Na
pierwszej stronie albumu trzymanego przez Shizue na jej kolanach, zdjęcie
przedstawiało ich jak mieli po 9 lat. Natomiast na drugim, znajdującym się na
następnej stronicy widniała drużyna piąta, czyli ona, Daizuke, ich kolega Akio
i sensei tejże trójki geninów - Rai. Żółtowłosy uważnie począł się przyglądać
tej sytuacji, którą widział na fotografii. Gdy tak wpatrywał się w każdy
szczegół, głowa coraz gorzej zaczynała go boleć, jakby ktoś non stop w nią
czymś rąbał. Oprócz tego co jakiś czas przed jego oczyma przelatywały przeróżne
obrazy z dawnych lat, jakby naprawdę te zdjęcia pomagały mu przywrócić utraconą
pamięć. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że będzie to aż tak bolesne,
ale nic na to nie mógł poradzić. Westchnął cicho pod nosem i pomimo bólu jaki
mu doskwierał patrzył się dalej w album, oczekując aż złotowłosa zacznie
opowiadać swoją historię. Dziewczyna odchrząknęła i otworzyła usta, aby wreszcie
rozpocząć opowieść o ich przeszłości.
-
Zatem zacznijmy od początku. Wszystko zaczęło się pewnego pięknego dnia, w
którym moja matka wysłała mnie do Akademii Ninja. Miałam wtedy sześć lat. Od
początku byłam dosyć nieśmiałą dziewczynką, która nie miała odwagi podejść do
kogokolwiek. Usiadłam samotnie przy jakiejś ławce i nie wiedząc dlaczego nikt
nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. Byłam po prostu zwykłym i mało
interesującym dzieckiem w oczach innych. Lecz po jakimś czasie do klasy wszedł
pewien chłopiec, dosłownie parę minut przed nauczycielem, który przybył chwilę
po nim. Przysiadł się do mnie, pomimo iż w pomieszczeniu było wiele wolnych
miejsc. Ucieszyłam się wielce, że tak się stało, bowiem nie byłam już dłużej
samotna. - złotooki w tym momencie wpatrywał się prosto w twarz Shizue, która
przestała mówić, bo zauważyła jego pytający wzrok, który wyprowadził ją z
równowagi.
- Jeżeli
można wiedzieć, kim był ten chłopiec? Bo nie wiem, o kim mówisz.. - spytał ją
po chwili niezręcznej ciszy, jaka ich
opanowała na jakiś czas.
- A
no tak, przecież nic nie pamiętasz. Tym chłopcem byłeś właśnie ty. Jeżeli
będziesz mieć jakieś pytania gdy ja będę opowiadała ci o tym co się kiedyś
wydarzyło, śmiało pytaj mnie o wszystko. - posłała mu lekki uśmiech, ponieważ
myślała, że skoro tak jej się przygląda co jakiś czas, w końcu coś się w nim
przełamie. Lecz niestety pomyliła się i to go nie poruszyło, gdyż na jego
ustach ciągle widniała ta sama obojętność, pustka i bezuczuciowość.
- Ależ on jest ponury.. Echh gdybym tylko
mogła coś zrobić, aby wyzwolić z niego dawne uczucia.. Ale chyba tego nie
potrafię.. Nie, nie mogę się poddać! Zrobię wszystko, aby przywrócić mu jego
wspomnienia i uczucia, które kiedyś gościły w jego sercu.. - pomyślała ze
smutkiem w oczach i po raz wtóry poczuła się przygnębiona. Może i starała się
tego po sobie nie pokazywać, ale to było już coraz trudniejsze przez zachowanie
Daizuke , na skutek czego jej utrapienie było jeszcze bardziej wyraźne. Shiomi
w ogóle się tym nie przejmował, jedynie słuchał tego, co ma ona do powiedzenia.
Przytaknął jej jedynie na ostatnie słowa ze zniecierpliwieniem oczekując ciągu
dalszego. Jakby tego było mało, często wpadał w złość, jak musiał na coś za
długo czekać. Dziewczyna znowu dostrzegła w jego tęczówkach narastający gniew,
nie rozumiejąc czemu tak się dzieje. Zatem postanowiła nie czekać ani chwili
dłużej, tylko kontynuować swoją opowieść.
- Na
czym to ja.. A już wiem. Gdy tak siedzieliśmy przy ławce zagadałeś do mnie,
szeroko się uśmiechając. Byłeś taki rozgadany, że dzięki tobie rozmowa się
rozkręciła, mimo że nauczyciel, który już tam stał o czymś nam mówił. Tak żeśmy
się poznali i potem codziennie, gdy przychodziłam do Akademii, ty czekałeś na
mnie przy wejściu, a następnie oboje udawaliśmy się do klasy. Dzięki tobie
nabierałam odwagi i udawało mi się nawiązywać kontakt z innymi ludźmi. Tym oto
sposobem poznałam wiele fajnych osób, z którymi się zakolegowałam. Wtedy nie
czułam się już taka samotna jak na początku.. - i znów przerwała, biorąc w tym
samym czasie łyk wody ze szklanki, którą dla siebie przyniosła wraz z albumem i
drugą szklanką z przeźroczystą cieczą dla chłopaka. Po prostu przez
wypowiadanie zdania po zdaniu zrobiło jej się sucho w gardle, toteż musiała
zaspokoić swoje pragnienie. Westchnęła tak, aby Daizuke jej nie usłyszał. Znów
z jej ust zniknął ten piękny i zniewalający uśmiech, ale nie było w tym nic
dziwnego, zważywszy na ową sytuację, w której się znajdywała.
- Powiem
ci jeszcze, że nie wszystko było tak pięknie i ładnie, jak dotychczas słyszałeś.
Był też taki dzień, w którym wydarzyło się coś okropnego, czego nie zapomnę do
dziś. Aczkolwiek myślałam, iż będzie to zwyczajny dzień, tak jak zawsze. Lecz
myliłam się. Byłam jeszcze zbyt mała, aby wyczuć wrogą chakrę i przez ten fakt ktoś
mnie porwał i przez jakiś czas nie miałam pojęcia, co się ze mną działo, bowiem
straciłam przytomność. Gdy się obudziłam, byłam przywiązana do jakiejś skały
wewnątrz ciemnej i wilgotnej jaskini. Myślałam, że już będzie po mnie, bo ten
typek chciał mnie zabić. Jednakże stało się coś nieoczekiwanego, coś co
uratowało mi życie. Po raz drugi straciłam kontakt z rzeczywistością, a jak się
ocknęłam facet był wbity w ścianę, a z jego ciała skapywała na ziemię spora
ilość krwi. Byłam w ogromnym szoku, widząc to co się z nim stało. Dzisiaj już
wiem, co go wtedy tak brutalnie zamordowało.. - zawahała się, gdyż nie
wiedziała, czy go poinformować o tym, iż jest nosicielką sześcioogoniastej
bestii, czy lepiej zachować to dla siebie.
- Co
takiego ciebie wtedy uratowało? Powiedz mi.. - pomimo tego, jaki żółtowłosy
teraz był, zaciekawiła go ta historia. Zanim jednak mu odpowiedziała, ponownie
mu się coś zaczęło przypominać. Pojawiły mu się obrazy z dnia, w którym Shizue
zniknęła, jak się o nią zamartwiał i że szukał jej po całej wiosce. Kolejne
wspomnienie przyniosło mu również znacznie silniejszy ból głowy. Skrzywił się
bardzo wyraźnie, w kącikach ust. Starał się nie pokazywać po sobie tego, że go
tak bardzo boli, bowiem chciał być twardym, tłumiąc każdą słabość, jaka go chciała
dopaść w danym momencie. Zacisnął mocno dłonie w pięści, zagryzł wargi,
próbując cały czas zakamuflować to, że cierpi. Aczkolwiek błękitnooka potrafiła
bardzo dobrze rozpoznać tego typu reakcje, w związku z czym wiedziała, że coś
jest z nim nie tak.
- W
sumie nie mam nic przeciwko temu, aby ci to zdradzić, bo przecież będziesz
mieszkał w tej wiosce, a każdy ninja z tej osady zna prawdę. Nie wiem tylko,
czy mogę ci ufać.. Obiecaj mi, że zachowasz to dla siebie i ta informacja nie
wyjdzie poza Konohę.. - poprosiła go dosyć błagalnym tonem, wpatrując się teraz
prosto w jego piękne złote tęczówki. Dziewczyna poczęła być trochę nieufna
wobec niego, bowiem przez to całe jego zachowanie w stosunku do jej osoby
tworzyło u niej jakieś dziwne obawy, a zarazem lęki. Bała się, że wysłano go tu
po to, aby zbierał informacje o każdym ninja tu mieszkającym. Wiadomo
oczywiście, że to nieprawda, ale złotowłosa wolała być ostrożna, aby potem
czegokolwiek nie żałować. Oprócz tego Wioska Ukryta w Liściach ukrywała
informację o tym, iż jest Jinchuurikim Raijuu, bo uznali że tak będzie bezpieczniej
dla niej i wszystkich innych ninja.
- Co
ty, w życiu bym żadnej tajemnicy nie wypaplał nikomu, tym bardziej komuś spoza
tej wioski. Zwiałem od Orochimaru, bo mnie wkurzał, więc po kie licho miałbym go
o tym poinformować, albo kogokolwiek innego? - zdziwił się bardzo jej reakcją i
wyczuł tą nieufność z jej strony.
- Nie
wiem, na przykład dlatego, że tak bardzo mnie nienawidzisz i jak już wszystko
ci wyjawię co do joty, to ty to wykorzystasz i przekażesz wrogim ninja i
cholera wie co by się potem stało..
- Bez
przesady, aż takim idiotą to ja nie jestem. To, że kogoś nie toleruję, nie
oznacza iż mam go zniszczyć w jakiś konkretny sposób. Powiem ci kogo
nienawidzę. Wężowatego palanta, który zniszczył całe moje życie. Chciałbym go
zabić, ale uznałem, że sam niedługo zdechnie w katuszach, jak tylko pozbędę się
tych, co mu jeszcze służą. Wtedy nie będzie dostawał lekarstw trzymających go
przy życiu i kopnie w kalendarz. Właśnie tego typu osób nienawidzę, które
przysporzyły mi samych przykrych doznań i to takim niedołęgom chciałbym uprzykrzyć
życie. Poza tym to nie jest tak, że cię… Nieważne, zapomnij o tym.. - w
ostatniej chwili ugryzł się w język. To tak, jakby przez niego przemawiała ta
cząstka dobrego Daizuke, która znajduje się gdzieś bardzo głęboko w jego sercu.
- Ale ja mam długi jęzor.. O rany, teraz pewnie
wpadnie w jakąś ekscytację, czego ja nie zniosę..
Oj przestań ględzić, tylko wynoś się stąd, bo nie chcę
ranić mojej ukochanej..
Nie ja, a ty stąd spadaj! Będąc obojętnym, zimnym,
bezdusznym możesz cokolwiek osiągnąć, a nie będąc dobrym, wrażliwym i
uczuciowym! Mam dosyć rozmowy z tobą. Zaraz cię zniszczę, a wtedy znikniesz
stąd na zawsze!
Ta? Jeszcze zobaczymy! Ja nie zamierzam się poddać i zrobię
wszystko, aby cię wyeliminować! To przez ciebie robię różne świństwa innym!
Do jasnej cholery, milcz! - w jego umyśle zaczęła się
toczyć walka z samym sobą, jakby posiadał jakieś rozdwojenie jaźni. Ten
prawdziwy próbował zapanować nad złem, które się tutaj pojawiło, ale niestety
nie udawało mu się to. Krótko mówiąc niedobra strona chłopaka chciała zawładnąć
jego sercem całkowicie, eliminując wszystkie dobre cechy, jakie jeszcze w nim
egzystowały. Wszystko zaczęło się z dniem, w którym Orochimaru ugryzł go,
przekazując mu Przeklętą Pieczęć. Gdyby jej nie miał i gdyby nikt mu nie
wpajał, że bycie dobrym i uczuciowym oznacza bycie słabym, to teraz nadal byłby
tym samym Daizuke, jakim był kilka lat temu. Jednakże mimo wszystko, zła strona
złotookiego nie potrafiła wyeliminować do końca tej dobrej. Tak czy siak walka
w jego głowie wciąż trwa. O wygranej którejś z tych stron zadecyduje los i to,
którą ścieżkę życia chłopak tak naprawdę będzie chciał wybrać. Ani jego słowa,
ani dziwne reakcje nie umknęły uwadze Shizue, która przez ten cały czas go
obserwowała i próbowała dojść do tego, co się z nim dzieje. Niemniej zamierzała
się o tym dowiedzieć później, jak już przyzna się do tego, iż ma w sobie
demona. Nagle odczuła, że on na pewno nikomu nie powie o jej tajemnicy, więc
tym razem już bez wahania będzie mogła go o tym fakcie poinformować.
- Dobrze
skoro tak, powiem ci. To co tamtego dnia uratowało mi życie, to był jeden z
Bijuu. Tak, jestem Jinchuurikim sześcioogoniastej bestii. Przez ten czas, gdy
myślałam że nie żyjesz, trenowałam, aby stać się silniejszą, a jednocześnie aby
zapanować nad Raijuu. Lecz nadal nie przejęłam nad nim stu procentowej
kontroli, bowiem panowanie nad czymś takim jest trudnym zadaniem.. Abstrahując od tego.. Czy coś jest nie tak?
Bo wyglądasz na takiego, jakby cię coś bolało.
- Hmm dziwne.. Przecież te bestie mają raczej
destrukcyjne zamiary i wątpię aby pomagały innym.. Cóż, być może miał on jakiś
ku temu powód, aby cię uratować. Ale mniejsza z tym. Więc, co było potem? -
powoli udawało mu się jakoś uspokoić, a także stłumić głosy w swojej głowie,
które były strasznie upierdliwe, gdzie oprócz nich od dłuższego czasu dokuczał
mu ból głowy, powstały poprzez wspomnienia.
-
Właśnie sama tego nie rozumiem. Jak spytałam się go o to, nie odpowiedział mi i
unikał tegoż tematu. Zatem skoro już wszystko jasne, mogę kontynuować moją
historię. Lecz zanim to zrobię skończ to, co chciałeś powiedzieć, bo może to
jednak jest ważne.. Co miałeś na myśli mówiąc że mnie nie.. No właśnie, o co ci
chodziło w tym zdaniu? - Shiomi miał nadzieję, że się go o to już nie zapyta.
Ale jak widać się pomylił. Westchnął ciężko, poczynając się zastanawiać nad
odpowiedzią na to jakże kłopotliwe dla niego pytanie.
-
Przecież powiedziałem, iż to nie jest nic ważnego. Oj nie męcz mnie już o to.. Poza
tym powoli czuję się coraz bardziej zmęczony, dlatego chciałbym abyś dokończyła
wreszcie to, o czym mi opowiadasz. - odpowiedział jej stanowczo, a na jego
twarzy nadal malowała się obojętność i chłód. To tak, jakby był zwykłym
posągiem, pozbawionym jakichkolwiek uczuć, który ciągle jest taki sam i nigdy
się nie zmienia. Może kiedyś w końcu uda się wyzwolić z niego te uśpione
uczucia, ale kiedy to nastąpi, tego nie wie nikt. Póki co nic na to nie
wskazuje, aby miało się tak stać, bowiem zło, które siedzi wewnątrz niego jest na
razie silniejsze od jego dobrej strony.. Shizue westchnęła po raz kolejny
dzisiejszego dnia, bowiem chłopak ciągle ją dołował. Postanowiła nie drążyć
tego tematu i kontynuować dalej opowieść o swojej i jego przeszłości.
- Jak
tam chcesz, ja nie zamierzam na ciebie naciskać, jeśli sobie tego nie życzysz..
- mruknęła od niechcenia, próbując być tak zimna jak on. A skoro był taki
beznamiętny wobec niej, to po co ona miała być miła dla niego? Nie da się być
łagodnym dla osoby, która cały czas jest nieczuła wobec innych ludzi.
Błękitnooka nie chcąc niecierpliwić pana oziębłego, dalej ciągnęła swoją
opowieść.
- Po
tym incydencie z nieznajomym porywaczem, gdy wróciłam, wszyscy ucieszyli się na
mój widok. Od tamtego dnia moja matka poprosiła twoją, abyś codziennie po mnie
przychodził i szedł wraz ze mną do Akademii. Oczywiście nie miałeś nic
przeciwko temu, a nawet byłeś bardzo szczęśliwy z tego powodu.. - dziewczyna przekręciła
kartkę albumu na kolejną stronę, gdzie każde zdjęcie przedstawiało różne sceny.
I znów przed oczyma Daizuke przeleciały kolejne wspomnienia, niosąc z sobą
intensywniejszy ból głowy. Ten ból był tym razem tak silny, że aż złapał się za
swój czerep, krzywiąc się na wznak.
- Tym
razem nie możesz mi powiedzieć, że wszystko jest dobrze, bo nie jest. Widzę, że
bardzo boli cię głowa.. Przestań udawać takiego twardego, bo jeszcze coś nagle
ci się stanie i przypadkowo zemdlejesz.. Poczekaj tu chwilę, zaraz ci przyniosę
jakieś leki przeciwbólowe. - dała mu do zrozumienia, że nawet jeżeli będzie się
sprzeciwiał, to ona i tak pójdzie i mu przyniesie te medykamenty, bowiem
niedługo Dai tego bólu nie wytrzyma.
- Dam
radę, zostań tu i nic mi nie przynoś.. Nie jestem słabeuszem! Wytrzymam..
- Nie
jojcz mi tu, bo to ci nic nie da. Szybko się z tym uwinę, więc co ci szkodzi
poczekać. Lepiej abyś wziął ten lek i lepiej się poczuł, niż żebyś miał cały
czas cierpieć.
- Ale..
- Już
nic nie mów.. - ostrzegła go, po czym odłożyła album na kanapę, na której oboje
siedzieli, po czym wyszła z pomieszczenia. Udała się do łazienki i wyjęła z
wiszącej szafki potrzebne lekarstwo, którego długo szukać nie musiała, po czym
szybko wróciła do salonu. Znów usiadła obok Daizuke, po czym podała mu dwie
tabletki do ręki. Cóż, nie miał wyjścia, toteż musiał je od niej odebrać i
połknąć, pomimo iż mu się to nie podobało.
- I
widzisz, mówiłam ci, że prędko się tutaj pojawię. Mam nadzieję, że po tym ci
się poprawi. Może lepiej będzie, jak dokończę naszą historię jutro?
-
Nie, skończ ją już dzisiaj. Mówię ci, że jak dam radę, to dam.
-
Dobrze, ale żebyś potem niczego nie żałował.. - spojrzała się na niego spod byka, a
jednocześnie chwyciła album i powtórnie otworzyła go na stronie, na której
wcześniej się zatrzymali. Złotooki ciągle wodził wzrokiem po fotografiach, a
zarazem wsłuchiwał się w słowa Shizue. Dziewczyna wypiła do końca wodę, która
jeszcze znajdowała się w szklance i odłożyła puste naczynie z powrotem na
stolik. Oprócz tego była już bardzo późna godzina, bo aż druga w nocy.
Aczkolwiek ani on ani ona nie zwrócili na to uwagi. Jedyne, co zaczęło być
upierdliwe to zmęczenie, które powoli zaczynało ogarniać ich obojga.
- Na
twoje szczęście niedługo opowieść dobiegnie końca. Potem będziemy mogli
należycie odpocząć po tak ciężkim dniu. Ale kontynuując.. Kilka lat później
zdawaliśmy na geninów, co rzecz jasna się nam udało. Przydzielono nas do
różnych drużyn. My trafiliśmy do teamu piątego wraz z Akiem, a naszą sensei
była Rai. Wszystko było takie zwyczajne, do czasu gdy nie otrzymaliśmy pewnej
misji, podczas której odmieniło się całe moje życie. Poszła ona nam całkiem
gładko, pomimo lekkich zadrapań na ciele i brudzie na naszych ciuchach.
Zakończyła się powodzeniem. Trzeba było tylko wrócić do wioski i zdać raport. -
wyjaśniła mu parę rzeczy, a na jej twarzy tym razem zamiast zimności, malował
się smutek.
-
Ach, zapomniałam dodać, że wyruszyła z nami drużyna dziesiąta czyli Kiba,
Hinata, Shino i ich sensei Kurenai. Poszli razem z nami, bowiem nasz kolega się
rozchorował, więc nie mógł iść, a niekompletnej drużyny by nie wysłali na
misję. Kiedy wracaliśmy do Konohy, była wtedy noc, dlatego też zatrzymaliśmy
się gdzieś w lesie, rozbijając tam namioty. Kazano nam położyć się spać, abyśmy
byli dobrze wypoczęci na następny dzień. Lecz ja nie mogłam w ogóle zasnąć, w
związku z czym rozmawiałam z Hinatą wewnątrz namiotu o babskich sprawach.
Byłyśmy za głośne i Kurenai przyszła nas uciszyć. Posłuchałyśmy się jej, ale ja
nie mogłam zasnąć. Wybiegłam z namiotu i dotarłam nad brzeg jeziora, które tam
było. Usiadłam na polanie i wgapiałam się w niebo. Później niespodziewanie
zjawił się Kiba, który ponoć również nie miał problemy ze spaniem. I wtedy się
stało coś, czego nie chciałam.. Po krótkiej wymianie zdań pomiędzy nami, on wbrew
mojej woli pocałował mnie i nie mogłam wyrwać się z jego uścisku. Ty zaś
zjawiłeś się tam w niewłaściwym momencie.. Albo inaczej.. Źle odebrałeś tamtą sytuację i... - zacięła
się na chwilę, gdyż ta część wspomnień bolała ją najbardziej, dlatego też
trudno było jej wydusić jakiekolwiek słowa z ust. Wiedziała przecież, że on
żyje, bo siedzi tuż obok niej, jednakże
gdy tylko zaczyna przypominać sobie tamtą scenę, od razu robi jej się gorzej. Shiomi
nadal odczuwał ból głowy, choć troszkę mniejszy niż wcześniej. Zapewne lek już
zaczął działać. Do tego coraz więcej poczęło się mu przypominać, choć obrazy
przelatywały mu strasznie szybko, że ciężko było dopatrzeć się szczegółów, a to
i tak był duży sukces, że w ogóle jakieś wspomnienia do niego powróciły.
- I?
Nie wahaj się, tylko mów dalej..
-
Wybacz.. To jest po prostu moje najgorsze wspomnienie, jakie pamiętam.. Wydaje
mi się, że ty wtedy myślałeś, że wybrałam Kibę i dlatego wyciągnąłeś kunai’a i
przebiłeś sobie nim serce.. Nie zauważyłeś tego, jak się mu wyrywałam, tylko
to, że mnie całował. Wszystko przez to, że było już zbyt ciemno, aby cokolwiek
móc dokładnie zobaczyć.. Jednak udało mi się jakoś wyzwolić z jego uścisku i do
ciebie podbiec. Ale było już za późno.. Dopiero wtedy oznajmiłeś mi, co do mnie
czujesz, ja tak samo.. Następnie pojawiły się obie sensei i Rai zabrała cię,
rozkazując wszystkim zbierać się i jak najszybciej wrócić do wioski. Wyczuła
może lekki puls i próbowała uratować ci życie, lecz nie udało się.. - Daizuke
słysząc te słowa, prawie że nie parsknął śmiechem. Dla niego to co ponoć
uczynił było absurdem, czymś kompletnie niezrozumiałym. Dlatego też zanim skończyła
mówić, musiał jej przerwać.
- Czyżbyś
żartowała sobie ze mnie? Ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.. Poza tym nie
było powodu ku temu, aby się zabić, bynajmniej ja go nie widzę.. Toż to
skandal!
-
Sugerujesz, że kłamię? Wszystko to, co ci mówię jest prawdą! Po prostu tego nie
pamiętasz.. Poza tym ty i tak byś nie zrozumiał intencji, którą się wtedy
kierowałeś, aby zrobić coś tak strasznego.. Zresztą spróbuj sobie przypomnieć, bo skoro
wiele rzeczy ci wraca, to owo wydarzenie również powinno..
-
Nie, ale jeżeli tak zrobiłem, byłem totalnym idiotą. I szczerze mówiąc wolałbym
sobie tego nie przypominać.. Możemy kontynuować dalej, czy to już wszystko co
miałaś mi do przekazania?
- Dodam
tylko, że po tamtej sytuacji byłam przez dłuższy czas załamana. Aczkolwiek nie
chciałam być słaba, toteż trenowałam, zarówno jutsu jak i panowanie nad
demonem. Poza tym ciągle mi się śniłeś, nie potrafiłam o tobie zapomnieć,
bowiem byłeś dla mnie naprawdę ważny. Nawet jak ktoś chciał być moim
chłopakiem, ja nie chciałam tego, gdyż po prostu nikt mi nie pasowa. Moim
ideałem, bratnią duszą, a zarazem tym jedynym byłeś od zawsze ty.. Kiba, z
którym dopiero wczoraj odzyskałam kontakt ciągle próbuje mnie zdobyć, lecz mi
to nie odpowiada. A przez te parę lat obwiniał się, nie zbliżał się do mnie i
miał wyrzuty sumienia i najwyraźniej miał dość i chciał znów stać się moim
przyjacielem. A skoro mowa o nim, pamiętam jak pewnego dnia usłyszałam od
sensei, że pokłóciłeś się z nim o coś wtedy na tamtej misji. A ja nie
wiedziałam o tym, bo byłam wtedy chyba zbyt skupiona na rozmowie, przez co nie
słyszałam co się działo na zewnątrz. Ok. to już koniec.. Przypomniałeś sobie
coś? Mam nadzieję, iż cię nie zanudziłam.. - Shizue wypowiadała jedne zdania
głośno i wyraźnie, a niektóre nieco ciszej od pozostałych, czyli te, w których
mówiła o nim jak bardzo jej na nim zależało. Lecz jak to on nic sobie z tego
nie zrobił, nawet go to nie poruszyło. Tak czy siak wspomnienia powoli do niego
wracały, choć nadal w większości widniała w jego umyśle jedna wielka pustka i ledwo
kilka obrazów z tychże wydarzeń.
-
Tak, coś mi tam świta. Jednakże jest tego w chuj dużo, że ciężko jest mi
ogarnąć, o co chodzi w tym wszystkim.. Tyle jest jeszcze niedociągnięć,
wszelkich luk, dziur.. Aj nie mam do tego póki co siły. Szczerze powiedziawszy
chciałbym się położyć spać. To na pewno mi pomoże, a ból głowy przestanie być
aż tak upierdliwy. Jak dla mnie za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Powiedz mi
tylko jeszcze, gdzie ja mieszkałem? Z pewnością wiesz i jeżeli możesz to
zaprowadź mnie tam. - odparł do niej jak zawsze obojętnym tonem głosu.
Złotowłosa myślała, że prześpi się u niej w domu, lecz jak zwykle to było tylko
zwykłe pragnienie..
- A
nie lepiej, żebyś przenocował u mnie? Zapewniam cię, że jutro pokażę ci twój
dom.. Jest już tak późno, ty jesteś zmęczony, ja również. Więc po co się
dodatkowo przemęczać?
- O
nie, na pewno nie będę spał pod jednym dachem wraz z tobą.. Chcę od ciebie
odpocząć choć ten jeden dzień i wszystko sobie poukładać w samotności.. Zatem
proszę cię o to, abyś mnie odprowadziła do mojego mieszkania już dziś,
niezależnie od wszystkiego. - uparcie trzymał przy swoim i nie chciał zmienić
zdania. I znów jego słowa mocno dotknęły dziewczynę, która powoli nie
wytrzymywała już tego, w jaki sposób się do niej odnosił.
-
Dlaczego ty taki dla mnie jesteś? Ja próbuję być gościnna, opowiadam ci o
wszystkim, poświęcam swój czas dla ciebie, a ty to olewasz i masz w dupie.. Jak
możesz mi to robić? - już nie dała rady i kilka kropelek łez spłynęło jej po
policzkach, spadając w dół i roztrzaskując się na okładce albumu, który z
łoskotem zamknęła w chwili obecnej. Odłożyła go na stolik, po czym wstała z
kanapy i odwróciła się plecami do siedzącego jeszcze chłopaka. Skrzyżowała ręce
na piersi, a z jej oczu ściekało coraz więcej perlistych łez.
-
Jesteś taka irytująca.. Gdyby Tsunade nie kazała mi ciebie prosić o naprawienie
mojej utraconej pamięci, to bym zwrócił się z tym do kogoś innego. I rozumiem,
że chcesz pomóc i tak dalej, ale to nie oznacza, że masz ciągle się na mnie tak
gapić jak na jakiś obrazek, a także histeryzować z byle powodu.. Szczerze
powiedziawszy nie mam pojęcia co ja kiedyś w tobie widziałem, jeżeli byłem
zakochany w takiej osobie jak ty. - tym razem już doszczętnie zranił Shizue.
Błękitnookiej przez chwilę wydawało się, iż chłopak choć trochę zaczyna
zmieniać stosunek wobec niej. Lecz niestety tak się nie stało, a on traktuje ją
tak samo jak na początku, gdy się pierwszy raz spotkali po tylu latach. Miała
nadzieję, że dzięki zdjęciom, jej opowieściom i wracającym do niego
wspomnieniom coś się odmieni. Póki co nic na to nie wskazywało.
- Co
on ci zrobił Daizuke.. Nie poznaję cię, już nie jesteś taki sam, jak kiedyś..
Rozumiem, że każdy się zmienia, ale nie aż tak! Myślałam, że jak już sobie zaczniesz
powoli wszystko przypominać, to sobie coś uświadomisz, a twoja obojętność
zacznie znikać.. Najwyraźniej potrzeba więcej czasu na to, aby twoja lodowatość
odeszła na dobre.. W takim razie skoro już wiesz ode mnie wszystko co chciałeś,
rób sobie co chcesz. Nie obchodzi mnie jak trafisz do swojego domu, ale ja nie
zamierzam cię tam teraz zaprowadzić. Nawet mam gdzieś, co uczynisz teraz..
Muszę nabrać świeżego powietrza i chwilę pobyć na zewnątrz z dala od ciebie! -
dziewczyna była sfrustrowana, gmatwało nią bardzo dużą ilością różnych emocji
od smutku, po złość. Opuściła ręce wzdłuż swojego tułowia, jednocześnie
zaciskając przy tym dłonie w pięści. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej,
wybiegła z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami, nawet nie myśląc o
zamknięciu ich na klucz. Chłopak chciał za nią pobiec, jednakże zanim to
zrobił, siedział przez jakiś czas w osłupieniu, wgapiając się w miejsce, gdzie
wcześniej stała młoda Asahi. Był strasznie zdziwiony jej reakcją i nie zdążył
nawet nic odpowiedzieć. Gdy już się ocknął, szybko wstał z sofy i stanął na
progu wejścia do domu złotowłosej. Rozejrzał się dookoła siebie, lecz nigdzie
nie mógł jej już dostrzec.
- Szlag.. Przegiąłem pałę i teraz nie wiem jak
dostanę się do swojego domu. Nie pozostaje mi nic innego, jak zostać tutaj i na
nią poczekać.. Na pewno niedługo wróci.. Echh nie chce mi się już jej szukać w
takich egipskich ciemnościach.. - westchnął, obracając się na pięcie w
kierunku wnętrza budynku. Walka w jego głowie o dziwo się nie odbyła, bowiem
jego zła strona niestety uciszyła tę dobrą, że przez to teraz ciągle mówił
jakieś obraźliwe rzeczy. Zamknął za sobą drzwi i skierował się z powrotem do
salonu. Rzucił się na fotel i włączył sobie plazmowy telewizor. Zaczął
przełączać na przeróżne kanały, nie mogąc jednak znaleźć nic interesującego.
Ale nie poddawał się i nadal szukał, bo może w końcu coś się znajdzie. Cóż nie
miał innego wyjścia, toteż musiał czekać teraz aż Shizue łaskawie tu wróci i w
końcu zaprowadzi go tam, gdzie chce. Wyciągnął nogi ku przodowi, rozwalając się
na miejscu siedzącym jak jakiś wygodniś. Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy
z tego, że od momentu, gdy błękitnooka kończyła opowieść o ich przeszłości, pewny
tajemniczy osobnik zaczął ich obserwować zza któregoś okna. Ba, nawet udało mu
się usłyszeć to, o czym rozmawiali, oczywiście nie wszystko od początku do
końca, ale część wpadła mu w ucho. Nawet nie wyczuli chakry tego przybysza,
mimo iż to potrafią, gdyż oboje byli zbyt skupieni na konwersacji ze sobą, że
nie zwracali uwagi na czynniki zewnętrzne. Ową postacią był Kabuto, który wraz
z Sasuke i dwoma podwładnymi Orochimaru dotarli w końcu do wioski. Najwyraźniej
jeden z nich wbił na teren Konohy niezauważalnie. Okularnik kazał poczekać
reszcie gdzieś w ukryciu w pobliżu bramy Wioski Liścia i tak też oczywiście
zrobili. Zaś białowłosy miał pewien plan. Widząc jak młoda Asahi wybiega z
domu, powoli podążył za nią. Ona zaś usiadła w okolicach dzielnicy jej klanu,
opierając się o mur. Było już bardzo późno, na niebie widniały od dawna gwiazdy
a okolicę rozświetlał swym blaskiem księżyc. Jedna z jej nóg leżała bezwładnie
na ziemi, zaś druga była zgięta lekko ku górze. Ułożyła na kolanie obie ręce, a
głowę skierowała ku przestworzom. Poczęła rozmyślać, dlaczego Daizuke ciągle
był dla niej taki bezczelny i oschły.
- Co ci zrobił ten cholerny Orochimaru? Co mam
uczynić, abyś przestał takim być? Czemu akurat mnie tak beznadziejnie
traktujesz? Echh tyle pytań, a brak jakiejkolwiek odpowiedzi. Do kitu z takim
czymś.. - nagle po jej policzku spłynęła kolejna dzisiejszego dnia perlista
łza, która spadła jej na bluzkę, tworząc na niej małą i morką plamkę, której
praktycznie nie było widać. Po chwili złotowłosa przymrużyła powieki, a z oczu
nadal ciekły łzy. Krótką chwilę później, ktoś zaczął się do niej zbliżać dosyć
powolnym i cichym krokiem. Aczkolwiek ona wyczuła jego obecność co było teraz
znacznie łatwiejsze, bo w końcu siedziała sama w zupełnej ciszy. Otworzyła oczy
i zobaczyła tego, który ją tak przed chwilą zranił. Lecz było w nim coś
podejrzanego, gdyż jego chakra była inna niż ta, którą wyczuwała wcześniej u
Shiomiego.
-
Widzę, że płakałaś.. Wiem, że byłem dla ciebie okropny, za co bardzo cię
przepraszam. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.. - odezwał się nagle i było po
nim widać, iż naprawdę jest mu głupio. Jednakże coś nie pasowało tutaj
błękitnookiej. Jak dla niej było to bardzo podejrzane i dziwne. Nie dała jednak
po sobie tego poznać i po prostu wstała z ziemi, obecnie przyglądając się
dokładniej chłopakowi stojącemu przed nią.
-
Mówisz poważnie, czy przyszedłeś tu po to, aby się ze mnie ponabijać, a to co
mówisz to zwykła ściema? - spytała go ze zdziwieniem i podejrzliwością w
głosie.
-
Ależ skąd, mówię prawdę! Chciałem cię zabrać w pewne piękne miejsce, które
odkryłem w trakcie ucieczki od Orochimaru do Konohy. To będzie odwdzięczenie
się za moje idiotyczne zachowanie, jakie wcześniej reprezentowałem. I zdaję
sobie z tego sprawę, że jest późno, ale właśnie w tym miejscu jest najpiękniej
nocą. Zatem chcesz się ze mną tam udać czy nie? - nadal nie do końca mu
dowierzała, ale jednak dała się skusić na tę propozycję. Tak czy siak nie
traciła czujności, bowiem coś było nie tak, co chciała sprawdzić, nawet jeżeli
okaże się, iż to nie jest Daizuke.
- Mam złe przeczucia.. Nie wydaje mi się, żeby
to był on.. Trzeba go sprawdzić. Pójdę za nim i przekonam się kim jest
naprawdę. Ten typek ma zupełnie inną chakrę.. Poza tym na pewno nie zmieniłby
zdania co do mnie w tak krótkim czasie. Nie oszuka mnie, więc będę udawać
głupią, że mu wierzę i potem go zdemaskuję w odpowiednim momencie. Phi, co on
sobie myśli, że tak łatwo można mnie nabrać? Ciekawe tylko, kto to jest. -
Shizue poczęła rozważać różne rzeczy w swoim umyśle. Już wiedziała, że to nie
jest osoba, za którą ów chłopak się podaje.
-
Dobrze, ufam ci. Skoro tak, zaprowadź mnie tam.
- Po
to właśnie tu przyszedłem. Ciężko było cię znaleźć, bo taka ciemność panuje w
osadzie, ale w końcu na ciebie natrafiłem. Tak więc chodź za mną. - odparł
spokojnie ku niej, po czym odwrócił się na pięcie i szedł w kierunku bramy.
Dziewczyna podążała za nim. Oprócz tego zauważyła, że nawet na nią nie patrzył
ani nic innego, tylko brnął przed siebie tak jakoś sztywno.
- Mam
nadzieję, że oprócz pokazania mi tego miejsca, zrobisz też coś innego.. - cały
czas udawała, nieźle to kamuflując, na tyle że on się w ogóle nie skapnął, że
ona robi to specjalnie. Jej celem było spowodowanie, żeby on myślał, iż ona mu
ufa i tak dalej. Wychodziło jej to perfekcyjnie. On niczego się nie zorientował
i wydawało mu się właśnie, że ona dała się nabrać na jego sztuczkę.
-
Pewnie, że tak. Przecież nie będziemy oglądać jedynie cudownych widoków, bo to
by było nudne. A teraz nic już nie mów i podążaj cały czas za mną.
-
Dobrze. - skwitowała bardzo krótko, idąc dalej za jego osobą. Nie mogła
zauważyć chytrego uśmieszku, malującego się na jego ustach, bo był odwrócony do
niej plecami. Po kilku minutach bezproblemowo przeszli przez bramę wioski. Było
tak, dlatego że strażnicy zasnęli na swojej warcie, co było kolejnym
podejrzanym zjawiskiem. Oni zawsze pilnowali wejścia do Konohy i nigdy nie
spali. Wiadomo, iż się ze sobą wymieniali, ale nigdy nie tracili czujności. Złotowłosa
jednak nie skomentowała tego. Oddaliwszy się trochę od osady, złotooki się
zatrzymał.
-
Jesteśmy na miejscu..
-
Cóż, nie ma tu nic ciekawego, bynajmniej nie widzę tu nic, co by miało przykuć
moją uwagę. I to niby jest piękne miejsce? Okłamałeś mnie prawda? I tak
naprawdę nie jesteś Daizuke, czyż nie? Przyznaj się i pokaż swoje prawdziwe
oblicze ty oszuście! Przejrzewałam cię już od samego początku, bo wiele
aspektów mi się nie zgadzało! - przyjęła pozycję obronną, wyciągając katanę z
pochwy, skierowując jej ostrze w jego kierunku. Chłopak się odwrócił, śmiejąc się
jak szaleniec.
-
Skoro o tym wiedziałaś, dlaczego za mną poszłaś? Sama wpakowałaś się w pułapkę.
To była bardzo nierozsądna decyzja z twojej strony!
-
Chciałam się dowiedzieć kim jesteś, czego chcesz i po co się podszywasz pod
Daizuke!
-
Myślałem, że dasz się na to nabrać i porwanie ciebie będzie znacznie
łatwiejsze, lecz pomyliłem się najwidoczniej. Nie ma co dłużej się ukrywać… - i
w tym momencie powrócił do swojej postaci. Oczom Shizue ukazał się białowłosy
okularnik.
-
Kiedyś widziałam już tę twarz.. Tak już wiem! W czasie trwania testów na
Genina! Jesteś Kabuto.. Ciągle oblewałeś testy i potem nagle zniknąłeś.. I ty
chcesz mnie porwać? Po co i kto cię tu do cholery przysłał?!
-
Masz dobrą pamięć z tego co widzę.. Lord Orochimaru prosił mnie, abym cię stąd
uprowadził. Powód? On chce tego twojego chłopaka z powrotem, w związku z czym
wymyślił plan porwania ciebie. Lecz tylko on może cię uratować i będzie mieć na
to trzy dni, a potem zostaniesz zabita. Pójdziesz ze mną dobrowolnie, czy mam
cię uprowadzić siłą?
- Po
pierwsze on nie jest moim chłopakiem. Po drugie: ani mi się śni! Myślisz że tak
łatwo ci ze mną pójdzie? To się grubo mylisz! Nie doceniasz moich umiejętności
chłopczyku..
- Nieważne,
czy jest czy nie. Muszę wypełnić zadanie, które zlecił mi mój mistrz. Skoro
tak, nie mam innego wyjścia. Załatwię to szybko i będę mieć wszystko z głowy.
Ze mną nie masz żadnych szans w walce, poddaj się już teraz zanim tego mocno
pożałujesz!
-
Zamknij się frajerze! Zobaczymy, kto pierwszy polegnie.. - warknęła do niego po
czym zaczęła „wkładać” swoją chakrę do katany. Niedługo potem cała jej broń
była naelektryzowana. Nie czekając ani chwili dłużej ruszyła na okularnika,
przemieszczając się do niego w bardzo szybkim tempie..
Co
zrobi Kabuto?
Kto
wygra tę walkę?
Czy
Shizue zostanie porwana?
Na te
i inne pytania dowiecie się w następnym rozdziale! ^^
I obrazeczki ;3:
To pasuje mi do tego, gdy Shizue przyjmowała pozycję obronną xd.
aczkolwiek na tym obrazku jest dzień, więc wyobraźcie sobie, że jest noc i tyle ^^; Więcej niestety nie mam do tego rozdziału,
ale następne będą mieć ich troszkę więcej <3
No comments:
Post a Comment