Może mam powtórzyć?
- Nie!
- To zostaw mnie w spokoju!
- Nie.
- Czy ty umiesz mówić tylko słowo " nie"?
- Nie, ale w ogóle nie dajesz mi dojść do słowa.
- Bo ty w ogóle mnie nie słuchasz!
- A ty mnie! Błagam, wysłuchaj tego, co chce ci
powiedzieć. Proszę. Czy ja tak dużo od ciebie w tej chwili wymagam Shizue?
- Aż za dużo. Echh no dobrze. Ale nie mów mi, że chodzi
ci o..
- Właśnie, że tak. Kocham cię Shizue. Uświadomiłem to
sobie już wcześniej. Wiem, że Daizuke jest dla ciebie ważny, ale to twój
przyjaciel tylko.
- To nie tak, wszystko jest zupełnie na odwrót! Ja ciebie
nie. Zrozum to! Coś tak czułam, że do tego dojdzie. On jest najważniejszą osobą
w moim życiu i to jego właśnie kocham! A teraz zostaw mnie.
- To czemu ci tego jeszcze nie powiedział? Nie przyszedł
do ciebie. Ja to zrobiłem. I powinnaś to głęboko przemyśleć. Kto jest lepszy?
Ja czy on?
- Bo on na pewno się wstydzi.. I może był zbyt zmęczony,
aby przyjść..
- Nie oszukujmy się. Gdyby tak naprawdę cię kochał, byłby
tu przede mną. Ale go nie ma.
- I co z tego? Mam to gdzieś. Nie kocham cię. Rozumiesz?
- była już naprawdę wkurzona. Większy akcent rzuciła na słowa " nie kocham
cię", aby dać mu w końcu do zrozumienia, że ma to w dupie co mówił o
złotookim. A on, który obserwował tą całą sytuację, nadal nie mógł usłyszeć
tego, o czym konwersowali. Jednakże zidentyfikował, kim byli dzięki blasku
księżyca, który oświetlał ich twarze. Już wiedział, że jedna osoba, to ta którą
gardził, a druga to ta, którą tak bardzo mocno kochał.
- Co on chce
zrobić? Rany, jeżeli wyzna jej miłość, a ona mu się rzuci na szyję czy coś, to
koniec.. nie, ja muszę go powstrzymać! Tylko jak? A co jeśli ona woli jego, to
co wtedy? Noż kurde. Co ja mam teraz uczynić?- zaczął powoli dramatyzować.
Złapał się za głowę i nie miał pojęcia, co ma teraz robić. Natomiast Kiba nadal
był uparty i nie chciał się poddać.
- Oj nie wiesz co mówisz.
- Jesteś brutalem! Jak tak dalej będziesz postępował, to
zbrzydniesz mi, zmienię kompletnie stosunek do twojej osoby, a wtedy będzie
źle.
- Błagam cię, nie bądź taka. Dobra, to powiedz mi, czemu
mnie nie kochasz? Myślałem, że tak, bo jak opowiadałem ci moje żarty, śmiałaś
się i byłaś taka radosna.. Ale jednak nie. Co jest w nim takiego, czego we mnie
nie ma?
- Ty chyba nie rozumiesz, co oznacza miłość. Mylisz
podstawowe pojęcia: miłość i przyjaźń. A to, że śmiałam się, nie oznacza od
razu że czuję coś więcej do ciebie. Lubię cię, ale jesteś dla mnie tylko
przyjacielem, nic więcej. Po prostu moje serce wybrało jego, czy to tak ciężko
pojąć?
- To tak.. Rozumiem.. To choć raz mnie pocałuj. To będzie
ostatnia moja prośba. Już o nic cię nigdy więcej nie poproszę, tylko błagam
zrób to, dla mnie.
- Ty chyba naprawdę chcesz popsuć naszą przyjaźń. Nie
zgadzam się. Nawet nie próbuj!
- Nie skądże znowu! To nie moja wina, iż się w tobie
zakochałem!
- Ale takim sposobem na pewno nic nie wskórasz! Wolę mieć
cię za przyjaciela, ale jak ty tak masz zamiar postępować, to nawet przyjaźń między
nami straci sens.
- Trudno. Już dłużej nie mogę się powstrzymywać.
- Że słucham? Ej natychmiast mnie puść!
- Cicho bądź, bo kogoś obudzisz!
- Tym lepiej! Mam ci dokopać? O nie, od teraz już nie.. -
nie mogła dokończyć, gdyż Kiba zatkał jej usta swoimi. Przyciągnął ją do siebie
tak mocno, że nie mogła w ogóle się od niego wyrwać. Szarpała się na wszystkie
strony, lecz bez skutku. Perliste łzy poczęły ciec jej z oczu. Starała się jak
tylko mogła od niego uwolnić, ale to nic nie dawało. Widok ten dla Daizuke
okazał się zbyt przerażający. Było ciemno, przez co nie mógł dostrzec jej łez,
ani tego, iż się próbowała od niego uwolnić. Widział niewyraźnie, był tylko
jedynie pewien co do tego, kim były te osoby. Chłopak załamał się. Stracił sens
życia, przez ten głupi pocałunek. Myślał, że ona woli jego, ale nie wiedział,
co jest prawdą. Tylko jedynie z widzenia ocenił sytuację. Źle zrobił. Poczuł
niewyobrażalny ból w sercu, jakby coś zżerało je od środka.
- Boli, jak to strasznie boli.. Dlaczego? Dlaczego to
zrobiłaś do cholery? Myślałem, że mnie kochasz.. - wyszedł nagle zza krzaków. Te
słowa wyszeptał, więc dziewczyna ich nie usłyszała. Wyjął nagle kunaia z
kabury. Jego ręka drżała. Spojrzał ostatni raz smutnym wzrokiem na Shizue i
wbił sobie małą broń prosto w zranione serce. Wtedy właśnie Asahi udało się
wyrwać Kibie z jego objęć, ale było już za późno. Udało jej się jakoś walnąć
Inuzukę, że on upadł na ziemię, a na nim leżał jego pies. Potem ujrzała jak
Shiomi krwawi, co ją cholernie przeraziło. Chłopak wyciągnął kunaia ze swojego
ciała i ledwo co utrzymywał się już nawet na kolanach. Klęczał w tej chwili na
ziemi, powoli osuwając się całkowicie na podłoże.
- NIE! DAIZUKE KUN! - ryknęła tak, że mogłaby nawet
obudzić nieboszczyka. Teraz łzy z jej oczu lały się na wszystkie strony. Nie
zważając już na nic, podbiegła do złotowłosego i go podtrzymała w górze, zanim
runął na ziemię.
- Dlaczego.. Dlaczego to zrobiłeś?!
- Bo.. Kocham cię Shizue.. Lecz ty wybrałaś jego...
- Nie, to on brutalnie mnie pocałował.. Nie proszę nie
zostawiaj mnie! Ja nie kocham jego.. A ciebie!
- Już.. za późno.. Wybacz mi. Myślałem, że wybrałaś
jego.. Ale jednak nie.. Ależ ja jestem głupi..
- Jak mogłeś pomyśleć, że ja mogłabym... - nie skończyła,
gdyż chłopak nie mógł dłużej już nic powiedzieć, gdyż powoli życie z niego
ulatywało. Resztkami sił musnął jej wargi. Po tym jego oczy stały się puste.
Powieki zamknęły się, a on odszedł na zawsze z tego świata. Asahi nadal nie
mogła powstrzymać się od płaczu. Teraz ona poczuła mocny ból w sercu, jakby
ktoś ją przebił masową ilością broni. Objęła go, przytulając jego ciało do
swojego, a ona będąc w ciągłym szoku, przez moment nie mogła się ruszyć. Cały
czas łkała, z jej ust wydobywały się krzyki. Po chwili ułożyła chłopaka na
ziemi i dotknęła jego twarz dłonią. Pogłaskała jego policzek bardzo delikatnie.
Cały czas nad nim siedziała. Z jej oczu dalej leciały łzy. W ogóle nie mogła
się poruszyć. Kiba nie spodziewał się, że coś takiego się wydarzy, zresztą jak
Shizue. Będąc również przerażonym, leżał w bezruchu przez jakiś czas.
- Co ja najlepszego
narobiłem? Jestem skończonym idiotą. Ona mi nigdy tego nie wybaczy.. Zasłużyłem
sobie na to.. Ale dlaczego Daizuke to zrobił? Cholera. - wstał w końcu z
ziemi, jednakże nie wiedział, co ma uczynić, co powiedzieć.
- Shizue.. Gdybym wiedział, że tak się stanie, nigdy bym
nie..
- Zamknij się! Wszystko spieprzyłeś. To twoja wina, że on
nie żyje! Gdybyś się do mnie nie dobierał, on by się do czegoś takiego nigdy w
życiu nie posunął! Nienawidzę cię! - nie mogła już opanować emocji, jakie nią
targały. Złość, nienawiść, smutek, gorycz, żal, rozpacz - takie właśnie
odczucia teraz miała. - wiedział już, iż jego przyjaźń z piękną kunochi się
skończyła. On natomiast czuł do siebie odrazę i miał obecnie wyrzuty sumienia.
- Jestem egoistą. Nikim. Nic niewartym śmieciem.. Wybacz
mi Shizue.. Wiem jednak, że tego nie zrobisz.. Może i nie zabiłem Daizuke, lecz
doprowadziłem do jego śmierci.. Jestem idiotą.. - Dziewczyna już w ogóle się
nie odezwała. Nawet można powiedzieć, że go już nie słuchała. Brązowowłosy
powinien pobiec po pomoc, zamiast stać i się żalić na sobą, jednakże nie dał
rady. Acz krzyki dziewczyny obudziły obie sensei, a także i innych. Rai i
Kurenai powiedziały, aby poczekali i się nie ruszali stamtąd. Potem pobiegły w
stronę, skąd dochodził ów hałas. Gdy tam dotarły, ujrzały Kibę, który stał jak
słup i Shizue, która klęczała na kolanach nad ciałem jej ukochanego
złotookiego.
- Usłyszałyśmy krzyki.. Co się stało?
- Daizuke on.. Nie żyje..
- Jak to?! - obie wykrzyczały słowa jednocześnie.
- To wszystko przez Kibę.. On mnie brutalnie pocałował,
on źle to odebrał.. Było ciemno, więc nie mógł widzieć, co się działo
naprawdę.. I wtedy wbił sobie kunaia prosto w serce.. Tylko nie rozumiem..
czemu musiał się od razu zabijać? Jak widać w tym wieku, takie coś jest czymś
strasznym.. dla osoby która jest zakochana w tak młodym wieku..
- Musimy natychmiast zabrać go do szpitala! A ty Kiba,
masz zakaz zbliżania się do Shizue. To co zrobiłeś było lekkomyślne i
bezsensowne. Wstydziłbyś się!
- Ja... Wiem, jestem idiotą.. Zabijcie mnie..
- Nie. Aczkolwiek poniesiesz konsekwencje za znęcanie się
nad Shizue. Ty nie zabiłeś Daizuke, ale przez twoje zachowanie on popełnił
samobójstwo. Teraz już wiesz do końca życia, że jeżeli ktoś nie chce czegoś,
nie powinieneś tego robić. A teraz pospieszmy się.
- Mogę już nigdy nie odezwać się do Shizue. Nie zasługuję
na jej przyjaźń.
- Ale już go nie uratujemy.. On przecież nie żyje!
- Uspokój się Shizue! Wstań natychmiast z ziemi. Wyczuwam
znikomy puls w jego ciele, więc może jeszcze nie jest za późno. Nie był może
wyraźny, ale jakiś był.
- N..naprawdę?
- Tak. - błękitnooka wstała. Rai wzięła ciało Shiomiego
na bark i szybko poczęła biec przed siebie. Teraz liczyła się każda sekunda, a
żółtowłosy miał jeszcze jakąś małą szansę na przeżycie. Asahi miała głęboką
nadzieję na to, że on to jakimś cudem przetrwa, lecz bała się, że już nigdy go
nie zobaczy. Inuzka zaś biegł na końcu z Akamaru. Miał spuszczoną głowę w dół.
Przez dłuższy czas będzie się sobą brzydził, możliwe że nawet nie będzie chciał
na siebie patrzeć. Gdy dotarli do miejsca, gdzie rozbili namioty, szatynka
opowiedziała wszystkim co się wydarzyło. Kazała każdemu spakować wszystkie
rzeczy, natomiast ona będzie biec w tym czasie do Konohy, aby jak najszybciej
znaleźć się w szpitalu. Hinata, Shino, Akio i Kurenai byli w szoku, ale nic nie mówili, tylko
wykonali zadanie bez jakichkolwiek „ale”. Gdy byli gotowi, Kurenai wraz z
resztą pobiegli za tamtymi. Złotowłosa bardzo to wszytko przeżywała, toteż
biegła na końcu wraz z granatowowłosą, która dotrzymywała jej towarzystwa, aby
czuła się choć troszkę lepiej. Kiba zaś podążał tuż za swoją sensei, aby
trzymać się z dala od tej, którą tak strasznie zranił. Tak mu kazano i na to przystał,
gdyż wiedział jak ogromny błąd popełnił. W trakcie biegu nikt się nie odzywał.
Ich ubrania cały czas były ubrudzone kurzem i piachem, bo przecież w trakcie
misji się ich nie pierze. Lecz to było najmniej ważne, gdyż obecnie liczyło się
to, czy Daizuke przeżyje, czy też nie..
Co się stanie z Daizuke?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale.
Kolejne obrazki przedstawiające niektóre sceny xP:
No comments:
Post a Comment