23 October 2010

Chapter 9. Memories

Na pierwszej stronie albumu trzymanego przez Shizue na jej kolanach, zdjęcie przedstawiało ich jak mieli po 9 lat. Natomiast na drugim, znajdującym się na następnej stronicy widniała drużyna piąta, czyli ona, Daizuke, ich kolega Akio i sensei tejże trójki geninów - Rai. Żółtowłosy uważnie począł się przyglądać tej sytuacji, którą widział na fotografii. Gdy tak wpatrywał się w każdy szczegół, głowa coraz gorzej zaczynała go boleć, jakby ktoś non stop w nią czymś rąbał. Oprócz tego co jakiś czas przed jego oczyma przelatywały przeróżne obrazy z dawnych lat, jakby naprawdę te zdjęcia pomagały mu przywrócić utraconą pamięć. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że będzie to aż tak bolesne, ale nic na to nie mógł poradzić. Westchnął cicho pod nosem i pomimo bólu jaki mu doskwierał patrzył się dalej w album, oczekując aż złotowłosa zacznie opowiadać swoją historię. Dziewczyna odchrząknęła i otworzyła usta, aby wreszcie rozpocząć opowieść o ich przeszłości.
- Zatem zacznijmy od początku. Wszystko zaczęło się pewnego pięknego dnia, w którym moja matka wysłała mnie do Akademii Ninja. Miałam wtedy sześć lat. Od początku byłam dosyć nieśmiałą dziewczynką, która nie miała odwagi podejść do kogokolwiek. Usiadłam samotnie przy jakiejś ławce i nie wiedząc dlaczego nikt nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. Byłam po prostu zwykłym i mało interesującym dzieckiem w oczach innych. Lecz po jakimś czasie do klasy wszedł pewien chłopiec, dosłownie parę minut przed nauczycielem, który przybył chwilę po nim. Przysiadł się do mnie, pomimo iż w pomieszczeniu było wiele wolnych miejsc. Ucieszyłam się wielce, że tak się stało, bowiem nie byłam już dłużej samotna. - złotooki w tym momencie wpatrywał się prosto w twarz Shizue, która przestała mówić, bo zauważyła jego pytający wzrok, który wyprowadził ją z równowagi.
- Jeżeli można wiedzieć, kim był ten chłopiec? Bo nie wiem, o kim mówisz.. - spytał ją po chwili niezręcznej ciszy,  jaka ich opanowała na jakiś czas.
- A no tak, przecież nic nie pamiętasz. Tym chłopcem byłeś właśnie ty. Jeżeli będziesz mieć jakieś pytania gdy ja będę opowiadała ci o tym co się kiedyś wydarzyło, śmiało pytaj mnie o wszystko. - posłała mu lekki uśmiech, ponieważ myślała, że skoro tak jej się przygląda co jakiś czas, w końcu coś się w nim przełamie. Lecz niestety pomyliła się i to go nie poruszyło, gdyż na jego ustach ciągle widniała ta sama obojętność, pustka i bezuczuciowość.
- Ależ on jest ponury.. Echh gdybym tylko mogła coś zrobić, aby wyzwolić z niego dawne uczucia.. Ale chyba tego nie potrafię.. Nie, nie mogę się poddać! Zrobię wszystko, aby przywrócić mu jego wspomnienia i uczucia, które kiedyś gościły w jego sercu.. - pomyślała ze smutkiem w oczach i po raz wtóry poczuła się przygnębiona. Może i starała się tego po sobie nie pokazywać, ale to było już coraz trudniejsze przez zachowanie Daizuke , na skutek czego jej utrapienie było jeszcze bardziej wyraźne. Shiomi w ogóle się tym nie przejmował, jedynie słuchał tego, co ma ona do powiedzenia. Przytaknął jej jedynie na ostatnie słowa ze zniecierpliwieniem oczekując ciągu dalszego. Jakby tego było mało, często wpadał w złość, jak musiał na coś za długo czekać. Dziewczyna znowu dostrzegła w jego tęczówkach narastający gniew, nie rozumiejąc czemu tak się dzieje. Zatem postanowiła nie czekać ani chwili dłużej, tylko kontynuować swoją opowieść.
- Na czym to ja.. A już wiem. Gdy tak siedzieliśmy przy ławce zagadałeś do mnie, szeroko się uśmiechając. Byłeś taki rozgadany, że dzięki tobie rozmowa się rozkręciła, mimo że nauczyciel, który już tam stał o czymś nam mówił. Tak żeśmy się poznali i potem codziennie, gdy przychodziłam do Akademii, ty czekałeś na mnie przy wejściu, a następnie oboje udawaliśmy się do klasy. Dzięki tobie nabierałam odwagi i udawało mi się nawiązywać kontakt z innymi ludźmi. Tym oto sposobem poznałam wiele fajnych osób, z którymi się zakolegowałam. Wtedy nie czułam się już taka samotna jak na początku.. - i znów przerwała, biorąc w tym samym czasie łyk wody ze szklanki, którą dla siebie przyniosła wraz z albumem i drugą szklanką z przeźroczystą cieczą dla chłopaka. Po prostu przez wypowiadanie zdania po zdaniu zrobiło jej się sucho w gardle, toteż musiała zaspokoić swoje pragnienie. Westchnęła tak, aby Daizuke jej nie usłyszał. Znów z jej ust zniknął ten piękny i zniewalający uśmiech, ale nie było w tym nic dziwnego, zważywszy na ową sytuację, w której się znajdywała.
- Powiem ci jeszcze, że nie wszystko było tak pięknie i ładnie, jak dotychczas słyszałeś. Był też taki dzień, w którym wydarzyło się coś okropnego, czego nie zapomnę do dziś. Aczkolwiek myślałam, iż będzie to zwyczajny dzień, tak jak zawsze. Lecz myliłam się. Byłam jeszcze zbyt mała, aby wyczuć wrogą chakrę i przez ten fakt ktoś mnie porwał i przez jakiś czas nie miałam pojęcia, co się ze mną działo, bowiem straciłam przytomność. Gdy się obudziłam, byłam przywiązana do jakiejś skały wewnątrz ciemnej i wilgotnej jaskini. Myślałam, że już będzie po mnie, bo ten typek chciał mnie zabić. Jednakże stało się coś nieoczekiwanego, coś co uratowało mi życie. Po raz drugi straciłam kontakt z rzeczywistością, a jak się ocknęłam facet był wbity w ścianę, a z jego ciała skapywała na ziemię spora ilość krwi. Byłam w ogromnym szoku, widząc to co się z nim stało. Dzisiaj już wiem, co go wtedy tak brutalnie zamordowało.. - zawahała się, gdyż nie wiedziała, czy go poinformować o tym, iż jest nosicielką sześcioogoniastej bestii, czy lepiej zachować to dla siebie.
- Co takiego ciebie wtedy uratowało? Powiedz mi.. - pomimo tego, jaki żółtowłosy teraz był, zaciekawiła go ta historia. Zanim jednak mu odpowiedziała, ponownie mu się coś zaczęło przypominać. Pojawiły mu się obrazy z dnia, w którym Shizue zniknęła, jak się o nią zamartwiał i że szukał jej po całej wiosce. Kolejne wspomnienie przyniosło mu również znacznie silniejszy ból głowy. Skrzywił się bardzo wyraźnie, w kącikach ust. Starał się nie pokazywać po sobie tego, że go tak bardzo boli, bowiem chciał być twardym, tłumiąc każdą słabość, jaka go chciała dopaść w danym momencie. Zacisnął mocno dłonie w pięści, zagryzł wargi, próbując cały czas zakamuflować to, że cierpi. Aczkolwiek błękitnooka potrafiła bardzo dobrze rozpoznać tego typu reakcje, w związku z czym wiedziała, że coś jest z nim nie tak.
- W sumie nie mam nic przeciwko temu, aby ci to zdradzić, bo przecież będziesz mieszkał w tej wiosce, a każdy ninja z tej osady zna prawdę. Nie wiem tylko, czy mogę ci ufać.. Obiecaj mi, że zachowasz to dla siebie i ta informacja nie wyjdzie poza Konohę.. - poprosiła go dosyć błagalnym tonem, wpatrując się teraz prosto w jego piękne złote tęczówki. Dziewczyna poczęła być trochę nieufna wobec niego, bowiem przez to całe jego zachowanie w stosunku do jej osoby tworzyło u niej jakieś dziwne obawy, a zarazem lęki. Bała się, że wysłano go tu po to, aby zbierał informacje o każdym ninja tu mieszkającym. Wiadomo oczywiście, że to nieprawda, ale złotowłosa wolała być ostrożna, aby potem czegokolwiek nie żałować. Oprócz tego Wioska Ukryta w Liściach ukrywała informację o tym, iż jest Jinchuurikim Raijuu, bo uznali że tak będzie bezpieczniej dla niej i wszystkich innych ninja.
- Co ty, w życiu bym żadnej tajemnicy nie wypaplał nikomu, tym bardziej komuś spoza tej wioski. Zwiałem od Orochimaru, bo mnie wkurzał, więc po kie licho miałbym go o tym poinformować, albo kogokolwiek innego? - zdziwił się bardzo jej reakcją i wyczuł tą nieufność z jej strony.
- Nie wiem, na przykład dlatego, że tak bardzo mnie nienawidzisz i jak już wszystko ci wyjawię co do joty, to ty to wykorzystasz i przekażesz wrogim ninja i cholera wie co by się potem stało..
- Bez przesady, aż takim idiotą to ja nie jestem. To, że kogoś nie toleruję, nie oznacza iż mam go zniszczyć w jakiś konkretny sposób. Powiem ci kogo nienawidzę. Wężowatego palanta, który zniszczył całe moje życie. Chciałbym go zabić, ale uznałem, że sam niedługo zdechnie w katuszach, jak tylko pozbędę się tych, co mu jeszcze służą. Wtedy nie będzie dostawał lekarstw trzymających go przy życiu i kopnie w kalendarz. Właśnie tego typu osób nienawidzę, które przysporzyły mi samych przykrych doznań i to takim niedołęgom chciałbym uprzykrzyć życie. Poza tym to nie jest tak, że cię… Nieważne, zapomnij o tym.. - w ostatniej chwili ugryzł się w język. To tak, jakby przez niego przemawiała ta cząstka dobrego Daizuke, która znajduje się gdzieś bardzo głęboko w jego sercu.
- Ale ja mam długi jęzor.. O rany, teraz pewnie wpadnie w jakąś ekscytację, czego ja nie zniosę..
Oj przestań ględzić, tylko wynoś się stąd, bo nie chcę ranić mojej ukochanej..
Nie ja, a ty stąd spadaj! Będąc obojętnym, zimnym, bezdusznym możesz cokolwiek osiągnąć, a nie będąc dobrym, wrażliwym i uczuciowym! Mam dosyć rozmowy z tobą. Zaraz cię zniszczę, a wtedy znikniesz stąd na zawsze!
Ta? Jeszcze zobaczymy! Ja nie zamierzam się poddać i zrobię wszystko, aby cię wyeliminować! To przez ciebie robię różne świństwa innym!
Do jasnej cholery, milcz! - w jego umyśle zaczęła się toczyć walka z samym sobą, jakby posiadał jakieś rozdwojenie jaźni. Ten prawdziwy próbował zapanować nad złem, które się tutaj pojawiło, ale niestety nie udawało mu się to. Krótko mówiąc niedobra strona chłopaka chciała zawładnąć jego sercem całkowicie, eliminując wszystkie dobre cechy, jakie jeszcze w nim egzystowały. Wszystko zaczęło się z dniem, w którym Orochimaru ugryzł go, przekazując mu Przeklętą Pieczęć. Gdyby jej nie miał i gdyby nikt mu nie wpajał, że bycie dobrym i uczuciowym oznacza bycie słabym, to teraz nadal byłby tym samym Daizuke, jakim był kilka lat temu. Jednakże mimo wszystko, zła strona złotookiego nie potrafiła wyeliminować do końca tej dobrej. Tak czy siak walka w jego głowie wciąż trwa. O wygranej którejś z tych stron zadecyduje los i to, którą ścieżkę życia chłopak tak naprawdę będzie chciał wybrać. Ani jego słowa, ani dziwne reakcje nie umknęły uwadze Shizue, która przez ten cały czas go obserwowała i próbowała dojść do tego, co się z nim dzieje. Niemniej zamierzała się o tym dowiedzieć później, jak już przyzna się do tego, iż ma w sobie demona. Nagle odczuła, że on na pewno nikomu nie powie o jej tajemnicy, więc tym razem już bez wahania będzie mogła go o tym fakcie poinformować.
- Dobrze skoro tak, powiem ci. To co tamtego dnia uratowało mi życie, to był jeden z Bijuu. Tak, jestem Jinchuurikim sześcioogoniastej bestii. Przez ten czas, gdy myślałam że nie żyjesz, trenowałam, aby stać się silniejszą, a jednocześnie aby zapanować nad Raijuu. Lecz nadal nie przejęłam nad nim stu procentowej kontroli, bowiem panowanie nad czymś takim jest trudnym zadaniem..  Abstrahując od tego.. Czy coś jest nie tak? Bo wyglądasz na takiego, jakby cię coś bolało.
-  Hmm dziwne.. Przecież te bestie mają raczej destrukcyjne zamiary i wątpię aby pomagały innym.. Cóż, być może miał on jakiś ku temu powód, aby cię uratować. Ale mniejsza z tym. Więc, co było potem? - powoli udawało mu się jakoś uspokoić, a także stłumić głosy w swojej głowie, które były strasznie upierdliwe, gdzie oprócz nich od dłuższego czasu dokuczał mu ból głowy, powstały poprzez wspomnienia.
- Właśnie sama tego nie rozumiem. Jak spytałam się go o to, nie odpowiedział mi i unikał tegoż tematu. Zatem skoro już wszystko jasne, mogę kontynuować moją historię. Lecz zanim to zrobię skończ to, co chciałeś powiedzieć, bo może to jednak jest ważne.. Co miałeś na myśli mówiąc że mnie nie.. No właśnie, o co ci chodziło w tym zdaniu? - Shiomi miał nadzieję, że się go o to już nie zapyta. Ale jak widać się pomylił. Westchnął ciężko, poczynając się zastanawiać nad odpowiedzią na to jakże kłopotliwe dla niego pytanie. 
- Przecież powiedziałem, iż to nie jest nic ważnego. Oj nie męcz mnie już o to.. Poza tym powoli czuję się coraz bardziej zmęczony, dlatego chciałbym abyś dokończyła wreszcie to, o czym mi opowiadasz. - odpowiedział jej stanowczo, a na jego twarzy nadal malowała się obojętność i chłód. To tak, jakby był zwykłym posągiem, pozbawionym jakichkolwiek uczuć, który ciągle jest taki sam i nigdy się nie zmienia. Może kiedyś w końcu uda się wyzwolić z niego te uśpione uczucia, ale kiedy to nastąpi, tego nie wie nikt. Póki co nic na to nie wskazuje, aby miało się tak stać, bowiem zło, które siedzi wewnątrz niego jest na razie silniejsze od jego dobrej strony.. Shizue westchnęła po raz kolejny dzisiejszego dnia, bowiem chłopak ciągle ją dołował. Postanowiła nie drążyć tego tematu i kontynuować dalej opowieść o swojej i jego przeszłości.
- Jak tam chcesz, ja nie zamierzam na ciebie naciskać, jeśli sobie tego nie życzysz.. - mruknęła od niechcenia, próbując być tak zimna jak on. A skoro był taki beznamiętny wobec niej, to po co ona miała być miła dla niego? Nie da się być łagodnym dla osoby, która cały czas jest nieczuła wobec innych ludzi. Błękitnooka nie chcąc niecierpliwić pana oziębłego, dalej ciągnęła swoją opowieść.
- Po tym incydencie z nieznajomym porywaczem, gdy wróciłam, wszyscy ucieszyli się na mój widok. Od tamtego dnia moja matka poprosiła twoją, abyś codziennie po mnie przychodził i szedł wraz ze mną do Akademii. Oczywiście nie miałeś nic przeciwko temu, a nawet byłeś bardzo szczęśliwy z tego powodu.. - dziewczyna przekręciła kartkę albumu na kolejną stronę, gdzie każde zdjęcie przedstawiało różne sceny. I znów przed oczyma Daizuke przeleciały kolejne wspomnienia, niosąc z sobą intensywniejszy ból głowy. Ten ból był tym razem tak silny, że aż złapał się za swój czerep, krzywiąc się na wznak.
- Tym razem nie możesz mi powiedzieć, że wszystko jest dobrze, bo nie jest. Widzę, że bardzo boli cię głowa.. Przestań udawać takiego twardego, bo jeszcze coś nagle ci się stanie i przypadkowo zemdlejesz.. Poczekaj tu chwilę, zaraz ci przyniosę jakieś leki przeciwbólowe. - dała mu do zrozumienia, że nawet jeżeli będzie się sprzeciwiał, to ona i tak pójdzie i mu przyniesie te medykamenty, bowiem niedługo Dai tego bólu nie wytrzyma.
- Dam radę, zostań tu i nic mi nie przynoś.. Nie jestem słabeuszem! Wytrzymam..
- Nie jojcz mi tu, bo to ci nic nie da. Szybko się z tym uwinę, więc co ci szkodzi poczekać. Lepiej abyś wziął ten lek i lepiej się poczuł, niż żebyś miał cały czas cierpieć.
-  Ale..
- Już nic nie mów.. - ostrzegła go, po czym odłożyła album na kanapę, na której oboje siedzieli, po czym wyszła z pomieszczenia. Udała się do łazienki i wyjęła z wiszącej szafki potrzebne lekarstwo, którego długo szukać nie musiała, po czym szybko wróciła do salonu. Znów usiadła obok Daizuke, po czym podała mu dwie tabletki do ręki. Cóż, nie miał wyjścia, toteż musiał je od niej odebrać i połknąć, pomimo iż mu się to nie podobało.
- I widzisz, mówiłam ci, że prędko się tutaj pojawię. Mam nadzieję, że po tym ci się poprawi. Może lepiej będzie, jak dokończę naszą historię jutro?
- Nie, skończ ją już dzisiaj. Mówię ci, że jak dam radę, to dam.
- Dobrze, ale żebyś potem niczego nie żałował..  - spojrzała się na niego spod byka, a jednocześnie chwyciła album i powtórnie otworzyła go na stronie, na której wcześniej się zatrzymali. Złotooki ciągle wodził wzrokiem po fotografiach, a zarazem wsłuchiwał się w słowa Shizue. Dziewczyna wypiła do końca wodę, która jeszcze znajdowała się w szklance i odłożyła puste naczynie z powrotem na stolik. Oprócz tego była już bardzo późna godzina, bo aż druga w nocy. Aczkolwiek ani on ani ona nie zwrócili na to uwagi. Jedyne, co zaczęło być upierdliwe to zmęczenie, które powoli zaczynało ogarniać ich obojga.
- Na twoje szczęście niedługo opowieść dobiegnie końca. Potem będziemy mogli należycie odpocząć po tak ciężkim dniu. Ale kontynuując.. Kilka lat później zdawaliśmy na geninów, co rzecz jasna się nam udało. Przydzielono nas do różnych drużyn. My trafiliśmy do teamu piątego wraz z Akiem, a naszą sensei była Rai. Wszystko było takie zwyczajne, do czasu gdy nie otrzymaliśmy pewnej misji, podczas której odmieniło się całe moje życie. Poszła ona nam całkiem gładko, pomimo lekkich zadrapań na ciele i brudzie na naszych ciuchach. Zakończyła się powodzeniem. Trzeba było tylko wrócić do wioski i zdać raport. - wyjaśniła mu parę rzeczy, a na jej twarzy tym razem zamiast zimności, malował się smutek.
- Ach, zapomniałam dodać, że wyruszyła z nami drużyna dziesiąta czyli Kiba, Hinata, Shino i ich sensei Kurenai. Poszli razem z nami, bowiem nasz kolega się rozchorował, więc nie mógł iść, a niekompletnej drużyny by nie wysłali na misję. Kiedy wracaliśmy do Konohy, była wtedy noc, dlatego też zatrzymaliśmy się gdzieś w lesie, rozbijając tam namioty. Kazano nam położyć się spać, abyśmy byli dobrze wypoczęci na następny dzień. Lecz ja nie mogłam w ogóle zasnąć, w związku z czym rozmawiałam z Hinatą wewnątrz namiotu o babskich sprawach. Byłyśmy za głośne i Kurenai przyszła nas uciszyć. Posłuchałyśmy się jej, ale ja nie mogłam zasnąć. Wybiegłam z namiotu i dotarłam nad brzeg jeziora, które tam było. Usiadłam na polanie i wgapiałam się w niebo. Później niespodziewanie zjawił się Kiba, który ponoć również nie miał problemy ze spaniem. I wtedy się stało coś, czego nie chciałam.. Po krótkiej wymianie zdań pomiędzy nami, on wbrew mojej woli pocałował mnie i nie mogłam wyrwać się z jego uścisku. Ty zaś zjawiłeś się tam w niewłaściwym momencie.. Albo inaczej..  Źle odebrałeś tamtą sytuację i... - zacięła się na chwilę, gdyż ta część wspomnień bolała ją najbardziej, dlatego też trudno było jej wydusić jakiekolwiek słowa z ust. Wiedziała przecież, że on żyje, bo siedzi tuż obok niej,  jednakże gdy tylko zaczyna przypominać sobie tamtą scenę, od razu robi jej się gorzej. Shiomi nadal odczuwał ból głowy, choć troszkę mniejszy niż wcześniej. Zapewne lek już zaczął działać. Do tego coraz więcej poczęło się mu przypominać, choć obrazy przelatywały mu strasznie szybko, że ciężko było dopatrzeć się szczegółów, a to i tak był duży sukces, że w ogóle jakieś wspomnienia do niego powróciły.
- I? Nie wahaj się, tylko mów dalej..
- Wybacz.. To jest po prostu moje najgorsze wspomnienie, jakie pamiętam.. Wydaje mi się, że ty wtedy myślałeś, że wybrałam Kibę i dlatego wyciągnąłeś kunai’a i przebiłeś sobie nim serce.. Nie zauważyłeś tego, jak się mu wyrywałam, tylko to, że mnie całował. Wszystko przez to, że było już zbyt ciemno, aby cokolwiek móc dokładnie zobaczyć.. Jednak udało mi się jakoś wyzwolić z jego uścisku i do ciebie podbiec. Ale było już za późno.. Dopiero wtedy oznajmiłeś mi, co do mnie czujesz, ja tak samo.. Następnie pojawiły się obie sensei i Rai zabrała cię, rozkazując wszystkim zbierać się i jak najszybciej wrócić do wioski. Wyczuła może lekki puls i próbowała uratować ci życie, lecz nie udało się.. - Daizuke słysząc te słowa, prawie że nie parsknął śmiechem. Dla niego to co ponoć uczynił było absurdem, czymś kompletnie niezrozumiałym. Dlatego też zanim skończyła mówić, musiał jej przerwać.
- Czyżbyś żartowała sobie ze mnie? Ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.. Poza tym nie było powodu ku temu, aby się zabić, bynajmniej ja go nie widzę.. Toż to skandal!
- Sugerujesz, że kłamię? Wszystko to, co ci mówię jest prawdą! Po prostu tego nie pamiętasz.. Poza tym ty i tak byś nie zrozumiał intencji, którą się wtedy kierowałeś, aby zrobić coś tak strasznego..  Zresztą spróbuj sobie przypomnieć, bo skoro wiele rzeczy ci wraca, to owo wydarzenie również powinno..
- Nie, ale jeżeli tak zrobiłem, byłem totalnym idiotą. I szczerze mówiąc wolałbym sobie tego nie przypominać.. Możemy kontynuować dalej, czy to już wszystko co miałaś mi do przekazania?
- Dodam tylko, że po tamtej sytuacji byłam przez dłuższy czas załamana. Aczkolwiek nie chciałam być słaba, toteż trenowałam, zarówno jutsu jak i panowanie nad demonem. Poza tym ciągle mi się śniłeś, nie potrafiłam o tobie zapomnieć, bowiem byłeś dla mnie naprawdę ważny. Nawet jak ktoś chciał być moim chłopakiem, ja nie chciałam tego, gdyż po prostu nikt mi nie pasowa. Moim ideałem, bratnią duszą, a zarazem tym jedynym byłeś od zawsze ty.. Kiba, z którym dopiero wczoraj odzyskałam kontakt ciągle próbuje mnie zdobyć, lecz mi to nie odpowiada. A przez te parę lat obwiniał się, nie zbliżał się do mnie i miał wyrzuty sumienia i najwyraźniej miał dość i chciał znów stać się moim przyjacielem. A skoro mowa o nim, pamiętam jak pewnego dnia usłyszałam od sensei, że pokłóciłeś się z nim o coś wtedy na tamtej misji. A ja nie wiedziałam o tym, bo byłam wtedy chyba zbyt skupiona na rozmowie, przez co nie słyszałam co się działo na zewnątrz. Ok. to już koniec.. Przypomniałeś sobie coś? Mam nadzieję, iż cię nie zanudziłam.. - Shizue wypowiadała jedne zdania głośno i wyraźnie, a niektóre nieco ciszej od pozostałych, czyli te, w których mówiła o nim jak bardzo jej na nim zależało. Lecz jak to on nic sobie z tego nie zrobił, nawet go to nie poruszyło. Tak czy siak wspomnienia powoli do niego wracały, choć nadal w większości widniała w jego umyśle jedna wielka pustka i ledwo kilka obrazów z tychże wydarzeń.
- Tak, coś mi tam świta. Jednakże jest tego w chuj dużo, że ciężko jest mi ogarnąć, o co chodzi w tym wszystkim.. Tyle jest jeszcze niedociągnięć, wszelkich luk, dziur.. Aj nie mam do tego póki co siły. Szczerze powiedziawszy chciałbym się położyć spać. To na pewno mi pomoże, a ból głowy przestanie być aż tak upierdliwy. Jak dla mnie za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Powiedz mi tylko jeszcze, gdzie ja mieszkałem? Z pewnością wiesz i jeżeli możesz to zaprowadź mnie tam. - odparł do niej jak zawsze obojętnym tonem głosu. Złotowłosa myślała, że prześpi się u niej w domu, lecz jak zwykle to było tylko zwykłe pragnienie..
- A nie lepiej, żebyś przenocował u mnie? Zapewniam cię, że jutro pokażę ci twój dom.. Jest już tak późno, ty jesteś zmęczony, ja również. Więc po co się dodatkowo przemęczać?
- O nie, na pewno nie będę spał pod jednym dachem wraz z tobą.. Chcę od ciebie odpocząć choć ten jeden dzień i wszystko sobie poukładać w samotności.. Zatem proszę cię o to, abyś mnie odprowadziła do mojego mieszkania już dziś, niezależnie od wszystkiego. - uparcie trzymał przy swoim i nie chciał zmienić zdania. I znów jego słowa mocno dotknęły dziewczynę, która powoli nie wytrzymywała już tego, w jaki sposób się do niej odnosił.
- Dlaczego ty taki dla mnie jesteś? Ja próbuję być gościnna, opowiadam ci o wszystkim, poświęcam swój czas dla ciebie, a ty to olewasz i masz w dupie.. Jak możesz mi to robić? - już nie dała rady i kilka kropelek łez spłynęło jej po policzkach, spadając w dół i roztrzaskując się na okładce albumu, który z łoskotem zamknęła w chwili obecnej. Odłożyła go na stolik, po czym wstała z kanapy i odwróciła się plecami do siedzącego jeszcze chłopaka. Skrzyżowała ręce na piersi, a z jej oczu ściekało coraz więcej perlistych łez.
- Jesteś taka irytująca.. Gdyby Tsunade nie kazała mi ciebie prosić o naprawienie mojej utraconej pamięci, to bym zwrócił się z tym do kogoś innego. I rozumiem, że chcesz pomóc i tak dalej, ale to nie oznacza, że masz ciągle się na mnie tak gapić jak na jakiś obrazek, a także histeryzować z byle powodu.. Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia co ja kiedyś w tobie widziałem, jeżeli byłem zakochany w takiej osobie jak ty. - tym razem już doszczętnie zranił Shizue. Błękitnookiej przez chwilę wydawało się, iż chłopak choć trochę zaczyna zmieniać stosunek wobec niej. Lecz niestety tak się nie stało, a on traktuje ją tak samo jak na początku, gdy się pierwszy raz spotkali po tylu latach. Miała nadzieję, że dzięki zdjęciom, jej opowieściom i wracającym do niego wspomnieniom coś się odmieni. Póki co nic na to nie wskazywało.
- Co on ci zrobił Daizuke.. Nie poznaję cię, już nie jesteś taki sam, jak kiedyś.. Rozumiem, że każdy się zmienia, ale nie aż tak! Myślałam, że jak już sobie zaczniesz powoli wszystko przypominać, to sobie coś uświadomisz, a twoja obojętność zacznie znikać.. Najwyraźniej potrzeba więcej czasu na to, aby twoja lodowatość odeszła na dobre.. W takim razie skoro już wiesz ode mnie wszystko co chciałeś, rób sobie co chcesz. Nie obchodzi mnie jak trafisz do swojego domu, ale ja nie zamierzam cię tam teraz zaprowadzić. Nawet mam gdzieś, co uczynisz teraz.. Muszę nabrać świeżego powietrza i chwilę pobyć na zewnątrz z dala od ciebie! - dziewczyna była sfrustrowana, gmatwało nią bardzo dużą ilością różnych emocji od smutku, po złość. Opuściła ręce wzdłuż swojego tułowia, jednocześnie zaciskając przy tym dłonie w pięści. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, wybiegła z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami, nawet nie myśląc o zamknięciu ich na klucz. Chłopak chciał za nią pobiec, jednakże zanim to zrobił, siedział przez jakiś czas w osłupieniu, wgapiając się w miejsce, gdzie wcześniej stała młoda Asahi. Był strasznie zdziwiony jej reakcją i nie zdążył nawet nic odpowiedzieć. Gdy już się ocknął, szybko wstał z sofy i stanął na progu wejścia do domu złotowłosej. Rozejrzał się dookoła siebie, lecz nigdzie nie mógł jej już dostrzec.
- Szlag.. Przegiąłem pałę i teraz nie wiem jak dostanę się do swojego domu. Nie pozostaje mi nic innego, jak zostać tutaj i na nią poczekać.. Na pewno niedługo wróci.. Echh nie chce mi się już jej szukać w takich egipskich ciemnościach.. - westchnął, obracając się na pięcie w kierunku wnętrza budynku. Walka w jego głowie o dziwo się nie odbyła, bowiem jego zła strona niestety uciszyła tę dobrą, że przez to teraz ciągle mówił jakieś obraźliwe rzeczy. Zamknął za sobą drzwi i skierował się z powrotem do salonu. Rzucił się na fotel i włączył sobie plazmowy telewizor. Zaczął przełączać na przeróżne kanały, nie mogąc jednak znaleźć nic interesującego. Ale nie poddawał się i nadal szukał, bo może w końcu coś się znajdzie. Cóż nie miał innego wyjścia, toteż musiał czekać teraz aż Shizue łaskawie tu wróci i w końcu zaprowadzi go tam, gdzie chce. Wyciągnął nogi ku przodowi, rozwalając się na miejscu siedzącym jak jakiś wygodniś. Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy z tego, że od momentu, gdy błękitnooka kończyła opowieść o ich przeszłości, pewny tajemniczy osobnik zaczął ich obserwować zza któregoś okna. Ba, nawet udało mu się usłyszeć to, o czym rozmawiali, oczywiście nie wszystko od początku do końca, ale część wpadła mu w ucho. Nawet nie wyczuli chakry tego przybysza, mimo iż to potrafią, gdyż oboje byli zbyt skupieni na konwersacji ze sobą, że nie zwracali uwagi na czynniki zewnętrzne. Ową postacią był Kabuto, który wraz z Sasuke i dwoma podwładnymi Orochimaru dotarli w końcu do wioski. Najwyraźniej jeden z nich wbił na teren Konohy niezauważalnie. Okularnik kazał poczekać reszcie gdzieś w ukryciu w pobliżu bramy Wioski Liścia i tak też oczywiście zrobili. Zaś białowłosy miał pewien plan. Widząc jak młoda Asahi wybiega z domu, powoli podążył za nią. Ona zaś usiadła w okolicach dzielnicy jej klanu, opierając się o mur. Było już bardzo późno, na niebie widniały od dawna gwiazdy a okolicę rozświetlał swym blaskiem księżyc. Jedna z jej nóg leżała bezwładnie na ziemi, zaś druga była zgięta lekko ku górze. Ułożyła na kolanie obie ręce, a głowę skierowała ku przestworzom. Poczęła rozmyślać, dlaczego Daizuke ciągle był dla niej taki bezczelny i oschły.
- Co ci zrobił ten cholerny Orochimaru? Co mam uczynić, abyś przestał takim być? Czemu akurat mnie tak beznadziejnie traktujesz? Echh tyle pytań, a brak jakiejkolwiek odpowiedzi. Do kitu z takim czymś.. - nagle po jej policzku spłynęła kolejna dzisiejszego dnia perlista łza, która spadła jej na bluzkę, tworząc na niej małą i morką plamkę, której praktycznie nie było widać. Po chwili złotowłosa przymrużyła powieki, a z oczu nadal ciekły łzy. Krótką chwilę później, ktoś zaczął się do niej zbliżać dosyć powolnym i cichym krokiem. Aczkolwiek ona wyczuła jego obecność co było teraz znacznie łatwiejsze, bo w końcu siedziała sama w zupełnej ciszy. Otworzyła oczy i zobaczyła tego, który ją tak przed chwilą zranił. Lecz było w nim coś podejrzanego, gdyż jego chakra była inna niż ta, którą wyczuwała wcześniej u Shiomiego.
- Widzę, że płakałaś.. Wiem, że byłem dla ciebie okropny, za co bardzo cię przepraszam. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.. - odezwał się nagle i było po nim widać, iż naprawdę jest mu głupio. Jednakże coś nie pasowało tutaj błękitnookiej. Jak dla niej było to bardzo podejrzane i dziwne. Nie dała jednak po sobie tego poznać i po prostu wstała z ziemi, obecnie przyglądając się dokładniej chłopakowi stojącemu przed nią.
- Mówisz poważnie, czy przyszedłeś tu po to, aby się ze mnie ponabijać, a to co mówisz to zwykła ściema? - spytała go ze zdziwieniem i podejrzliwością w głosie.
- Ależ skąd, mówię prawdę! Chciałem cię zabrać w pewne piękne miejsce, które odkryłem w trakcie ucieczki od Orochimaru do Konohy. To będzie odwdzięczenie się za moje idiotyczne zachowanie, jakie wcześniej reprezentowałem. I zdaję sobie z tego sprawę, że jest późno, ale właśnie w tym miejscu jest najpiękniej nocą. Zatem chcesz się ze mną tam udać czy nie? - nadal nie do końca mu dowierzała, ale jednak dała się skusić na tę propozycję. Tak czy siak nie traciła czujności, bowiem coś było nie tak, co chciała sprawdzić, nawet jeżeli okaże się, iż to nie jest Daizuke.
- Mam złe przeczucia.. Nie wydaje mi się, żeby to był on.. Trzeba go sprawdzić. Pójdę za nim i przekonam się kim jest naprawdę. Ten typek ma zupełnie inną chakrę.. Poza tym na pewno nie zmieniłby zdania co do mnie w tak krótkim czasie. Nie oszuka mnie, więc będę udawać głupią, że mu wierzę i potem go zdemaskuję w odpowiednim momencie. Phi, co on sobie myśli, że tak łatwo można mnie nabrać? Ciekawe tylko, kto to jest. - Shizue poczęła rozważać różne rzeczy w swoim umyśle. Już wiedziała, że to nie jest osoba, za którą ów chłopak się podaje.
- Dobrze, ufam ci. Skoro tak, zaprowadź mnie tam.
- Po to właśnie tu przyszedłem. Ciężko było cię znaleźć, bo taka ciemność panuje w osadzie, ale w końcu na ciebie natrafiłem. Tak więc chodź za mną. - odparł spokojnie ku niej, po czym odwrócił się na pięcie i szedł w kierunku bramy. Dziewczyna podążała za nim. Oprócz tego zauważyła, że nawet na nią nie patrzył ani nic innego, tylko brnął przed siebie tak jakoś sztywno.
- Mam nadzieję, że oprócz pokazania mi tego miejsca, zrobisz też coś innego.. - cały czas udawała, nieźle to kamuflując, na tyle że on się w ogóle nie skapnął, że ona robi to specjalnie. Jej celem było spowodowanie, żeby on myślał, iż ona mu ufa i tak dalej. Wychodziło jej to perfekcyjnie. On niczego się nie zorientował i wydawało mu się właśnie, że ona dała się nabrać na jego sztuczkę.
- Pewnie, że tak. Przecież nie będziemy oglądać jedynie cudownych widoków, bo to by było nudne. A teraz nic już nie mów i podążaj cały czas za mną.
- Dobrze. - skwitowała bardzo krótko, idąc dalej za jego osobą. Nie mogła zauważyć chytrego uśmieszku, malującego się na jego ustach, bo był odwrócony do niej plecami. Po kilku minutach bezproblemowo przeszli przez bramę wioski. Było tak, dlatego że strażnicy zasnęli na swojej warcie, co było kolejnym podejrzanym zjawiskiem. Oni zawsze pilnowali wejścia do Konohy i nigdy nie spali. Wiadomo, iż się ze sobą wymieniali, ale nigdy nie tracili czujności. Złotowłosa jednak nie skomentowała tego. Oddaliwszy się trochę od osady, złotooki się zatrzymał.
- Jesteśmy na miejscu..
- Cóż, nie ma tu nic ciekawego, bynajmniej nie widzę tu nic, co by miało przykuć moją uwagę. I to niby jest piękne miejsce? Okłamałeś mnie prawda? I tak naprawdę nie jesteś Daizuke, czyż nie? Przyznaj się i pokaż swoje prawdziwe oblicze ty oszuście! Przejrzewałam cię już od samego początku, bo wiele aspektów mi się nie zgadzało! - przyjęła pozycję obronną, wyciągając katanę z pochwy, skierowując jej ostrze w jego kierunku. Chłopak się odwrócił, śmiejąc się jak szaleniec.
- Skoro o tym wiedziałaś, dlaczego za mną poszłaś? Sama wpakowałaś się w pułapkę. To była bardzo nierozsądna decyzja z twojej strony!
- Chciałam się dowiedzieć kim jesteś, czego chcesz i po co się podszywasz pod Daizuke!
- Myślałem, że dasz się na to nabrać i porwanie ciebie będzie znacznie łatwiejsze, lecz pomyliłem się najwidoczniej. Nie ma co dłużej się ukrywać… - i w tym momencie powrócił do swojej postaci. Oczom Shizue ukazał się białowłosy okularnik.
- Kiedyś widziałam już tę twarz.. Tak już wiem! W czasie trwania testów na Genina! Jesteś Kabuto.. Ciągle oblewałeś testy i potem nagle zniknąłeś.. I ty chcesz mnie porwać? Po co i kto cię tu do cholery przysłał?!
- Masz dobrą pamięć z tego co widzę.. Lord Orochimaru prosił mnie, abym cię stąd uprowadził. Powód? On chce tego twojego chłopaka z powrotem, w związku z czym wymyślił plan porwania ciebie. Lecz tylko on może cię uratować i będzie mieć na to trzy dni, a potem zostaniesz zabita. Pójdziesz ze mną dobrowolnie, czy mam cię uprowadzić siłą?
- Po pierwsze on nie jest moim chłopakiem. Po drugie: ani mi się śni! Myślisz że tak łatwo ci ze mną pójdzie? To się grubo mylisz! Nie doceniasz moich umiejętności chłopczyku..
- Nieważne, czy jest czy nie. Muszę wypełnić zadanie, które zlecił mi mój mistrz. Skoro tak, nie mam innego wyjścia. Załatwię to szybko i będę mieć wszystko z głowy. Ze mną nie masz żadnych szans w walce, poddaj się już teraz zanim tego mocno pożałujesz!
- Zamknij się frajerze! Zobaczymy, kto pierwszy polegnie.. - warknęła do niego po czym zaczęła „wkładać” swoją chakrę do katany. Niedługo potem cała jej broń była naelektryzowana. Nie czekając ani chwili dłużej ruszyła na okularnika, przemieszczając się do niego w bardzo szybkim tempie..

Co zrobi Kabuto?
Kto wygra tę walkę?
Czy Shizue zostanie porwana?
Na te i inne pytania dowiecie się w następnym rozdziale! ^^
I obrazeczki ;3:
 To pasuje mi do tego, gdy Shizue przyjmowała pozycję obronną xd. aczkolwiek na tym obrazku jest dzień, więc wyobraźcie sobie, że jest noc i tyle ^^; Więcej niestety nie mam do tego rozdziału, ale następne będą mieć ich troszkę więcej <3

No comments:

Post a Comment