11 February 2010

Chapter 3. The First Mission - Daizuke's "Death"

Godzina dziewiąta rano. Daizuke przyszedł do Shizue, aby z nią pogadać przed rozpoczęciem ich pierwszej misji. Może właśnie dzisiaj powie jej w końcu, co do niej czuje?
Tym razem dziewczyna nie miała aż takich problemów ze wstaniem, co zwykle, gdyż dzisiaj mogła wstać później, niż zazwyczaj. Była bardzo wypoczęta, dzięki czemu szybko uwinęła się z porannymi czynnościami i zaraz potem wyszła ze swoim przyjacielem z domu. Oboje mieli przy sobie plecaki z prowiantem i broniami, ponieważ ich sensei im kazała wziąć je na drogę. Znaleźli się w parku i właśnie teraz siedzieli na jednej z ławek w tym miejscu. Przez całą drogę milczeli, aż do tej pory.
- Shizue... Ja muszę ci coś powiedzieć. Już dostatecznie długo z tym zwlekałem i chciałbym to w końcu wydusić z siebie, właśnie w tej chwili. Bo zazwyczaj ktoś mi w tym przeszkadzał... Natomiast wcześniej wstydziłem się po prostu.. Mam nadzieję, że tym razem nikt tu nie przylezie i nic nie popsuje..
- Rozumiem cię przecież. Być może czuję to samo do ciebie, aczkolwiek nie wiem jeszcze, co chcesz mi powiedzieć. Choć domyślam się o co może chodzić.. - na policzkach dziewczyny pojawił się rumieniec. Chłopak powoli zaczął się przybliżać ku niej. Gdy był już dostatecznie blisko, ujął jej dłonie w swoje i spojrzał głęboko w błękitne oczy Asahi.
- No to mi nie przerywaj. Ja... - niestety, nie było mu dane powiedzieć jej tego co do niej czuł w tym momencie.
- No wyduś to z siebie w końcu. - nie zdążył już nic rzec, bo nagle ktoś podszedł bliżej nich, stając na przeciwko ławki, na której ta dwójka siedziała. Tym kimś była pewna różowowłosa dziewczyna. Daizuke wyczuł jej obecność już wcześniej, dlatego też nie mógł powiedzieć Shizue, że ją kocha. Być może nie chciał tego mówić w czyjejś obecności. Najwyraźniej jest wstydliwy i woli o czymś takim powiedzieć sam na sam z tą osobą, do której czuje coś więcej niż tylko przyjaźń. Owa zielonooka kunoichi po prostu przechodziła tędy, natknąwszy się na nich. Dlatego właśnie się zatrzymała, bo może chciała jedynie porozmawiać z nimi, gdy tylko ich ujrzała. Ona jak oni również będzie mieć niebawem misję, więc wstała również wcześniej, aby coś ciekawego porobić, zanim na nią wyruszy. Przez to wszystko żółtowłosy odskoczył jak poparzony od złotowłosej, będąc bardzo zawstydzonym, a zarazem mając skrzywiony wyraz twarzy.
- Czy zawsze coś musi mi w tym przeszkodzić? Cholera no.. Echh, kiedy uda mi się w końcu uzmysłowić ją o tym, że ją kocham?! Szlag by to trafił. - pomyślał, nie zmieniając miny.
- Cześć wam! Przechodziłam tędy i się na was natknęłam. Pomyślałam sobie, że może do was podejdę i pogadam, skoro mam jeszcze czas zanim pójdę na misję. Aczkolwiek nie wiem, czy wam przypadkiem w czymś nie przeszkodziłam..
- Witaj. Tak się składa, że my również mamy niebawem misję. Czyli oznacza to, iż twoja drużyna również zdała test? I nie, nie przeszkodziłaś nam w niczym. My tylko rozmawialiśmy..
- Och to w porządku. Tak, udało się nam zdać. Jak mniemam wam również się to udało?
- No tak. A już myślałam, że oblaliśmy.
- Heh, my mieliśmy dokładnie tą samą sytuację. Też się nam tak zdawało. Cieszę się też, że jestem w drużynie razem z Sasuke. Jednakże on mnie chyba olewa.. -  tu zrobiła minę zbitego psa, a Shizue była osóbką, która lubiła pomagać innym i doradzać im, gdy mają jakiś problem. Daizuke przez ten czas w ogóle się nie odzywał. Jakoś nie miał na to ochoty. Był nieco poirytowany tym, iż znowu jego starania szlag trafił, toteż siedział, wgapiając się w jakiś punkt przed sobą. Skrzyżował ręce na piersi, będąc wyraźnie nad czymś zamyślonym.
- Hej Sakura, nie martw się. Dam ci małą radę. Z tego co widzę, to każda dziewczyna w tej wiosce się do niego podnieca, oprócz mnie. Krzyczą do niego " Sasuke kun! " i na pierwszy rzut oka widać, iż to go mocno irytuje. Lepiej abyś tego nie robiła. Po drugie zachowuj się przy nim jak idiotka, bo to tylko pogarsza twoje relacje pomiędzy nim a tobą. Wiem też to, iż on jest zamknięty w sobie, zimny i obojętny jednocześnie. Dlatego też staraj się go jakoś wspomóc, nie wiem wesprzeć, ale nie wkurzając go rzecz jasna. Według mnie powinnaś także być podobną do niego, a być może ciebie uzna .
- Hmm to świetny pomysł! Dziękuję ci za rady. Tak też postąpię.  I jeszcze coś.. Skąd ty to wszystko wiesz?
- Może z doświadczenia? Po prostu pewnego dnia zauważyłam, jak ten cały Uchiha mi się dziwnie przyglądał. Chyba wiedział, że nie zwracam na niego uwagi i że interesuję się kimś innym.. Dlatego wywnioskowałam, że jeżeli ktoś chce go zdobyć, musi być obojętny wobec niego i tak dalej. On chyba właśnie takie woli. Aczkolwiek nie jestem tego pewna, lecz nie masz nic do stracenia. Zrób jak ci mówię, a może zmieni stosunek do ciebie. I ostatnia mała rada dla ciebie: Jeżeli ma się to powieść właśnie tobie, to lepiej nikomu nie mów o tym, co ja ci przekazałam.
- Jeszcze raz dziękuję! Nie jestem aż taka głupia, aby mówić to komukolwiek. Jesteś bardzo mądra jak na ten wiek. Bo ty jako jedyna nie zachowywałaś się tak jak ja.. A skoro jestem taka jak inne dziewczyny, czemu mi to powiedziałaś?
- Bo jak dla mnie, ty najbardziej do niego pasujesz. Poza tym wydajesz się być jednak nieco mądrzejsza niż reszta dziewcząt. I nie zaprzepaść tych informacji, gdyż potem możesz tego żałować do końca życia gdy coś schrzanisz.
- Heh, zapamiętam to. Pochlebiasz mi.. Wiesz co? Jeżeli nie masz nic przeciwko, chciałabym stać się twoją przyjaciółką.
- To drobiazg. Nie mam nic przeciwko. Tylko musimy się lepiej ze sobą poznać i w ogóle. Ale tak to nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy miały nimi być.
- Wiem, wiem. Cieszę się jednak, iż się zgadasz. I echh właśnie szłam na umówione miejsce, jednakże zdaję sobie sprawę z tego, iż mój sensei się spóźni. Bo wczoraj na przykład tak zrobił. Oczywiście wmawiał nam jakieś wymówki typu " musiałem odprowadzić starszą panią".. Akurat.
- Nasza za to jest przeciwieństwem twojego, gdyż nienawidzi jak któreś z nas się spóźni. Nawet pięć minut to dla niej masakra. Ja wstałam później i dostałam z Daizuke za to karę. Jednakże nie była aż taka zła, była wręcz banalna do wykonania.
- Zdarza się. No, my tu gadu, gadu, a czas leci. Która jest w ogóle godzina? Nie wzięłam zegarka, więc pytam.
- Już sprawdzam. O cholera! Jest za pięć dziesiąta! O rany, jak ten czas szybko leci.. No to my musimy natychmiast wyruszyć, bo nie chcę wiedzieć, co nam zrobi sensei, jak znowu się spóźnimy.
- A ja nie muszę się spieszyć. Jak już wcześniej wspomniałam, nawet jak spóźnię się te pięć minut, to nic się nie stanie. Kakashi sensei na pewno będzie znacznie później. Tak czy siak ja już też pójdę w umówione miejsce i dłużej was już nie zatrzymuję. Tak więc do zobaczenia!
- Cześć! Myślę, że my się jeszcze spotkamy!
- Też tak sądzę. Cześć wam! - nagle Daizuke zerwał się z ławki i zaczął ciągnąć Shizue za rękę. Pomachali Sakurze jeszcze na pożegnanie i po chwili oboje zniknęli z jej pola widzenia, tak samo jak i ona. Błękitnooka zdziwiła się, że tak nagle chłopak wstał, ciągnąc ją za dłoń. Oczywiście nie trzymał jej tak, aby ją bolało, ponieważ on nigdy nie miał zamiaru zrobić jej krzywdy. Bardzo szybko szli w kierunku bram Konohy. Z początku milczeli, lecz Shiomi miał parę pytań do dziewczyny, toteż postanowił je zadać w trakcie, gdy tak zachrzaniali.
- O kogo chodziło, gdy mówiłaś o tym, że nie interesujesz się Sasuke, a kimś innym…- spytał tak nagle, że aż złotowłosa zrobiła zdziwioną minę.
- Zanim ci odpowiem, wytłumacz mi, czemu gdy Sakura ze mną rozmawiała ty milczałeś? I czy mógłbyś dokończyć to, co chciałeś powiedzieć tam na ławce w parku?
- A no tak jakoś.. Nie po prostu zirytowałem się tym, iż znowu ktoś mi przeszkodził w powiedzeniu tego.. I teraz raczej już tego nie zrobię, bo to nieodpowiedni moment na tego typu rzeczy..
- Co to takiego jest, że boisz się to powiedzieć, nawet gdy ktoś obok nas jest? I dlaczego nie teraz..
- Coś takiego, o czym wstydzę się mówić przy kimkolwiek. Chciałbym ci o tym uprzytomnić sam na sam, no ale jak widzisz zawsze coś, lub ktoś mi to popsuje i nie daję potem już rady tego zrobić. A i tak zaraz znajdziemy się na miejscu, więc odpada..
- Echh no jak chcesz. Co do tej osoby, to miałam na myśli.. - nie zdążyła tego dokończyć, gdyż właśnie w tym samym momencie znaleźli się tuż przed Hishidą.
- Witajcie! - powitał ich z szerokim uśmiechem na swoich ustach, no a Shizue speszyła się, przez co nie skończyła zdania na temat tego, kto jej się podoba. Wymusiła na swojej twarzy uśmiech, tak samo zresztą jak i Daizuke.
- Witaj Akio. - odpowiedzieli mu jednocześnie.
- Wiecie, że do dziesiątej pozostało już zaledwie jakieś trzydzieści sekund?
- To się wyrobiliśmy na czas. A już myślałem, że nie zdążymy.
- Ta i zapewne zaraz pojawi się nasza sensei. A dokładniej za.. pięć sekund. - tak też się stało. Rai wyskoczyła z kłębu dymu, ujawniając tym samym swoją smukłą sylwetkę. Powitała wszystkich miłym uśmiechem, na co każde z nich odpowiedziało tym samym.
- Witajcie moi drodzy. Widzę, że jesteście na czas i żadne się nie spóźniło. Cieszy mnie to.
- Dzień dobry Rai sensei!
- To skoro jesteście gotowi, mogę wam wyjaśnić, co będzie celem naszej misji rangi B. Musimy odprowadzić pewną starszą kobietę do Kraju Wody. Po drodze możemy natknąć się na wrogich shinobich, więc bądźcie czujni. Dołączy do nas drużyna Kurenai, gdyż to nie będzie taka łatwa misja, pomimo pozorów, w związku z tym potrzebujemy więcej ninja. Spotkamy ich po drodze. Natomiast kobieta, o której wam mówiłam niebawem się pojawi. Nazywa się ona Namida. Misja będzie trwać z dwa, trzy dni. Oczywiście zrobimy postój, rozbijając gdzieś namioty, aby odpocząć. - gdy skończyła opowiadać swoim uczniom cel misji, ów starsza pani się pojawiła. Miała już siwe włosy na głowie, a jej oczy były koloru niebieskiego. Aczkolwiek pomimo takiego wieku, poruszała się normalnie i w miarę szybko. Na jej twarzy widniał delikatny uśmiech.
- Dzień dobry. Czy wy jesteście tymi, którzy mają mnie zabrać do mojego kraju?
- Tak to my. Jeszcze po drodze dołączy do nas druga drużyna. - kobieta jedynie przytaknęła, tak samo jak trójka przyjaciół, iż rozumieją o co chodzi i że są gotowi do rozpoczęcia tej misji.
- Skoro już wszystko uzgodnione, a także jasne, możemy ruszać.
-Hai! - odparowali wszyscy jednocześnie. Ichiro ruszyła pierwsza, zaraz za nią Namida, a na końcu Daizuke, Shizue i Akio. Ona musiała być po środku, gdyż tak łatwiej było każdemu jej chronić. Trójka Geninów zastanawiała się, czyja to drużyna, ponieważ nie kojarzyli tego, kim jest Kurenai. Nie minęło nawet parę minut, a tamta drużyna do nich się dołączyła. Los chciał, że była to drużyna Kiby. Shiomiemu nie bardzo przypadło to do gustu, dlatego też przez większą część drogi miał zniesmaczony wyraz twarzy. W przeciwieństwie do niego Asahi była zadowolona, tak samo jak i Inuzuka. Przez to żółtowłosy był lekko przygnębiony, jak zwykle w jego obecności. Wyraźnie posmutniał na twarzy, ale i tak byli na misji, więc raczej zatrzymywać się nie będą po to, aby wyznawać sobie głębokie uczucia. Mogło tak się stać jedynie podczas postoju. W trakcie wędrówki, rzeczywiście natrafiali na wrogich ninja. Unicestwiali ich rzecz jasna z łatwością, lecz nie obyło się od pobrudzenia ciuchów, czy też ciała kurzem i piachem. Po dwóch i pół dnia odstawili Namidę na miejsce, a w Kraju Wody było o dziwo spokojnie. Nikt ich nie atakował w wiosce. Więc misja była w takim wypadku wykonana. Mogli wracać już do Konohy i zdać raport, iż misja została zakończona powodzeniem. Po drodze nie obyło się od walk. Na szczęście wszyscy wychodzili z tego cało, bez poważniejszych obrażeń. Był to już trzeci dzień i tego dnia właśnie wracali do domu. Byli niesamowicie wyczerpani, gdyż dzisiaj odbyli najwięcej potyczek. Rozbili namioty gdzieś w środku lasu, prowadzącego do Wioski Liścia. Los chciał, że biednemu Daizuke kazano dzielić namiot z Kibą, a nie z Shizue. Natomiast ona była z Hinatą, Akio z Shino, a Rai z Kurenai. Lecz błękitnooka nie mogła zasnąć, granatowowłosa tak samo. Postanowiła więc porozmawiać z nią i bardziej ją poznać.
- Nie możesz spać co?
- Echh jakoś nie mogę. Pewna sprawa nie daje mi spokoju.
- Mogłabym dowiedzieć się jaka? Poza tym chciałabym poznać cię bliżej, bo wydajesz się być miłą dziewczyną. Lubię z kimś takim rozmawiać.
- Miło mi. No w porządku.. Bo ja zakochałam się w Daizuke. Jednakże wstydzę się mu to powiedzieć, a jak jest okazja to ktoś nam w tym przerywa. Wydaje mi się, że on odwzajemnia moje uczucia, ale nie jestem tego do końca pewna. Cały czas o nim myślę. Nie potrafię zasnąć.
- Rozumiem twój ból. Ja również jestem zakochana. Tym kimś jest Naruto. Ale on chyba mnie nie zauważa. To mnie smuci najbardziej. Ale powiem ci coś. On wydaje się być zazdrosny o ciebie. Widać to jak na ciebie patrzy i jak on spogląda kątem oka na Kibę. Myśli zapewne, iż nie jego kochasz, a mojego kolegę z drużyny. Tak to przynajmniej wygląda. Lecz nie wiem co ci poradzić, bo ja jestem kiepska w te sprawy.
- To powinnaś mu pokazać, że ci na nim zależy. Gadaj z nim częściej i staraj się nie czerwienić jak burak w jego obecności. Cóż, ja widziałam jak na niego patrzysz, ale za to aż za wyraźnie się rumienisz. Postaraj się to jakoś stłumić, bo go tylko speszysz. - przerwała na moment, po czym nagle poczęła bardziej podnosić ton głosu, gdyż nagle dostała jakiegoś olśnienia.
- Hmm nie no.. Muszę mu w końcu powiedzieć, że go kocham! Zaraz.. nie teraz.. nie natychmiast!
- Tyle, że to nie jest takie proste. Ja jestem po prostu bardzo nieśmiała. Mimo wszystko dziękuję ci za radę. Może mi jakoś pomoże to, co mi doradziłaś. Muszę po prostu stać się bardziej odważna. - odpowiedziała jej z uśmiechem na ustach. Gdy usłyszała jej kolejne słowa, aż podskoczyła, bo troszkę ją tym przestraszyła.
- Eeej spokojnie! Jutro mu to wyznasz. Teraz nie pozwolą nam wychodzić z namiotów. Coś ty nagle zrobiła się taka zdeterminowana, aby akurat teraz to zrobić?
- Bo.. Chyba to jest najlepsza pora. Noc. Piękne niebo. Gwiazdy. Księżyc. To takie romantyczne. Dlatego też jest to najodpowiedniejsza chwila na powiedzenie komuś swoich uczuć. Muszę to zrobić teraz, albo nigdy.
- Ale jak? Przecież on jest w namiocie z Kibą, a gdy tam do nich wejdziesz, nie wiem co się może stać.
- Oj nie dramatyzuj. Idę tam i tyle. Ty tu zostań i mnie kryj, dobrze?
- Echh w porządku. I na co ja się zgadzam.. - ostatnie słowa Hinata wymruczała pod nosem do siebie. Natomiast Shizue miała właśnie wychodzić, gdy ujrzała jak ktoś do nich zagląda.
- Co to za wrzaski? Wydawało mi się, że jesteście zmęczone. Powinniście pójść spać. Jutro sobie pogadacie. Jest już jedenasta w nocy ludzie.
- Wybacz Kurenai sensei, już się kładziemy.
- I tak ma być. To dobranoc dziewczynki.
- Dobranoc sensei! - ten krótki dialog przeprowadziła jedynie granatowłosa z jej senseiem. Złotowłosa w ogóle się nie odzywała wtedy. Zrezygnowana ułożyła się na plecach, wgapiając się pusto w górę w jakiś jeden punkt. Gdy Kurenai zniknęła, Hyuuga ułożyła się obok błękitnookiej.
- Beznadzieja. Nie udało mi się..
- Mówiłam, że to nienajlepszy pomysł. Sen powinien dobrze ci zrobić. Jutro jak już wrócimy do wioski, to mu o tym powiesz, a teraz idźmy już spać.
- No skoro tak uważasz. W takim razie dobranoc Hinata.
- Dobranoc Shizue. - w tym momencie obie dziewczyny zgasiły małe światełka, palące się w namiocie. Asahi w ogóle nie mogła usnąć, gdyż cały czas myślała o Daizuke, natomiast tą drugą bardzo szybko zmorzył sen.
W tym samym czasie w namiocie Shiomiego i Inuzuki z początku była cisza. Potem nastąpiła sprzeczka pomiędzy nimi..
- Ty chyba chcesz odebrać mi Shizue..
- Wcale nie! Lubię ją, ale nic więcej..
- Nie wydaje mi się. Ona ciebie pociąga i chcesz ją zdobyć. Nie uda ci się to. To ja ją kocham nie ty! To ja z nią spędzałem większość czasu, więc nie pozwolę ci na to, abyś mi ją zabrał!
- Dobra masz mnie. Podoba mi się i tak samo jak ty się w niej zakochałem. I  nie wmawiaj mi inaczej.. I co z tego? Równie dobrze może wybrać mnie na chłopaka, a nie ciebie.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia?!
- Tak. Ona kocha mnie nie ciebie! To po niej widać, gdyż jak tylko z nią jestem, to śmieje się razem ze mną z moich żartów. Uwielbia to, a ty nie znasz żadnego, a ona zapewne woli takich jak ja!
- Zamknij się, stul pysk! Tak naprawdę nic o niej nie wiesz.. Poza tym to ona zadecyduje, którego woli!
- A w ogóle powiedziałeś jej chociaż, co do niej czujesz? Wątpię w to..
- Jeszcze nie, ale zamierzam to zrobić, jakbyś nie wiedział..
- Ja zrobię to szybciej i zobaczymy kto wygra.
- Ty parszywy łajdaku! Jak ja mam ochotę ci przyłożyć w ten twój okropny ryj!
- Chcesz się ze mną bić? CHCESZ SIĘ ZE MNĄ BIĆ?!
- Czemu nie! Może nauczę cię rozsądku frajerze!
- No to chodź, zobaczymy kto jest frajerem! - Daizuke rozpoczął atak i przywalił mu mocno w twarz, tak że strużka krwi wytrysnęła mu z ust, przez co wyleciał z namiotu, a ten za nim wybiegł. Brązowowłosy cicho jęknął, lecz nie chciał robić mu satysfakcji z wygranej, bo nie miał zamiaru się tak łatwo poddać. Żółtowłosy z łatwością unikał jego pięści i udawało mu się dokopać Inuzuce. Raz tylko Akamaru dziabnął go w nogę, tak że prawie stracił równowagę, ale udało mu się ustać na nogach. Kiba próbował to wykorzystać i zaatakować, lecz walkę pomiędzy nimi przerwała Rai, która wtargnęła tam w ostatniej chwili. Na szczęście ani Shizue ani Hinata ich nie słyszały, bowiem były bardziej oddalone od nich, niż obie sensei. W tym właśnie momencie Kurenai poszła do dziewcząt, usłyszawszy jakieś krzyki. Pewno przez to też, nie wiedziały o kłótni chłopaków...
- Co tu się do cholery dzieje?!  - oboje podskoczyli i dreszcze im przeszły po ciele.
- To on zaczął! - wydarł się właściciel psa.
- Ja? Właśnie, że ty!
- Dość tego! Muszę was w takim wypadku rozdzielić, bo nie mam zamiaru słuchać waszych durnych kłótni o nie wiadomo co. Ty Daizuke zostajesz w tym namiocie. A ty Kiba idziesz ze mną do Shino. Zaraz wrócę, a ty nie waż się stąd ruszyć!
- Hai.. - mruknął tylko tyle, po czym wrócił do miejsca swojego odpoczynku. Od razu położył się pod śpiwór, i począł rozmyślać i mieć złe przeczucia.
- A jeżeli on ma rację? Nie! Nie może tak być. Ona nie może go kochać.. A jeżeli jednak? Nie, nie i jeszcze raz nie.. Ech. Muszę się tego dowiedzieć. Jak tylko wszyscy zasną, ja wykradnę się stąd, pójdę do Shizue.. W końcu jej powiem co do niej czuje. A raz kozie śmierć! - tak rozmyślał młody chłopak w swoim przepełnionym chaosem umyśle.
Po chwili szatynka wróciła z Hishidą.
- Mam nadzieję, że teraz będzie spokój.
- Jasne, że tak. Ja lubię Daizuke. Jeszcze się z nim o nic nie kłóciłem.
- To dobrze, A teraz idź spać, bo ja też chcę się wyspać. Dobranoc wam.
- Dobranoc sensei. - kobieta odeszła, natomiast Akio wszedł do namiotu, gdzie przebywał złotooki.
- Hej. Wiem, że tak dobrze się nie znamy, ale mógłbyś mi powiedzieć, o co pożarłeś się z Kibą? - gdy tylko usłyszał ów pytanie, wyrwał się ze swoich przemyśleń i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Powiem ci. O Shizue..
- O nią?
- Tak o nią. Bo chyba wiesz, że jestem w niej zakochany. Kiba również, dlatego powstał spór. A teraz mam obawy po tym, gdyż on może mi ją odebrać, jak tak dalej pójdzie.
- Ej, nie mów tak! Może i jest zakochany jak ty, ale ja widziałem, jak ona na ciebie patrzy. Wydaje mi się, że ona traktuje go tylko jako dobrego przyjaciela, ciebie natomiast kocha. To widać na pierwszy rzut oka. Poza tym, powiedziałeś jej co do niej czujesz?
- Jeszcze nie. Tylko to, że mi się ona podoba. Ona w sumie odpowiedziała tak samo, no ale teraz nie mam pewności co do jej uczuć.
- To na co czekasz? Idź do niej i wyznaj jej miłość. Bo jeżeli będziesz zwlekał, może być potem na to za późno.
- Wiem.. Ja chciałem to zrobić teraz, ale nie wiem jak.
- Poczekaj, aż wszyscy zasną, skradnij się tam do niej, zbudź ją delikatnie i weź ją gdzieś na zewnątrz. Tam pod gołym niebem jej to powiedz. Poza tym jest tak tam romantycznie, a takie chwile zdarzają się rzadko. Musisz to wykorzystać!
- Postaram się, aczkolwiek nie mam bladego pojęcia, czy mi się to uda.
- Dasz radę!
- Dzięki za wspieranie mnie. Ty to nadajesz się na przyjaciela, nie to co Kiba..
- Cieszę się. A teraz ja idę spać, bo zmęczony jestem. Dobranoc Daizuke i pamiętaj, nie zepsuj tego.
- Dobranoc Akio. Wiem, wiem. - odpowiedział do niego z lekkim uśmiechem. Czerwonowłosy dość szybko zasnął. Natomiast Shiomi w ogóle nie mógł paść w objęcia Morfeusza.
Cały czas rozmyślał o błękitnookiej. A ona o nim. Nagle złotowłosa nie mogąc już wytrzymać tego napięcia, wyszła na zewnątrz. Poszła nad jeziorko, które tam się znajdywało nieopodal ich namiotów. Usiadła na polance, przed zbiornikiem wodnym. Poczęła wpatrywać się w rozgwieżdżone niebo. Jej myśli znów były skupione na jej ulubionym przyjacielu.
- Echh pewno on już śpi. Nie chcę go budzić, ale za nic nie zasnę. Nie wytrzymam już dłużej. Muszę w końcu mu to wyjawić. Bo jeśli mi się to nie uda, zwariuję. - dziewczyna westchnęła. Siedziała dalej, będąc pogrążoną w swoich rozmyśleniach. Nie wiedziała jednak o tym, że zaraz po niej wylazł Kiba. On tylko na to czekał. Powoli za nią podążał, a gdy ją dogonił, ujrzał jak siedzi i wpatruje się w górę. Bardzo wolno szedł w jej stronę.
Niestety, Daizuke był tak padnięty, że sen go zmorzył po dłuższym czekaniu. Jednakże usłyszał jakieś głośne szmery na zewnątrz. Wtedy jakimś cudem się obudził i skorcił w myślach za to, że zamiast czekać, stracił kontakt z rzeczywistością na jakiś czas.
- Cholera! Byłem chyba aż za bardzo zmęczony. Nie no, wszyscy już dawno śpią. Czas stąd wyjść. - pomyślał, po czym szybko wybiegł z namiotu. Spostrzegł w oddali czyjąś sylwetkę, więc podążył za nią, robiąc to po cichu. Nie chcąc, aby ów ktoś go zauważył, skradał się mozolnie za tą postacią. Był nią Kiba, jednak żółtowłosy o tym nie wiedział. Gdy tylko począł suwać się ku przodowi w stronę jeziorka, Shiomi zobaczył, iż ktoś siedzi nieopodal brzegu. Ukrył się w krzakach i obserwował co zamierza zrobić ten osobnik podchodzący do drugiego z nich. Postanowił przyjrzeć się dokładniej kim były te postaci, lecz był zbyt daleko od nich, aby odkryć ich dokładną tożsamość. Chciał również podsłuchać, co oni mówili, ale niestety nie mógł się bardziej zbliżyć, gdyż dalej była już tylko szeroka przestrzeń i brak jakichkolwiek krzaków. Mimo to, starał się zidentyfikować ów osoby. Inuzuka w końcu doszedł do dziewczyny. Dotknął ją lekko palcem do ramienia, co oznaczało, aby się do niego odwróciła. Oczywiście się trochę wystraszyła i wzdrygnęła. Dowiedziawszy się, że to nikt z wrogów odetchnęła z ulgą. Wstała z polany, kierując twarz w stronę chłopaka. Uśmiechnęła się słabo do niego.
- Czemu nie śpisz?
- Nie mogłem jakoś usnąć.
- Ja właśnie też. Ale, co tak właściwie tu robisz?
- Skoro nie mogłem spać, to przyszedłem tutaj i zobaczyłem, że ty tu jesteś. Dlatego podszedłem do ciebie. - skłamał, bowiem wiedział, że ona wyszła i wykorzystał to, iż to zrobiła. Musiał tak uczynić, gdyż nie chciał aby się dowiedziała, że on najnormalniej w świecie za nią poszedł. Wtedy raczej wszystko by się zepsuło.
- Mogę zostać sama? Nie mam ochoty na rozmowę, a szczególnie o tej porze. Więc czego chcesz?
- Daj mi jeszcze chwilę czasu, bo muszę ci coś wyznać.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo przecież ci powiedziałam, że nie chcę nikogo słuchać. Rozumiesz?
- Gdyby zamiast mnie przyszedł Daizuke, na pewno byś mu nie odmówiła.
- Mylisz się. - teraz to ona skłamała, gdyż nie chciała go urazić. Ona czekała właśnie na niego, nie na Inuzukę. Pragnęła w końcu powiedzieć żółtowłosemu, że go kocha. Ale coś tak czuła, że Kiba zaraz zrobi coś, co wszystko spieprzy. Nie żeby go nie lubiła, ale miała nadzieję, iż ktoś inny tu zawita.
- Mówisz poważnie?
- Tak. A teraz daj mi spokój. Czy wyrażam się niejasno?
- Nie, ale...
- To zostawisz mnie wreszcie? Może mam powtórzyć?
- Nie!
- To zostaw mnie w spokoju!
- Nie.
- Czy ty umiesz mówić tylko słowo " nie"?
- Nie, ale w ogóle nie dajesz mi dojść do słowa.
- Bo ty w ogóle mnie nie słuchasz!
- A ty mnie! Błagam, wysłuchaj tego, co chce ci powiedzieć. Proszę. Czy ja tak dużo od ciebie w tej chwili wymagam Shizue?
- Aż za dużo. Echh no dobrze. Ale nie mów mi, że chodzi ci o..
- Właśnie, że tak. Kocham cię Shizue. Uświadomiłem to sobie już wcześniej. Wiem, że Daizuke jest dla ciebie ważny, ale to twój przyjaciel tylko.
- To nie tak, wszystko jest zupełnie na odwrót! Ja ciebie nie. Zrozum to! Coś tak czułam, że do tego dojdzie. On jest najważniejszą osobą w moim życiu i to jego właśnie kocham! A teraz zostaw mnie.
- To czemu ci tego jeszcze nie powiedział? Nie przyszedł do ciebie. Ja to zrobiłem. I powinnaś to głęboko przemyśleć. Kto jest lepszy? Ja czy on?
- Bo on na pewno się wstydzi.. I może był zbyt zmęczony, aby przyjść..
- Nie oszukujmy się. Gdyby tak naprawdę cię kochał, byłby tu przede mną. Ale go nie ma.
- I co z tego? Mam to gdzieś. Nie kocham cię. Rozumiesz? - była już naprawdę wkurzona. Większy akcent rzuciła na słowa " nie kocham cię", aby dać mu w końcu do zrozumienia, że ma to w dupie co mówił o złotookim. A on, który obserwował tą całą sytuację, nadal nie mógł usłyszeć tego, o czym konwersowali. Jednakże zidentyfikował, kim byli dzięki blasku księżyca, który oświetlał ich twarze. Już wiedział, że jedna osoba, to ta którą gardził, a druga to ta, którą tak bardzo mocno kochał.
- Co on chce zrobić? Rany, jeżeli wyzna jej miłość, a ona mu się rzuci na szyję czy coś, to koniec.. nie, ja muszę go powstrzymać! Tylko jak? A co jeśli ona woli jego, to co wtedy? Noż kurde. Co ja mam teraz uczynić?- zaczął powoli dramatyzować. Złapał się za głowę i nie miał pojęcia, co ma teraz robić. Natomiast Kiba nadal był uparty i nie chciał się poddać.
- Oj nie wiesz co mówisz.
- Jesteś brutalem! Jak tak dalej będziesz postępował, to zbrzydniesz mi, zmienię kompletnie stosunek do twojej osoby, a wtedy będzie źle.
- Błagam cię, nie bądź taka. Dobra, to powiedz mi, czemu mnie nie kochasz? Myślałem, że tak, bo jak opowiadałem ci moje żarty, śmiałaś się i byłaś taka radosna.. Ale jednak nie. Co jest w nim takiego, czego we mnie nie ma?
- Ty chyba nie rozumiesz, co oznacza miłość. Mylisz podstawowe pojęcia: miłość i przyjaźń. A to, że śmiałam się, nie oznacza od razu że czuję coś więcej do ciebie. Lubię cię, ale jesteś dla mnie tylko przyjacielem, nic więcej. Po prostu moje serce wybrało jego, czy to tak ciężko pojąć?
- To tak.. Rozumiem.. To choć raz mnie pocałuj. To będzie ostatnia moja prośba. Już o nic cię nigdy więcej nie poproszę, tylko błagam zrób to, dla mnie.
- Ty chyba naprawdę chcesz popsuć naszą przyjaźń. Nie zgadzam się. Nawet nie próbuj!
- Nie skądże znowu! To nie moja wina, iż się w tobie zakochałem!
- Ale takim sposobem na pewno nic nie wskórasz! Wolę mieć cię za przyjaciela, ale jak ty tak masz zamiar postępować, to nawet przyjaźń między nami straci sens.
- Trudno. Już dłużej nie mogę się powstrzymywać.
- Że słucham? Ej natychmiast mnie puść!
- Cicho bądź, bo kogoś obudzisz!
- Tym lepiej! Mam ci dokopać? O nie, od teraz już nie.. - nie mogła dokończyć, gdyż Kiba zatkał jej usta swoimi. Przyciągnął ją do siebie tak mocno, że nie mogła w ogóle się od niego wyrwać. Szarpała się na wszystkie strony, lecz bez skutku. Perliste łzy poczęły ciec jej z oczu. Starała się jak tylko mogła od niego uwolnić, ale to nic nie dawało. Widok ten dla Daizuke okazał się zbyt przerażający. Było ciemno, przez co nie mógł dostrzec jej łez, ani tego, iż się próbowała od niego uwolnić. Widział niewyraźnie, był tylko jedynie pewien co do tego, kim były te osoby. Chłopak załamał się. Stracił sens życia, przez ten głupi pocałunek. Myślał, że ona woli jego, ale nie wiedział, co jest prawdą. Tylko jedynie z widzenia ocenił sytuację. Źle zrobił. Poczuł niewyobrażalny ból w sercu, jakby coś zżerało je od środka.
- Boli, jak to strasznie boli.. Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś do cholery? Myślałem, że mnie kochasz.. - wyszedł nagle zza krzaków. Te słowa wyszeptał, więc dziewczyna ich nie usłyszała. Wyjął nagle kunaia z kabury. Jego ręka drżała. Spojrzał ostatni raz smutnym wzrokiem na Shizue i wbił sobie małą broń prosto w zranione serce. Wtedy właśnie Asahi udało się wyrwać Kibie z jego objęć, ale było już za późno. Udało jej się jakoś walnąć Inuzukę, że on upadł na ziemię, a na nim leżał jego pies. Potem ujrzała jak Shiomi krwawi, co ją cholernie przeraziło. Chłopak wyciągnął kunaia ze swojego ciała i ledwo co utrzymywał się już nawet na kolanach. Klęczał w tej chwili na ziemi, powoli osuwając się całkowicie na podłoże.
- NIE! DAIZUKE KUN! - ryknęła tak, że mogłaby nawet obudzić nieboszczyka. Teraz łzy z jej oczu lały się na wszystkie strony. Nie zważając już na nic, podbiegła do złotowłosego i go podtrzymała w górze, zanim runął na ziemię.
- Dlaczego.. Dlaczego to zrobiłeś?! 
- Bo.. Kocham cię Shizue.. Lecz ty wybrałaś jego...
- Nie, to on brutalnie mnie pocałował.. Nie proszę nie zostawiaj mnie! Ja nie kocham jego.. A ciebie!
- Już.. za późno.. Wybacz mi. Myślałem, że wybrałaś jego.. Ale jednak nie.. Ależ ja jestem głupi..
- Jak mogłeś pomyśleć, że ja mogłabym... - nie skończyła, gdyż chłopak nie mógł dłużej już nic powiedzieć, gdyż powoli życie z niego ulatywało. Resztkami sił musnął jej wargi. Po tym jego oczy stały się puste. Powieki zamknęły się, a on odszedł na zawsze z tego świata. Asahi nadal nie mogła powstrzymać się od płaczu. Teraz ona poczuła mocny ból w sercu, jakby ktoś ją przebił masową ilością broni. Objęła go, przytulając jego ciało do swojego, a ona będąc w ciągłym szoku, przez moment nie mogła się ruszyć. Cały czas łkała, z jej ust wydobywały się krzyki. Po chwili ułożyła chłopaka na ziemi i dotknęła jego twarz dłonią. Pogłaskała jego policzek bardzo delikatnie. Cały czas nad nim siedziała. Z jej oczu dalej leciały łzy. W ogóle nie mogła się poruszyć. Kiba nie spodziewał się, że coś takiego się wydarzy, zresztą jak Shizue. Będąc również przerażonym, leżał w bezruchu przez jakiś czas.
- Co ja najlepszego narobiłem? Jestem skończonym idiotą. Ona mi nigdy tego nie wybaczy.. Zasłużyłem sobie na to.. Ale dlaczego Daizuke to zrobił? Cholera. - wstał w końcu z ziemi, jednakże nie wiedział, co ma uczynić, co powiedzieć.
- Shizue.. Gdybym wiedział, że tak się stanie, nigdy bym nie..
- Zamknij się! Wszystko spieprzyłeś. To twoja wina, że on nie żyje! Gdybyś się do mnie nie dobierał, on by się do czegoś takiego nigdy w życiu nie posunął! Nienawidzę cię! - nie mogła już opanować emocji, jakie nią targały. Złość, nienawiść, smutek, gorycz, żal, rozpacz - takie właśnie odczucia teraz miała. - wiedział już, iż jego przyjaźń z piękną kunochi się skończyła. On natomiast czuł do siebie odrazę i miał obecnie wyrzuty sumienia.
- Jestem egoistą. Nikim. Nic niewartym śmieciem.. Wybacz mi Shizue.. Wiem jednak, że tego nie zrobisz.. Może i nie zabiłem Daizuke, lecz doprowadziłem do jego śmierci.. Jestem idiotą.. - Dziewczyna już w ogóle się nie odezwała. Nawet można powiedzieć, że go już nie słuchała. Brązowowłosy powinien pobiec po pomoc, zamiast stać i się żalić na sobą, jednakże nie dał rady. Acz krzyki dziewczyny obudziły obie sensei, a także i innych. Rai i Kurenai powiedziały, aby poczekali i się nie ruszali stamtąd. Potem pobiegły w stronę, skąd dochodził ów hałas. Gdy tam dotarły, ujrzały Kibę, który stał jak słup i Shizue, która klęczała na kolanach nad ciałem jej ukochanego złotookiego.
- Usłyszałyśmy krzyki.. Co się stało?
- Daizuke on.. Nie żyje..
- Jak to?! - obie wykrzyczały słowa jednocześnie.
- To wszystko przez Kibę.. On mnie brutalnie pocałował, on źle to odebrał.. Było ciemno, więc nie mógł widzieć, co się działo naprawdę.. I wtedy wbił sobie kunaia prosto w serce.. Tylko nie rozumiem.. czemu musiał się od razu zabijać? Jak widać w tym wieku, takie coś jest czymś strasznym.. dla osoby która jest zakochana w tak młodym wieku..
- Musimy natychmiast zabrać go do szpitala! A ty Kiba, masz zakaz zbliżania się do Shizue. To co zrobiłeś było lekkomyślne i bezsensowne. Wstydziłbyś się!
- Ja... Wiem, jestem idiotą.. Zabijcie mnie..
- Nie. Aczkolwiek poniesiesz konsekwencje za znęcanie się nad Shizue. Ty nie zabiłeś Daizuke, ale przez twoje zachowanie on popełnił samobójstwo. Teraz już wiesz do końca życia, że jeżeli ktoś nie chce czegoś, nie powinieneś tego robić. A teraz pospieszmy się.
- Mogę już nigdy nie odezwać się do Shizue. Nie zasługuję na jej przyjaźń.
- Ale już go nie uratujemy.. On przecież nie żyje!
- Uspokój się Shizue! Wstań natychmiast z ziemi. Wyczuwam znikomy puls w jego ciele, więc może jeszcze nie jest za późno. Nie był może wyraźny, ale jakiś był.
- N..naprawdę?
- Tak. - błękitnooka wstała. Rai wzięła ciało Shiomiego na bark i szybko poczęła biec przed siebie. Teraz liczyła się każda sekunda, a żółtowłosy miał jeszcze jakąś małą szansę na przeżycie. Asahi miała głęboką nadzieję na to, że on to jakimś cudem przetrwa, lecz bała się, że już nigdy go nie zobaczy. Inuzka zaś biegł na końcu z Akamaru. Miał spuszczoną głowę w dół. Przez dłuższy czas będzie się sobą brzydził, możliwe że nawet nie będzie chciał na siebie patrzeć. Gdy dotarli do miejsca, gdzie rozbili namioty, szatynka opowiedziała wszystkim co się wydarzyło. Kazała każdemu spakować wszystkie rzeczy, natomiast ona będzie biec w tym czasie do Konohy, aby jak najszybciej znaleźć się w szpitalu. Hinata, Shino, Akio i Kurenai  byli w szoku, ale nic nie mówili, tylko wykonali zadanie bez jakichkolwiek „ale”. Gdy byli gotowi, Kurenai wraz z resztą pobiegli za tamtymi. Złotowłosa bardzo to wszytko przeżywała, toteż biegła na końcu wraz z granatowowłosą, która dotrzymywała jej towarzystwa, aby czuła się choć troszkę lepiej. Kiba zaś podążał tuż za swoją sensei, aby trzymać się z dala od tej, którą tak strasznie zranił. Tak mu kazano i na to przystał, gdyż wiedział jak ogromny błąd popełnił. W trakcie biegu nikt się nie odzywał. Ich ubrania cały czas były ubrudzone kurzem i piachem, bo przecież w trakcie misji się ich nie pierze. Lecz to było najmniej ważne, gdyż obecnie liczyło się to, czy Daizuke przeżyje, czy też nie..

Co się stanie z Daizuke?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale.
Kolejne obrazki przedstawiające niektóre sceny xP:

No comments:

Post a Comment